wPolityce.pl: W SKW widzimy kolejne zmiany. Choć do dziś nie wyjaśniono właściwie okoliczności odwołania gen. Janusza Noska trwa przebudowa wojskowego kontrwywiadu. Jak pan ocenia to, co dzieje się w SKW?
Maciej Lew-Mirski, oficer służb specjalnych, współtwórca SKW: Przełożeni szefa SKW - premier, szef MON i w pewnym zakresie szef MSW - doprowadzili do sytuacji, w której obecnie nie ma kierownictwa SKW. Odwołano szefa, jest p.o. szefa formacji. Jednak wobec niego w mediach pojawiły się bardzo poważne zastrzeżenia, a więc i on powinien przestać pełnić swoją funkcję. Wiemy, że komisja ds. służb specjalnych pozytywnie zaopiniowała odwołanie wszystkich zastępców szefa SKW. Nie wiemy, czy oni zostali już zwolnieni, jednak wszystko na to wskazuje. Opinia komisji jest bowiem ostatnim etapem w tej procedurze. Jeśli tak rzeczywiście już się stało, to SKW została bez kierownictwa. Wyobraźmy sobie teraz sytuację, że p.o. szef SKW, który mieszka poza Warszawą, nie dojedzie do stolicy z jakiegoś powodu. Kto go zastąpi? Nikt, bowiem nie ma zastępców. Nie zapewniono ciągłości funkcjonowania tej służby!
To zupełny brak wyobraźni. Czym to może się zakończyć?
W mojej ocenie jest to efekt istnienia planu likwidacji SKW w obecnej formie. Jak widać ani premierowi ani szefowi MON nie zależy już na tym, by SKW wypełniało swoje zadania. Szef kontrwywiadu wojskowego mógł zostać powołany na stałe od razu. Dlaczego ppłk Piotr Pytel został powołany jako p.o. szef SKW, a nie jako szef SKW? Premier mógł zapewnić ciągłość pracy wojskowego kontrwywiadu, ale nie zrobił tego. Skoro nie ma szefa SKW i nie ma zastępców, służba nie może działać prawidłowo. Takie podejście do SKW uzasadnia tezę, że na szczeblu politycznym już podjęto decyzję o likwidacji SKW w tym kształcie.
Widać również zmiany dotyczące kompetencji SKW. To również może potwierdzać zaskakujące plany dotyczące likwidacji SKW
Potwierdza to choćby przekazanie CBA przez Tomasza Siemoniaka kompetencji SKW do ochrony kontraktów wojskowych. A przecież nikt formalnie nie zwolnił SKW z jej ustawowych obowiązków. To wciąż jest w gestii tej służby. Pomimo tego, decydenci uznali najwyraźniej, że SKW robi to nieudolnie i nieefektywnie. Przekazanie roli wiodącej CBA w tej sprawie, powoduje faktyczne wyłączenie SKW z tych działań.
Może w takim razie wywiad wojskowy jest niepotrzebny? Skoro nie wiadomo czym ma się zajmować...
O rozwiązaniach strukturalnych można dyskutować, można rysować różne schematy służb. Boję się jednak, że w Polsce problemem nie jest to, jakie instytucje budujemy, ale przede wszystkim, jaki będzie model nadzoru nad służbami, ich kontroli i zadaniowania oraz miejsca w strukturze bezpieczeństwa państwa. Przez ostatnie sześć lat zaniechano nadzoru nad służbami. Służby robiły to, co chciały i kiedy chciały. Ilość afer, jaką ujawniono w SKW, jest ogromna. Weźmy choćby sprawę bezprawnej współpracy z rosyjskimi służbami specjalnymi. SKW podjęła taką działalność bez wymaganej prawem zgody premiera i szefa MON. SKW współpracowała ze służbą obcą, wrogą. Mając wiedzę o tej sytuacji musimy postawić fundamentalne pytania. Dlaczego współpracę ukryto - przynajmniej formalnie - przed przełożonymi. Dlaczego tę współpracę podjęto akurat po katastrofie w Smoleńsku? Jaki był rzeczywisty cel tej współpracy i kto był jej beneficjentem, bo obawiam się, że nie była to strona polska. Nie wiedząc, jaki był zakres współpracy, nie możemy nawet spekulować na temat stopnia zinfiltrowania SKW przez rosyjskie służby, bo to, że Rosjanie zainicjowali tę współpracę przesądza o jej celu z ich strony. Potwierdza to również majowy dekret płk Władimira Putina, w którym nakazał FSB podjęcie oficjalnej współpracy z SKW. Należy przez to rozumieć, że do tego czasu była to współpraca nieoficjalna, a więc – z punktu widzenia FSB – była operacją wymierzoną w SKW, a za jej pośrednictwem w struktury polskiego państwa. Czy ktokolwiek sprawdził, czy SKW nie zostało wykorzystane przez FSB do indagacji wywiadowczej? Wiadomo przynajmniej o kilku „materiałach” pozyskanych „przy pomocy” FSB, które SKW przedstawiało premierowi i członkom Rady Ministrów.
Poseł Tomasz Kaczmarek wniósł o powołanie komisji rządowej, która miałby wyjaśnić przebieg tej współpracy. To słuszny postulat?
Taka komisja powinna powstać natychmiast, przejrzeć całą dokumentację dotyczącą współpracy z rosyjskimi służbami, przesłuchać ludzi służb, przeprowadzić analizy operacyjne. Ona powinna ocenić stopień infiltracji. Jak jednak widzimy, nikt się nie poczuwa do odpowiedzialności, wszyscy stosują spychologię. Pamiętajmy również, że odwołując Janusza Noska premier i minister Obrony Narodowej zgodnie twierdzili, że jest to konsekwencja szeregu nieprawidłowości. Główne nieprawidłowości, o jakich mówiło się głośno, dotyczyły działań operacyjnych. Tymczasem na p.o. szefa SKW sami wyznaczyli Piotra Pytla, który za czasów Noska był – i dalej jest - Dyrektorem Zarządu Operacyjnego SKW.
On odpowiadał za działania, które są przedmiotem kontrowersji?
On odpowiadał za sprawy, przy okazji których dochodzić miało do nieprawidłowości np. za współpracę z Rosjanami czyli był osobą współodpowiedzialną za to, za co zwolniono Noska. Gdzie tu logika? Po co w takim razie zwalniać Janusza Noska? To nie tylko brak konsekwencji, ale świadectwo braku jakiegokolwiek przemyślanego planu działania. Dlatego uważam, że SKW w tym kształcie przestanie niebawem istnieć. Musi istnieć już jakiś plan reformy, bo jak inaczej tłumaczyć brak zainteresowania tą służbą przez nadzorujących jej pracę premiera i ministrów.
Co może dalej dziać się z SKW? Kto może coś chcieć ugrać?
Znamiennym dla rozważań o przyszłości SKW jest milczenie środowiska byłych żołnierzy WSI, z gen. Dukaczewskim na czele. To środowisko było dotychczas niezwykle aktywne medialnie, atakując głównie to, co działo się w służbach za czasów rządu PiSu. Ich obecne milczenie oznacza, że już siedzą oni przy stole, przy którym waży się przyszły kształt kontrwywiadu wojskowego, a być może również, wywiadu wojskowego. Należy założyć, że powstała grupa lobbingowa byłych żołnierzy WSI, którzy będą chcieli powrotu do realiów z WSI. Milczenie tego środowiska w sytuacji, gdy w wojskowych służbach afera goni aferę, jest znamienne.
Wspomniał pan o wątpliwościach dotyczących ppłk. Pytla. Poseł Kaczmarek wspominał wręcz, że został on wydalony z UOP, ponieważ nie umiał wytłumaczyć się ze swoich kontaktów z ludźmi rosyjskich służb. Taka osoba stoi dziś na czele SKW.
Mogę się opierać jedynie na wiedzy obiegowej, mogę powoływać się na swoich rozmówców ze środowiska służb oraz ustalenia opisane przez posła Kaczmarka. Zwolnienia ppłk Pytla dokonał Grzegorz Reszka, któremu przypisuje się czystki kadrowe przy likwidacji UOP, a potem czystki w SKW. I to on wyrzucił Pytla z UOP. A gdy potem dowiedział się, że Pytel został nominowany na Dyrektora Zarządu Operacyjnego SKW wystosować miał pismo do ówczesnego koordynatora ds. służb specjalnych Jacka Cichockiego, w którym sprzeciwił się takiemu działaniu. Wskazał wtedy ponoć na przyczyny zwolnienia Pytla z UOP. W sposób kategoryczny stwierdzić miał, że ta osoba nie powinna pełnić tak wysokich funkcji. Przerzucił w ten sposób odpowiedzialność za tę nominację i jej skutki na decydentów politycznych.
Zna pan to pismo? Ono jest publicznie dostępne?
To pismo jest jawne, bowiem Grzegorz Reszka nie był już w służbie. To pismo powinno być więc dostępne dla każdego, kto się o nie zwróci do MSW. Posiadam wiarygodne informacje, że pismo zostało rzeczywiście wysłane. To czy nie „zaginęło” w ostatnim czasie jest już osobną sprawą.
To oznacza, że rządzący są świadomi, kto dziś kieruje SKW?
Sądzę, że oni nie mieli żadnego rozeznania dotyczącego przeszłości Pytla. Tak niestety dokonuje się obecnie nominacji. Sześć lat działania Janusza Noska pokazało, że nie miał on żadnych sukcesów ani kompetencji do pełnienia swojej funkcji. Domyślam się, że ktoś miał pod ręką Pytla, więc zrobiono z niego p.o. szefa SKW. To miała być nominacja na chwilę, dająca czas na przygotowanie reformy SKW i niewzbudzająca kontrowersji. Domyślam się, że nikt pisma Reszki nie czytał, a jak czytał to je zbagatelizował i nie nadał mu odpowiedniego biegu. Obecnie sprawa zrobiła się głośna, więc władza ma problem. Być może zostanie to rozwiązane w ten sposób, że to pismo zniknie i wszyscy będą uważali, że go nigdy nie było. Ale formalnych wystąpień Tomasza Kaczmarka już zgubić nie można i premier oraz ministrowie MON i MSW będą musieli zmierzyć z podniesionymi tam zarzutami. Brak reakcji będzie musiał skutkować ich późniejszą odpowiedzialnością karną.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/170878-milczenie-zolnierzy-wsi-oznacza-ze-oni-juz-siedza-przy-stole-przy-ktorym-wazy-sie-przyszly-ksztalt-kontrwywiadu-wojskowego-nasz-wywiad-ze-wspoltworca-skw