Dla Marianny Popiełuszko, jej syn nie był „Jurkiem”, ale zawsze „księdzem Jerzym”. Był to wyraz głębokiego szacunku dla jego kapłaństwa. NASZ WYWIAD z O. Gabrielem Bartoszewskim

PAP/Tytus Żmijewski
PAP/Tytus Żmijewski

Marianna Popiełuszko w pewien sposób przejęła misję swojego syna – głosząc prawdę, sprawiedliwość, przebaczenie i miłość chrześcijańską - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Ojciec Gabriel Bartoszewski OFMCap, postulator procesów beatyfikacyjnych bł. Jana Pawła II i bł. ks. Jerzego Popiełuszki.

 

Czy zechciałby Ojciec podzielić się refleksją o Śp. Mariannie Popiełuszko? Kim była mama błogosławionego księdza Jerzego?

Pozostawiła po sobie piękno. Odszedł wielki człowiek, wielka niewiasta. Była prostą kobietą pracującą na roli na utrzymanie rodziny. Była jednocześnie chrześcijanką, która potrafiła swoim życiem duchowym dzielić się z innymi – przede wszystkim ze swoimi dziećmi. Małego Jurka prowadziła cztery kilometry do kościoła, aby wdrażać go w służbę Bożą, którą pełnił jako ministrant. Towarzyszyła swojemu synowi kapłanowi w drodze jego powołania, z radością i z nadzieją. Nie o wszystkim, co działo się w jego życiu, wiedziała. Kiedy ksiądz Jerzy został powołany do służby wojskowej, odmówił zdjęcia z szyi medalika, a z palca – różańca. Został wtedy straszliwie zmaltretowany. Nie wspomniał o tym swojej matce, nie chcąc jej martwić. Świadczy to o bohaterstwie młodego kapłana. Ksiądz Jerzy bardzo wyraźnie zaznaczył się w życiu Archidiecezji Warszawskiej i całej Polski. W sposób szczególny stało się to widoczne podczas organizowania Mszy Świętych za Ojczyznę. Ksiądz Jerzy głosił wtedy  Mszy kazania, w których domagał się poszanowania praw ludzkich, w szczególności poszanowania godności człowieka. Jego dewizą była zasada sformułowana przez świętego Pawła: „Zło dobrem zwyciężaj”. Mama księdza Jerzego uczestniczyła w tych wydarzeniach z daleka. Uczestnictwo bliskie nadeszło z chwilą niespodziewanej śmierci księdza Jerzego. Można sobie wyobrazić, co przeżywała w tym czasie jego matka. Powiedziała kiedyś, że nie przeżyłaby tego bez łaski Bożej, że bez Bożego wsparcia, pękłoby jej serce. Marianna Popiełuszko umiała to cierpienie przyjąć ze spokojem. Kiedy w Kurii w Warszawie rozważano sprawę pogrzebu i pytano, jaka jest w tej sprawie wola rodziny, pani Marianna powiedziała: „Ja oddałam syna Kościołowi i nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia”. Te słowa świadczą o wielkości tego człowieka, o wielkości matki. Marianna Popiełuszko uczestniczyła w pogrzebie swojego syna, a później brała udział we Mszach Świętych oprawianych w kościele św. Stanisława Kostki w każdą rocznicę śmierci księdza Jerzego. Kiedy rozpoczęliśmy proces beatyfikacyjny księdza Jerzego, pani Marianna została poproszona o złożenie zeznań. Złożyła proste, ale mocne zeznania o swoim synu, o jego bohaterstwie i jego świętości. Księdzu Jerzemu w misji głoszenia prawdy i sprawiedliwości, przyświecało hasło: „Zło dobrem zwyciężaj”. Po morderstwie księdza Jerzego, jego mama od razu przebaczyła zabójcom i nie poruszała więcej tego tematu. Dla pani Marianny Popiełuszko, ksiądz Jerzy nie był „Jurkiem”, ale zawsze „księdzem Jerzym”. Był to wyraz głębokiego szacunku dla jego kapłaństwa. Marianna Popiełuszko w pewien sposób przejęła misję swojego syna – głosząc prawdę, sprawiedliwość, przebaczenie i miłość chrześcijańską. Pani Marianna spełniła wielką misję – poprzez swojego syna, ale także i osobiście. I to nie tylko w społeczeństwie polskim, ale i poza jego granicami. Na całym świecie istnieje wielkie zapotrzebowanie na relikwie księdza Jerzego. Rozdaliśmy ich już ponad 800. To wielka rzecz. Uważam, że dzisiaj mama księdza Jerzego w chwale Boga Ojca spotkała się ze swoim synem, błogosławionym księdzem Jerzym.

 

Jak wspomina Ojciec spotkania z mamą księdza Jerzego?

Były to rzadkie spotkania, ale naturalnie wspominam je jak najlepiej. Miałem dla niej zawsze wielki szacunek i myślę o niej jako o Matce Świątobliwej. Odeszła z tej ziemi w opinii świętości. Nie waham się tego powiedzieć.

 

Istnieje zatem możliwość, że mama księdza Jerzego, podobnie jak jej syn, zostanie ogłoszona błogosławioną?

Będzie to zależało od tego, jak rozwinie się sława świętości. Jeżeli rozwinie się dość szeroko, wtedy oczywiście do biskupa diecezji będzie należeć rozważenie decyzji o rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego. Podjęcie takiej decyzji zależy od tego, czy ludzie będą o to prosić. Nie wybiegając w przyszłość, na pewno możemy dziś powiedzieć – odeszła niewiasta świątobliwa.

 

Rozmawiała Agnieszka Żurek

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.