Suski o "przejęciu" zespołu Twojego Ruchu: "Nie potrafią stosować regulaminu i demokracji – to nie nasza wina". NASZ WYWIAD

fot. PAP/Tomasz Gzell
fot. PAP/Tomasz Gzell

wPolityce: Jak pan skomentuje ten swoisty „zajazd” posłów Prawa i Sprawiedliwości na zespół „Palikotowców”, badający „zbrodnię Antoniego Macierewicza”?

CZYTAJ WIĘCEJ: Szach – mat! PiS przejął parlamentarny zespół Twojego Ruchu, który miał badać działalność Antoniego Macierewicza

Marek Suski, poseł PiS: Rzeczywiście, była sytuacja tego rodzaju, iż dowiedzieliśmy się, że powstaje zespół parlamentarny, który z założenia miałby w zasadzie „powiesić na haku” Antoniego Macierewicza. Zakres działania już sam sugerował, że to ma być potępienie działalności i „zbrodni” Antoniego Macierewicza, czyli rozwiązania WSI czy działania w zespole ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Ponieważ regulamin Sejmu stanowi, że każdy parlamentarzysta ma prawo uczestniczyć w niezliczonej ilości zespołów parlamentarnych, to postanowiliśmy wziąć udział w tym badaniu, aby było ono obiektywne. Udaliśmy się tam grupą kilkudziesięciu parlamentarzystów i w normalnej procedurze zgłosiliśmy swojego kandydata na przewodniczącego zespołu – Bartosza Kownackiego, który większością głosów został wybrany. Natomiast koledzy z „Twojego Ruchu” się obrazili, zaczęli ostentacyjnie wykrzykiwać, że to jest coś skandalicznego. Część z nich opuściła salę, krzycząc że zawieszają to zebranie. Ktoś, kto jest uczestnikiem czegoś takiego nie ma prawa zawiesić takiego zebrania. Jeżeli zespół jest nieukonstytuowany, zawiesić go można ewentualnie większością głosów. Zostały wybrane władze, prezydium, sekretarz. Nie wszyscy posłowie „Twojego Ruchu” opuścili salę, zaproponowaliśmy nawet udział posłowi „TR” udział w prezydium. Odmówił, ale powiedział, że będzie się przyglądał pracom komisji. Zostawiliśmy wakat, zgodnie z regulaminem, który został przyjęty i potem wysłuchaliśmy ciekawej prezentacji pułkownika, który miał być zaproponowany na eksperta zespołu.

Ekspert zaproponowany ze strony „Twojego Ruchu”?

Tak. Każdy ma prawo w parlamentarnym zespole zgłaszać ekspertów. Może ich być nieograniczona ilość, to nie jest funkcja płatna, to jest działalność społeczna. Zapytałem zaproszonego gościa, kandydata na eksperta, o kilka spraw, m.in. o sprawę Zen, ponieważ pan pułkownik przyznał się, że jest w zarządzie stowarzyszenia „Sowa”, gdzie gen. Dukaczewski, odpowiedzialny za tę akcją – pan pułkownik powiedział, że nie słyszał o czymś takim. Spytałem go też o pana Żemka i jego działalność związaną z aferą FOZZ, działalność płk. Lesiaka, o handel bronią, który był jednym z powodów rozwiązania WSI. O niczym nie wiedział, nic nie widział, pana Żemka nie zna i w ogóle - prawdę mówiąc – nic nie wie. Więc wyraziłem pogląd, że jak na eksperta, który miałby się znać na sprawach WSI, jest mało zorientowany, więc byłby mało użyteczny. Lekko ironizując - my, nie będąc byłymi oficerami WSI, wiemy więcej. Sądzę, że pan pułkownik udawał po prostu że nic nie wie. Były też ciekawe oświadczenia, mówiące o tym, że był rezydentem rosyjskich służb w Polsce – nie wstydził się tego, a wręcz poczytywał za swego rodzaju zaszczyt.

 

Jaka była reakcja posłów „Twojego Ruchu”, jak zobaczyli was wchodzących na salę?

Trudno mi ocenić, jakie to były uczucia. Na twarzy z początku malowało się zainteresowanie, oczy otworzyły się dość szeroko, potem były rozbiegane, a nagle panowie zaczęli się wstawać – jeden się podrywał, drugi siadał. Nie wiedzieli co ze sobą zrobić, zaczęli pokrzykiwać. My powiedzieliśmy, że każdy ma prawo uczestniczyć – powstanie takiego zespołu jego ogłaszane i posłowie są zapraszani do udziału. Nie bardzo rozumieliśmy to zdziwienie, zaniepokojenie, konsternacje. Ale widać, że to podziałało, ekspresja ruchów i wypowiedzi była duża – panowie zaczęli krzyczeć: „to nasz zespół, jakim prawem wy tu przychodzicie!” Nie ma takiego czegoś jak „czyjś zespół”, polski parlament nie jest własnością konkretnych posłów. Ani komisje, ani zespoły nie przynależą do żadnego ugrupowania. Każdy – zgodnie z Konstytucją i regulaminem Sejmu może uczestniczyć w pracach komisji, nawet nie będąc jego członkiem. Zespół parlamentarny jest taką mniej sformalizowaną formą, możliwością luźniejszego zrzeszania się – tutaj nie ma parytetów klubowych. Tego typu sytuacje jak ta wymieniona powyżej wielokrotnie się zdarzały. Zespoły bilateralne, międzyparlamentarne miały takie wydarzenia. Takie są reguły demokracji – większość decyduje, to jest zgodne z prawem. Przytoczę jeszcze jeden przykład: byłem pomysłodawcą utworzenia zespołu przyjaciół zwierząt, napisałem regulamin, zebrałem podpisy, zorganizowałem spotkanie i przyszła duża grupa posłów z PO, wybrali pani Muchę na przewodniczącą – podjąłem się tam funkcji wiceprzewodniczącego, bo chciałem coś tam zrobić. Tutaj w tym wypadku było wielkie oburzenie, że to jakiś zamach – używano słów, które przypominały wyrażenia ze stanu wojennego, kiedy czołgami wyjechano na ludzi.

 

Słyszałem jak oburzeni dziennikarze „Gazety Wyborczej”, a także politycy "Twojego Ruchu" komentowali tę sytuację. Poseł Dębski chodził i mówił, że to był skandal. Nie boicie się, że widowiskowy charakter przejęcia tej komisji może odwrócić się przeciwko wam, że np. 200 posłów z PO przyjdzie na posiedzenie zespołu, kierowanego przez Antoniego Macierewicza?

Tu nie było żadnego przejęcia ani spacyfikowania, ponieważ ten zespół się dopiero konstytuował. Jeżeli byłaby sytuacja, że jest już jakiś zespół, przychodzą jacyś posłowie, stawiają wniosek o odwołanie przewodniczącego, dokonują przewrotu, można by było o tym dyskutować. Natomiast jeżeli coś się tworzy, to wszyscy są na innych prawach. Przecież Twój Ruch mógł przyprowadzić swoich wszystkich posłów i dogadać się z innymi klubami, żeby przyszli. To była nieprzygotowania przez nich inicjatywa, jeżeli chcieli wybrać przewodniczącego zespołu. Nie potrafią stosować regulaminu i demokracji – to nie nasza wina. Nie będziemy się tłumaczyć, że ktoś jest nieudacznikiem.

Panie pośle, a jeśli przyjdzie tych 200 posłów z PO na zespół Antoniego Macierewicza i przegłosują zmianę przewodniczącego? Mogą teoretycznie to zrobić.

Niekoniecznie, to jest inna sytuacja. Ten zespół jest ukonstytuowany od wielu miesięcy i działa. Jeżeli chcieliby przyjść pracować merytorycznie w tym zespole – zapraszamy – myśmy zapraszali. Istnieje możliwość poszerzenia prezydium. Gdyby jednak chcieli przyjść i przejść, żeby zniszczyć jego dorobek, są też regulaminowe sposoby obrony przed takim sposobem.

not. kim

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych