TYLKO U NAS! Kulisy ukraińskiej manifestacji. Czarnecki: "Na widok premiera Kaczyńskiego ludzie spontanicznie skandowali: Polsza, Polsza!"

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Na widok premiera Kaczyńskiego ludzie spontanicznie skandowali "Polsza, Polsza!". Nie pamiętam tak propolskich nastrojów zwykłych ludzi.  Myślę, że to jest wielki kapitał, to poczucie, że Polska jest ambasadorem Ukrainy, że  jesteśmy takim sojusznikiem, który nie zdradza, nie odwraca się plecami w ciężkim momencie

- opowiada nam eurodeputowany Ryszard Czarnecki, uczestnik polskiej delegacji na kijowskim Majdanie.


wPolityce.pl: Miał pan dziś wrażenie, że uczestniczy  w przełomowym, historycznym wydarzeniu? Jaki nastrój panował dziś w Kijowie?

Ryszard Czarnecki, eurodeputowany PiS: W manifestacji, która już się zakończyła wzięło udział 250 tys. ludzi. Może nawet więcej. Nie wiem czy to jest przełom, ale myślę, że Ukraińcy dziś poczuli nadzieję. Policzyli się. Zobaczyli, że  jest ich "bohato", także w tych regionach Ukrainy, w których mówi się po rosyjsku. Na Majdan przyjechali przecież także mieszkańcy Doniecka, Murmańska - pokazali, że oni też chcą być częścią Europy. I o ile jeszcze półtora dnia temu, po tym  brutalnym ataku sił specjalnych na  garstkę demonstrantów w nocy z piątku na sobotę - były obawy i trochę zwątpienia - to teraz jest nadzieja i te marzenia o Europie znów odzywają.

 

Czy ta manifestacja miała dziś bardziej charakter prounijny, czy antyrządowy? Bo np. Witalij Kliczko wzywał wprost do dymisji prezydenta...

To dobre pytanie. Myślę, że dla nas, dla Polaków, którzy tam byli, istotne było przede wszystkim wyrażenie solidarności z europejskimi aspiracjami Ukrainy. Ale dla polityków ukraińskich i dla tego bardzo  niechętnego Janukowyczowi i władzy tłumu to była także manifestacja także stricte opozycyjna. To było dziś trudno oddzielić. Przy czym my nie oceniamy , nie chcemy  się wtrącać w ukraińską politykę. To jest sprawa samych Ukraińców. Natomiast te nastroje ulicy w Kijowie były jednoznaczne. Oni uważają, że ta władza ukradła im marzenia o Europie. I to jest  jedno z wielu oskarżeń, które pod adresem  Janukowycza i jego ekipy padają.

 

A jak zostały przyjęte obecność i wystąpienia polskich polityków? Prezesa Kaczyńskiego, Jacka Protasiewicza?

W Kijowie była silna delegacja Prawa i Sprawiedliwości -  ok 10 osób oraz dwie osoby z PO. Na widok premiera Kaczyńskiego ludzie spontanicznie skandowali "Polsza, Polsza!". Ja nie pamiętam, a od sierpnia jestem piąty raz w Kijowie, tak propolskich nastrojów zwykłych ludzi. Nie tylko polityków. Myślę, że to jest wielki kapitał, kapitał który zdobywamy - poczucie, że Polska jest ambasadorem Ukrainy, że  jesteśmy takim sojusznikiem, który nie zdradza, nie odwraca się w ciężkim momencie plecami. No i też premier Kaczyński powiedział coś, co może być odkryciem dla Ukraińców, że te dwa nasze narody: polski i ukraiński - dwa narody słowiańskie mogą być wielką siłą w Europie. Jest nas razem około 90 milionów, w związku z tym jest to sytuacja  w której naprawdę możemy wpływać na losy Europy i decydować o losach Europy razem.

 

Od tych solidarystycznych nastrojów odróżnia się wyraźnie twitterowa deklaracja Radosława Sikorskiego, który pyta ile milionów złotych PiS chce wpompować w skorumpowaną ukraińską gospodarkę. Jak rozumieć te słowa?

To głupi wpis. Gdybym nie wiedział kto jest jego autorem, to bym pomyślał, że napisał to jakiś rosyjski prorządowy dziennikarz, albo rosyjski propagandysta.  Radosław Sikorski dobrze wie ( a przynajmniej powinien wiedzieć), że polski podatnik  nie zapłaci ani złotówki w ramach rekompensaty dla Ukrainy za zablokowanie handlu z Rosją.  Te koszta poniesie Międzynarodowy Fundusz Walutowy (IMF) i bogate kraje Unii Europejskiej, a nie Polska, która jest jednym z pięciu najbiedniejszych krajów Unii. Natomiast jeśli minister Sikorski nie rozumie twardego meczu geopolitycznego, który się toczy  między Rosją, a Europą i Polską o Ukrainę - to znaczy, że  nic nie rozumie i nie nadaje się na to stanowisko. Jestem zszokowany jego bezmyślnością i tak naprawdę biciem w rosyjskie tarabany.

 

W takim razie pewnie lepiej oceni pan zachowanie premiera Tuska, który napisał, że dziękuje zarówno Jackowi Protasiewiczowi jak i Jarosławowi Kaczyńskiemu za "wspólny, mocny głos w Kijowie".

Lepiej późno niż wcale - panie premierze! Szkoda, że nie było pana w Kijowie, chociażby na rozmowach z premierem Azarowem. Przez pana polski głos w Europie ws. Ukrainy jest nieobecny. A szkoda.

Pan premier Tusk tylko reaguje na scenariusz pisany przez Jarosława Kaczyńskiego i Prawo i Sprawiedliwość. Nawet nie stara się niczego kreować.

 

Przed szczytem w Wilnie przekonywał pan wielokrotnie o szczerych proeuropejskich aspiracjach Wiktora Janukowycza. Czy po tym jak zachował się na szczycie - podtrzymuje pan nadal tę opinię?

Bez rosyjskiego pistoletu Janukowycz podpisałby układ stowarzyszeniowy. On tego chciał, bo takie są też interesy ukraińskich oligarchów finansujących jego kampanię. Natomiast podkreślam, dzisiaj nie jesteśmy tu w Kijowie, aby stawiać Janukowycza przed plutonem egzekucyjnym i mieszać się w wewnętrzne ukraińskie sprawy, ferować wyroki, wspierać opozycję i  przeklinać rząd. To jest sprawa Ukrainy i Ukraińców, tego jakich wyborów dokonują. My natomiast wspieramy aspiracje europejskie Ukrainy. I jeżeli ich wyrazicielem będzie prezydent Janukowycz, w przyszłości,  to też będzie miał nasze poparcie.

 

Sądzi pan, że ostatnie demonstracje mogą doprowadzić do zmiany władzy w Kijowie?  Czy możliwe są przyspieszone wybory?

Nie wiem. Na pewno skandowane dzisiaj wielokrotnie hasło "Rewolucja, rewolucja!" - także przez liderów opozycji - może oznaczać przyspieszenie na Ukrainie.  Ale czy tak się stanie - zobaczymy. My - nie chcemy się w to mieszać. Najważniejsze jest by Ukraina dokonała europejskiego wyboru. Jeżeli  mają w tym pomóc wybory i nowe władze, to już jest sprawa samych Ukraińców. Na pewno sytuacja w Kijowie przyspieszyła i ta erupcja społecznego protestu może zmienić sytuację na Ukrainie.

rozmawiała Anna Sarzyńska

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.