Ukraiński premier straszy: sytuacja wymknęła się spod kontroli i są oznaki zamachu stanu

PAP/EPA
PAP/EPA

Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz zaapelował do uczestników prounijnych i antyrządowych demonstracji w kraju o poszanowanie prawa. Szef państwa udzielił w poniedziałek wywiadu telewizyjnego, w którym oświadczył, że zły pokój jest lepszy od najlepszej wojny.

Janukowycz ocenił, że ukraińska milicja przesadziła podczas pacyfikacji w sobotę nad ranem demonstracji zwolenników integracji europejskiej na Majdanie (placu) Niepodległości w Kijowie.

Można powiedzieć, że w nocy z piątku na sobotę milicja "przegięła". I nie ma tu miejsca na żadne usprawiedliwienia.

- podkreślił.

Każdy człowiek ma nie tylko prawo, ale i możliwość przedstawienia swego punktu widzenia. Ale bardzo ważne jest to, żeby te akcje miały charakter pokojowy.

- oświadczył Janukowycz.

Szef państwa wyraził oburzenie zajęciem przez demonstrujących budynków państwowych i zaapelował do władz i do opozycji o wspólne wykrycie prowokatorów zamieszek. Zapewnił też, że odpowiednie organy prowadzą śledztwo w sprawie zajść, do których doszło w Kijowie także w niedzielę, m.in. podczas ataków na siedzibę prezydenta na ulicy Bankowej.

Nie ma znaczenia, czy są to przedstawiciele władz, milicji, czy uczestnicy akcji. Każdy obywatel powinien przestrzegać praw obowiązujących w naszym kraju.

- powiedział.

Janukowycz zaapelował, by ludzie zgromadzeni na placach jego kraju unikali zaostrzania sytuacji.

Jestem przekonany, że nawet zły pokój jest lepszy od jakiejkolwiek najlepszej wojny.

– oświadczył.

W poniedziałek wieczorem premier Ukrainy Mykoła Azarow, oświadczył, że sytuacja z masowymi akcjami opozycji w Kijowie wymknęła się spod kontroli, są oznaki zamachu stanu, a rząd ma informacje, że demonstranci przygotowują się do zajęcia siedziby parlamentu.

Szef rządu zaapelował do ambasadorów Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, by wpłynęli na opozycję i zapobiegli eskalacji przemocy. Oznajmił także, że ani on, ani prezydent Wiktor Janukowycz nie wiedzieli o planach rozpędzenia przez milicję w sobotę nad ranem ludzi zebranych na Majdanie (placu) Niepodległości w Kijowie.

Mówię wam całkowicie otwarcie: ani prezydent, ani premier nie wiedzieli o tej operacji.

- powiedział Azarow na spotkaniu z ambasadorami państw UE, USA i Kanady.

Po tym wyjaśnieniu premier ocenił, że wydarzenia na Ukrainie przypominają zamach stanu.

To, co się dzieje, nosi znamiona przewrotu. Jest to bardzo poważna sprawa. My okazujemy cierpliwość, ale chcielibyśmy, by nasi partnerzy nie sądzili, że wszystko im wolno.

- podkreślił.

Zwracam się do ambasadora UE, pana (Jana) Tombińskiego i do ambasadora USA (Geoffreya Pyatta), o podjęcie wszelkich wysiłków i zaapelowanie do polityków opozycyjnych o niedopuszczanie do przemocy wobec milicji, o pokojowy dialog i o porzucenie języka ultimatum.

- oznajmił.

Po sobotnim rozpędzeniu protestu na Majdanie Niepodległości, gdzie ucierpieli także obywatele Polski, do starć z milicją doszło w Kijowie w niedzielę, gdy ludzie zaatakowali budynki państwowe, w tym siedzibę prezydenta Janukowycza.

Opozycja oświadczyła, że atak na administrację prezydencką urządzili wynajęci przez władze prowokatorzy. Jednocześnie opozycja sama zajęła kijowski ratusz oraz siedziby związków zawodowych, gdzie rozmieszczono jej tymczasowy sztab.

W internecie pojawiły się już nagrania, z których wynika, że ubrani w dresy młodzi ludzie zostali przywiezieni przed administrację Janukowycza w niedzielę autobusami, które bez problemów wjechały między pojazdy specjalnych oddziałów milicyjnych Berkut.

PAP, lz

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.