Prof. Przyłębski: Niemcom trzeba uświadomić, że nie maja patentu na „europejską mądrość". NASZ WYWIAD

PAP/EPA
PAP/EPA

W Hildesheim w Dolnej Saksonii, tam gdzie znajduje się wspaniała romańska katedra, jedno z symbolicznych duchowych centrów Europy, miałeś niedawno wykład o sprawiedliwości dla niemieckich intelektualistów. Jako uczeń Gadamera jednego z największych filozofów XX wieku, musisz być uważnie słuchany, choć to, co mówisz niekoniecznie Niemcom musi się podobać?

Prof. Andrzej Przyłębski*: Mój wykład otwierał całosemestralny cykl wykładów dotyczących współczesnego rozumienia pojęcia sprawiedliwości, oświetlanego z perspektywy rozmaitych dyscyplin humanistycznych i społecznych. Poproszono mnie o „przedstawienie polskiego punktu widzenia”. A ja im zaproponowałem wykład o „grubej kresce”, jako rażącym przejawie niesprawiedliwości społecznej, mającym swe dalekosiężne skutki, trwające do dziś, i to nie tylko dla Polski, ale – poprzez polską politykę – dla bezpieczeństwa całego kontynentu. Wystąpienie zostało przyjęte z życzliwością, bo większość Niemców jest słabo zorientowana w tym, co dzieje się i działo w naszym kraju. Ale i z pewną rezerwą, szczególnie w odniesieniu do ważnych jego części.

 

Prasa niemiecka nie jest przychylna polskiej prawicy, a obraz Polski, jaki tworzy jest dostosowywany do potrzeb niemieckiej wizji Europy. Ty z nim się nie zgadzasz, posługując w polemice żelazną „niemiecką” logiką. Jak to jest przyjmowane?

Z zaskoczeniem. Uświadomiłem im, że ich politycy i ich media, także korespondenci zagraniczni, akredytowani w Polsce, stosują podwójna logikę, typową dla traktowania krajów postkolonialnych, za jakie widocznie uważają nasz kraj. Uniemożliwia to autentyczne partnerstwo w namyśle nad przyszłością europejskiej wspólnoty, a co za tym idzie - dystans do tej, bez wątpienia ważnej, idei wśród wielu Polaków. Niemcom trzeba uświadomić, że nie mają patentu na „europejską mądrość”, że dobrze im zrobi wsłuchanie się w propozycje innych, otwarcie na ich doświadczenie historyczne i społeczne. Są ideały filozofii, którą reprezentuje. A jej podwaliny powstały przecież w Niemczech, o czym oni dziś zapomnieli.

 

Od wielu lat rzecznikiem polskich idei narodowych w Niemczech jest wykładający w Bremie prof. Zdzisław Krasnodębski, który ukazuje, w jaki sposób idea internacjonalistycznej obywatelskiej Europy, jest maską narodowych niemieckich interesów. Zgadzasz się z tym?

No niestety tak. Doświadczyłem tego zresztą na własnej skórze, będąc przez krótki czas na polskiej placówce dyplomatycznej w Niemczech. Na ustach większości polityków i urzędników uniwersalne wartości, a w rzeczywistości bezlitosna walka o każdą markę czy euro z narodowego budżetu. Niemcy, w swej większości, w ogóle nie uświadamiają sobie, że ich sukces gospodarczy ostatnich lat wiąże się z kłopotami Grecji czy Hiszpanii. Jest to gra o sumie zerowej, i gdy jeden zyskuje, drugi traci. Rynki zbytu mają swa pojemność. Przewaga ekonomiczna bardzo często skutkuje „gospodarczym imperializmem”, zwłaszcza jeśli dysponuje się wpływem na sposoby regulacji rynkowej konkurencji.

 

Niedawno ukazała się twoja książka „Dlaczego Polska jest wartością”. Jest to polemika w myślą postmodernistyczną, która w polskich warunkach używana była do demontażu tradycji i tego, co związane jest wartościami narodowymi. Lekturze towarzyszyła mi smutna refleksja, że nad Wisłą, to co oczywiste i zdroworozsądkowe jest bardzo odkrywcze?

Ta książka miała dwa główne cele. Po pierwsze: rozbicie kojarzenia filozofii hermeneutycznej (którą uznaje za najnowocześniejszą koncepcję filozoficzną) z postmodernizmem, z jego nihilizmem, hedonizmem i egocentryzmem. Po drugie zaś - przywrócenie elementarnego zrozumienia dla tego, czym jest nowoczesność: wolnością (ale nie samowolą) jednostki, realizującą się najwłaściwiej i najpełniej na tle „dobrze urządzonego, sprawiedliwego społeczeństwa”. A tu przydatna okazuje się Heglowska teoria etyczności (bliska zresztą, co do struktury, nie co do uzasadnienia, społecznej nauce Kościoła), z jego trzyelementowym schematem: rodzina, społeczeństwo obywatelskie, państwo. Przy okazji musiałem więc zakwestionować także koncepcję bliskich związków Hegla z Marksem. Między nimi jest przepaść, którą postmoderniści i współcześni marksiści starają się maskować.

 

W Niemczech nie przeprowadza się intelektualnego demontażu niemieckości, co jest obsesją polskiej lewicy?

To bardzo złożona sprawa. Z jednej strony nawet najniższy urzędnik państwa niemieckiego stara się wzorowo dbać o interes swego społeczeństwa. To jak faworyzuje się rdzenną, tzn. niemiecką jego cześć, widać choćby po tym, jak działają tzw. Jugendwerki, bez pardonu szykanujące nie-niemieckich rodziców, zabraniając rodzicowi nie-Niemcowi rozmawiać z dzieckiem nie po niemiecku. Z drugiej jednak strony bardzo silna (w porównaniu z Polską) jest opinia publiczna, demokratyczne wychowanie (przeprowadzone pod kontrola Amerykanów), które nie pozwala na taki upadek standardów etycznych, z jakim w przypadku rządzących mamy do czynienia w naszym kraju. Pokazuje to choćby przypadek procesu byłego prezydenta Christiana Wolffa, dotyczący kolacji i noclegu w hotelu zasponsorowanych mu przez jakiegoś biznesmena, całość o wartości ok. 700 Euro. Nie ma nikogo, kto by go bronił czy tłumaczył. To nie pozwala na rozrastanie się nacjonalizmu, mówi się nawet o konieczności delegalizacji partii NPD. Pojawiło się jednak w ostatnich wyborach zjawisko powrotu do akcentowania niemieckiego interesu w postaci partii Alternative fur Deutschland, która o mało nie weszła do parlamentu. Jest ona, jak sądzę, wyrazem utraty zaufania dla polityków obu głównych partii, które wyalienowały się ze społeczeństwa. Mimo, że działają dla dobra tego społeczeństwa, ono tego nie rozumie. Jedno wydaje mi się ważne: trzeba rozgraniczać – czego się u nas często nie robi, wrzucając wszystko do jednego worka – zagrożenie ze strony Niemiec, od tego, które pochodzi z Rosji.

 

Rozmawiał Maciej Mazurek

*Prof. Andrzej Przyłębski filozof, tłumacz, dyplomata. Jest wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Fenomenologicznego, członkiem Rady Programowej International Hegel Society oraz Allgemeine Zeitschrift fur Philosophie. Profesor UAM. W latach 1996-2001 był radcą ds. kultury i nauki w Ambasadzie RP w Niemczech.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.