Bartłomiej Sienkiewicz broni się przez atak: Sprawcy zamieszek w Warszawie "to ideowe dzieci PiS"

fot.PAP/ Jacek Turczyk
fot.PAP/ Jacek Turczyk

"Sprawcy zamieszek to środowisko narodowców poprzerastane bandyterką stadionową. To margines kibolski i bandycki. Przypominam, że to opozycja mówiła o nich, że to są szczerzy polscy patrioci. Ci ludzie to ideowe dzieci PiS - tak wczorajsze wydarzenia w Warszawie skomentował w radiu RMF FM minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz.

 

Mieliśmy do czynienia z incydentami, które trzeba sobie wyjaśnić, i trwają analizy, czy był odpowiedni czas reakcji w niektórych incydentach

- powiedział Sienkiewicz.

Według ministra fakt, że 20 tysięczna manifestacja została rozwiązana i rozpuszczona to dowód na sprawnie przeprowadzoną akcję. Ale jak przyznaje, takiej ilości osób na pewno dochodziło do incydentów, które trzeba dokładnie zbadać. Jeśli się okaże, że tam ktoś czegoś nie dopełnił czy za późno reagował, trzeba będzie pewnie wyciągać wnioski, także personalne. Ale jest za wcześnie, żeby tutaj dokonywać jednoznacznej oceny. Mieliśmy do czynienia z dużą manifestacją, z nieprawdopodobnie agresywnymi ludźmi w tej manifestacji, więc takie incydenty się na pewno zdarzały i zdarzać będą

- powiedział szef MSW.Równocześnie minister stwierdził, że atak na ambasadę rosyjską był czymś "poza standardem".

Od 24 lat niepodległego państwa, kilkudziesięciu czy kilkuset manifestacji, jakie odbywały się przez ten czas pod ambasadami, w tym także pod ambasadą Federacji Rosyjskiej... pierwszy raz w historii niepodległej mamy do czynienia z atakiem na placówkę dyplomatyczną obcego państwa, tego nikt wcześniej nie przerabiał.

- stwierdził, tłumacząc, że policja obstawiała prze wszystkim główne wejście placówki.

Atak nastąpił od tyłu ambasady i był skierowany przede wszystkim na tą budkę zewnętrzną należącą do ochrony, ale niestety doszło także do fizycznej agresji na terenie placówki dyplomatycznej. Z tym, że manifestantów od ogrodzenia dzieliły cztery metry - nawet gdyby tam był szpaler, to te petardy i ognie przelatywałyby tak czy inaczej. Nikt nie byłby w stanie powstrzymać ludzi, którzy przekroczyli wszelkie normy cywilizacyjne i zaczęli rzucać przedmiotami na teren placówki dyplomatycznej.

- tłumaczył się minister. 

Zapewnił jednak, że osoby winne zaniedbań poniosą konsekwencje:

Jeśli ta reakcja była niewłaściwa, to na pewno będą konsekwencje. Natomiast to jest incydent w ogóle poza skalą. Do tej pory nigdy czegoś takiego nie mieliśmy w Polsce. Organizatorzy zapewniali, że mają 600 ochroniarzy, którzy oddzielą manifestantów od ambasady i tak rzeczywiście było na ulicy Belwederskiej. Natomiast na tyłach ambasady było ich 10 - z wszelkimi tego typu konsekwencjami

- tłumaczył.


Na pytanie, czy sam poczuwa się do zaniedbań - wyjaśnia:

Nikt nie zdejmie odpowiedzialności politycznej ze mnie za wczorajsze wydarzenia. To jest oczywiste, ponieważ o tym decyduje konstytucja: minister spraw wewnętrznych jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo wewnętrzne. Mieliśmy do czynienia z paroma incydentami o dramatycznym przebiegu i ta odpowiedzialność oczywiście na mnie ciąży. Nie wycofuję się z niej w najmniejszym stopniu. Nie mniej muszę mieć tak naprawdę pewność, co się stało.

Ale zapytany o to, czy wyciągnąłby konsekwencje wobec samego siebie odpowiedział.


Wobec mnie konsekwencje wyciąga premier No zawsze może się pan podać do dymisji w poczuciu źle wykonanego zadania.


Jak wyliczał Sienkiewicz zostało zatrzymanych 60 osób, w tym po ataku na sam squat 7 osób i jedna  podejrzewana o podpalenie na Placu Zbawiciela, a także 3 osoby podejrzane o  agresję na terenie ambasady


Natomiast na głosy krytyki ze strony opozycji zareagował nerwowo:


Lepiej, żeby PiS zamilczał, bo tak naprawdę wczoraj na ulicy to były jego ideowe dzieci. To przecież od PiS-u słyszeliśmy jeszcze jakiś czas temu wypowiedzi, że to są ludzie, którzy są po prostu szczerymi, polskimi patriotami.

I dodał:

Przecież mamy do czynienia z bardzo jednoznacznym środowiskiem - środowiskiem narodowców poprzerastanych bandyterką stadionową. I te środowiska są nie do rozdzielenia. Mówię to od samego początku. Mamy problem z pewnym marginesem w Polsce, który jest określany kibolskim, a który jest bardzo często marginesem bandyckim.


Dlaczego za ten margines obciąża pan odpowiedzialnością opozycję, a nie siły policyjne, które nie potrafią nad nimi zapanować?

- zdziwił się prowadzący.


Przypominam panu, że to opozycja mówiła, że to są tak naprawdę szczerzy, polscy patrioci

- odpowiedział Sienkiewicz. 
Ostatecznie jednak przyznał,że warszawskie incydenty z Jarosławem Kaczyńskim miały niewiele wspólnego.


Natomiast faktem jest, że mamy od trzech lat problem z tym marginesem społecznym. I to jest to samo środowisko, które działa w Chorzowie, i na plaży, i w Białymstoku, i w Poznaniu, i na Śląsku i w Warszawie na Legii. To jest dokładnie to samo środowisko

 

-dodał.  Na koniec stwierdził jednak, że policja zrobiła to co do niej należało:


Państwo jednak normalnie działa i w sytuacji, gdy ktoś łamie prawo, to go zatrzymuje. Powiedziałem: nie wszystkie incydenty przebiegały należycie, być może trzeba zbadać to do końca, ale to wymaga jeszcze chwili czasu.

 

ansa/ RMF FM

 

 

----------------------------------------------------------------------------

----------------------------------------------------------------------------

Polecamy wSklepiku.pl!

"Józef Piłsudski na dawnej karcie pocztowej i fotografii"

Józef Piłsudski na dawnej karcie pocztowej i fotografii

Z ogromną satysfakcją trzeba powitać niezwykle cenną inicjatywę wydania, w postaci książki - albumu, reprodukcji starych pocztówek i fotografii z wizerunkami J.Piłsudskiego powstałych za jego życia, a także tych, które utrwaliły sceny z pogrzebu i wydanych do 1939 r., już po śmierci Marszałka.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.