Rząd Tuska realizuje carskie dekrety z okresu zaborów. Kościołowi i polskim gminom grożą ogromne odszkodowania na rzecz Cerkwi

Cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy w Drohiczynie, fot. Adam Bujak
Cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy w Drohiczynie, fot. Adam Bujak

Komisja Regulacyjna składająca się pół na pół z przedstawicieli rządu i Kościoła prawosławnego w Polsce domaga się zwrotu nawet 300 tys. hektarów ziemi lub odszkodowań w wysokości setek milionów złotych. Do takich informacji dotarł miesięcznik „WPiS – Wiara, Patriotyzm i Sztuka”.

W1989 r. powstało w Polsce 5 komisji ds. zagrabionego po 1945 roku przez komunistyczne państwo mienia Kościołów katolickiego, ewangelicko-augsburskiego, prawosławnego, dla gmin żydowskich oraz pozostałych wyznań i związków wyznaniowych. Miały one za zadanie oszacować i zwrócić mienie utracone w okresie PRL-u. Komisja Majątkowa ds. Kościoła katolickiego spotkała się parę lat temu z ostrą krytyką i jej działalność praktycznie wygasła po 2010 r., a w roku 2011 komisja została rozwiązana. Premier Tusk wówczas zapowiadał głośno, że pozostałe komisje też zostaną rozwiązane, ponieważ praktycznie nie mają już co robić.

Komisja Regulacyjna ds. Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego postanowiła jednak rozszerzyć – niezgodnie z ustawą powołującą to ciało - swoją działalność i pragnie dzisiaj odzyskać majątek Cerkwii wg. stanu z… 1918 r.! I tak ostatnio wojewoda podlaski polecił wypłacić 1,5 mln odszkodowania niewielkiej parafii prawosławnej w Boćkach w diecezji drohiczyńskiej, zaś przypadków odszkodowań na rzecz Cerkwi jest i szykuje się znacznie więcej. Prawosławny arcybiskup Jeremiasz stwierdził bez ogródek, że „może to być od 150 tys. do nawet 300 tys. hektarów”. Za sam niewielki Drohiczyn (2129 mieszkańców) Cerkiew oczekuje ponad 5 mln złotych odszkodowań.

Sprawa Drohiczyna jest bardzo bliska finalizacji; dokonano już wyceny poszczególnych nieruchomości, co w przypadku działania komisji regulacyjnych zawsze oznaczało, że decyzja o odszkodowaniu zapadła. Takie zaś odszkodowanie będzie się równało plajcie budżetu miejskiego. W Radzie Miasta - panika. Decyzje Komisji są bowiem ostateczne, nie ma od nich odwołania!

Na czym Komisja – przy pełnej akceptacji ze strony organów państwowych – opiera swoje roszczenia?

Car rosyjski surowo karał za opór w sferze kultury i języka polskiego. Zagrabione mienie przekazywał rosyjskim strukturom związanym z caratem, także cerkiewnym. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r., po ustaleniu nowych granic, wielu z tych właścicieli z łaski cara – uciekło z Polski lub do niej nie powróciło z zawieruchy wojennej. Także wielu prawosławnych, w tym księży, uciekło z Polski. Wtedy Sejm polski a potem i Sąd Najwyższy podjęli decyzję, że wszelkie dobra zabrane Kościołowi i osobom cywilnym w toku prześladowań carskich, wracają do właścicieli. Nie wszystkie jednak zagrabione za caratu dobra zostały przepisane na Kościół katolicki, bo nie było komu wówczas tym się zająć, po prostu było za mało księży. Dlatego przejął te majątki lub tereny przykościelne Skarb Państwa

- tłumaczy bp drohiczyński Antoni Dydycz.

Zatem to, czego żąda Komisja, to nic innego, jak spadek po  okrutnie krzywdzonych polskich patriotach, sybirakach, powstańcach, zakonnikach, obrońcach polskiego języka i katolickiej wiary. Aktami własności są w tym wypadku rosyjskie nadania dla sługusów carskiego reżimu. Prawosławni robią np. kserokopie dawnych ksiąg metrykalnych z XIX w. i na nie się powołują, żądając „odszkodowań”.

Dekrety cara wywłaszczające polskich patriotów i ludzi Kościoła nabierają obecnie mocy, gdyż realizuje je Komisja Regulacyjna ds. Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, instytucja mieszana kościoła prawosławnego i państwa

- dodaje bp Dydycz. Dodajmy, że wszelkie takie „odszkodowania” pokrywane są de facto z kieszeni podatnika.

Ponadto sprawa tych roszczeń może stać się precedensem. Skoro nasza władza akceptuje żądania Komisji Regulacyjnej, które zaczynają się nie od 1945, ale od 1918 r., to – logicznie rozumując – to pewnie za chwilę zgodzi się na rewizję zachodniej granicy do jej stanu sprzed 95 lat, z roku 1918. Na przywrócenie tamtego stanu rzeczy naciski w Niemczech są nieporównywalnie większe niż ze strony Komisji.

Adam Sosnowski

Czytaj więcej na www.e-wpis.pl

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.