Profesor AON alarmuje: "Nasza armia nie jest zdolna do odstraszania, obrony, a nawet ochrony obiektów!" Potrzebujemy wojska na wzór AK

fot. mon.gov.pl
fot. mon.gov.pl

O tragicznym stanie polskiej armii i przerażających tego konsekwencjach mówił w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Józef Marczak - profesor Akademii Obrony Narodowej. Zwraca on uwagę, że Polska - jako jeden z nielicznych krajów - nie ma wojsk obrony terytorialnej. Przedstawia też pomysł na "rekonstrukcję" polskiej obronności.

Brakuje armii gotowej do obrony ojcowizny w czasie pokoju, kryzysu i wojny – której pierwowzorem była Armia Krajowa. Nasza armia oparta jest tylko na miniaturowych wojskach operacyjnych opartych na służbie zawodowej. Nie jest zdolna do odstraszania, obrony, a nawet ochrony niektórych obiektów

- zauważa prof. Marczak.

Jego zdaniem jest to wynikiem naiwnego myślenia niektórych polityków, że nic nam nie grozi:

Od 2008 roku nieco to się zmienia. Przełomem była wojna Rosji z Gruzją. Wielu uświadomiło sobie, że o bezpieczeństwo trzeba dbać. Nie możemy zapominać, że po incydencie przy ambasadzie Rosji 11 listopada, w tym kraju pojawiły się głosy: „jeżeli oni nie są w stanie sami zapewnić bezpieczeństwa naszym placówkom, to my możemy to zrobić sami". A gdyby doszło np. do uszkodzenia gazociągu z Rosji na Zachód? Mamy gotowy pretekst do interwencji zbrojnej.

Specjalista dodaje, że armia potrzebuje całkowitej odnowy: rozbudowania, modernizacji, wzmocnienia.

Każda złotówka wydana dzisiaj na wojsko to kolejny dzień pokoju w przyszłości, zgodnie z regułą: si vis pacem, para bellum (chcesz pokoju, szykuj wojnę).

Prof. Marczak stwierdza, że nasza armia jest za mała:

Te trzy dywizje, które posiadamy, i kilka brygad, są zdolne do uderzenia i obrony na obszarze wielkości powiatu. Naszym głównym problemem jest to, że nie jest realizowany obowiązek szkolenia wojskowego młodzieży i rezerwistów. (...) W naszym przypadku proporcje sił, jakimi dysponujemy, do obszaru kraju, wypadają zdecydowanie niekorzystnie. Największym zagrożeniem jest w tej chwili nasza bezbronność.

Zbyt mała armia, brak systemu obrony terytorialnej - to nie jedyne błędy w dziedzinie obronności, które popełnia polska władza

Resort obrony wyprzedaje też infrastrukturę po zlikwidowanych jednostkach.
To też jest nieprzemyślany ruch. Bo mogłaby stanowić bazę logistyczną dla oddziałów obrony terytorialnej. (...) Państwo masowo ogranicza szkolenie rezerwistów

- wylicza specjalista.

Prof. Marczak dodaje, że młodzi ludzie licznie angażują się w działalność w organizacjach paramilitarnych.

Szacujemy, że w różnych organizacjach działa 600– 800 tys. osób. Taki mamy potencjał samoorganizacji paramilitarnej. (...) Skala ochotniczych działań jest budująca. Rolą państwa jest wykorzystanie tego entuzjazmu.

Wykładowca AON-u postuluje, że powinniśmy odbudować Armię Krajową:

Przedstawiciele Światowego Związku Żołnierzy AK w 2000 r. w liście przesłanym do ówczesnego ministra obrony Bronisława Komorowskiego napisali: „wyrażamy przekonanie, że wielkie doświadczenie organizacyjne, bojowe i wychowawcze Armii Krajowej oraz wielki jej prestiż wśród naszego społeczeństwa mogą i powinny być przeniesione i wykorzystane w tworzeniu systemu Obrony Terytorialnej". Jednostki te powinny być budowane w oparciu o lokalną tradycję i historię, niech nawiązują też do Batalionów Chłopskich czy Narodowych Sił Zbrojnych. Ten czynnik budowy tożsamości ma duże znaczenie w wojsku. Bo ludzie chcą się identyfikować z państwem, swoją miejscowością i konkretną lokalną tradycją.

Dodaje, że Armia Krajowa byłaby też wykorzystywana przy okazji klęsk żywiołowych. Jak wylicza prof. Marczak stworzenie takiej jednostki nie jest - z punktu widzenia ekonomicznego - drogim przedsięwzięciem.

mc / Rzeczpospolita

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.