Zuzanna Kurtyka o "Trwajcie": "W sytuacji, jaka zaistniała w 2010 roku, powstanie tego dokumentu było dla mnie iskierką radości i nadziei". NASZ WYWIAD

wSieci Historii
wSieci Historii

"Jestem z tym filmem bardzo związana od samego początku. Nie potrafię się nie wzruszać oglądając go, mimo że widziałam go już kilkadziesiąt razy" - mówi Zuzanna Kurtyka w rozmowie z portalem wPolityce.pl.

 

wPolityce.pl: Powstanie filmu Aliny Czerniakowskiej „Trwajcie” ma dla Pani zapewne ogromne znaczenie.

Zuzanna Kurtyka: Na pewno nie mogę być obiektywnym recenzentem tego filmu. Odbieram go bardzo emocjonalnie. Samo jego pojawienie się było dla mnie ogromną niespodzianką. W sytuacji, jaka zaistniała w 2010 roku, powstanie tego dokumentu było dla mnie iskierką radości i nadziei. Jestem z tym filmem bardzo związana od samego początku. Nie potrafię się nie wzruszać oglądając go, mimo że widziałam go już kilkadziesiąt razy. Kiedy organizowane są spotkania ze mną – a jest ich ciągle sporo – proponuję na początku projekcję tego filmu, a następnie dyskusję na różne tematy. Dokument ten jest wielopłaszczyznowy, wnosi wiele wątków pozwalających na ocenę naszej rzeczywistości – także tej najnowszej. Obejrzenie tego filmu skłania do podjęcia dyskusji na bardzo wiele tematów – zarówno na temat polityki historycznej, polityki jako takiej, ale także na przykład na temat historii polskiego podziemia niepodległościowego. Film „Trwajcie” stanowi bardzo dobre tło dla rozmaitych dyskusji - być może właśnie dlatego, że Janusz był wielowymiarową postacią. Jestem bardzo wdzięczna pani Alinie Czerniakowskiej za ten film. Nie potrafię tego nawet wyrazić słowami.

 

W filmie jest mowa o postaciach ważnych dla kształtowania postawy życiowej Pani męża – Józefie Piłsudskim i generale Leopoldzie Okulickim. Pojawia się tam także piękne zdanie o tym, że Janusz Kurtyka był wierny etosowi Armii Krajowej.

Postać Józefa Piłsudskiego była bardzo bliska Januszowi już od czasów liceum. Mój mąż identyfikował się z ideami Marszałka. Przez całe lata był zafascynowany także postacią Napoleona, który w istotny sposób zaważył na historii Polski. Także generał Leopold Okulicki był dla Janusza postacią szczególnie ważną. Mój mąż zaczął pisać na jego temat jeszcze przed 1989 rokiem. W tym czasie w Polsce nie było żadnej publikacji poświęconej generałowi Okulickiemu. Teraz być może trudno nam w to uwierzyć, ale kiedy w podziemiu wyszła publikacja mojego męża, była ona jedyną książką na temat generała. Ostatni dowódca najpiękniejszej polskiej armii nie miał żadnej poświęconej sobie publikacji. Nic dziwnego zatem, że Janusz starał się uzupełnić tę lukę – tak, jak tylko mógł. Etos żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego, zarówno z okresu II wojny światowej, jak i okupacji sowieckiej, był dla mojego męża ogromnie ważnym obszarem zainteresowań. Było to oczywiste dla człowieka, który na bieżąco oceniał historię i jej wpływ na współczesność.

 

Przy dystrybucji filmu „Trwajcie” pojawiły się problemy. Z czego one wynikały?

Jeżdżę z tym filmem po Polsce i pokazuję go w różnych środowiskach, także w szkołach na spotkaniach z młodzieżą. Odbiór tego dokumentu jest zawsze pozytywny. Film wywołuje wiele wzruszeń i reakcji uczuciowych. Instytut Pamięci Narodowej, który był producentem dokumentu, odłożył go natomiast na półkę i nie zajął się jego dystrybucją. Prawa do emisji dzięki zabiegom – m. in. dr Barbary Fedyszak – Radziejowskiej i Aliny Czerniakowskiej – zostały przekazane Stowarzyszeniu Katyń 2010. Dopiero wtedy można było rozpocząć dystrybucję tego filmu. Nie było jednak łatwo zdobyć pieniądze na jego rozpowszechnianie. Wydaje się, że jest wiele środowisk zrzeszających ludzi dobrej woli, a tymczasem kiedy dąży się do zrealizowania ważnej inicjatywy, okazuje się, że trudno zgromadzić na nią środki. O tym, jak duży był to problem świadczy fakt, że film „Trwajcie” powstał w 2010 roku, rok później prawa do jego emisji zostały scedowane na Stowarzyszenie, po czym nastąpił dwuletni okres mojego borykania się z przedstawicielami rozmaitych instytucji, do których zwracałam się z prośbą o pomoc w dystrybucji tego filmu. Czułam się bardzo niekomfortowo, ponieważ miałam poczucie, że jestem traktowana tak, jakbym zabiegała o jakąś własną sprawę. A przecież jest to sprawa publiczna. Trudno mi było znaleźć ludzi dobrej woli, którzy chcieliby wyłożyć pieniądze i zainwestować w ten film.

 

Wiąże to Pani z wykreowaną przez rząd i prorządowe media presją, aby nie kultywować pamięci o ludziach, którzy zginęli w Smoleńsku?

Nie, nie miałam na myśli mediów prorządowych, skreślam te media i nie mam co do nich złudzeń. Bardziej przykre jest niestety to, że nawet w środowiskach opozycyjnych zbyt często traci się złudzenia co do ludzi.

 

W filmie Aliny Czerniakowskiej pada zdanie, że śp. Janusz Kurtyka był człowiekiem, który nigdy nie mówił, że nie da się czegoś przeprowadzić. Stał na stanowisku, iż dla Polski trzeba robić wszystko, co tylko w danych warunkach jest możliwe.

Rzeczywiście, Janusz stał na stanowisku, że nie ma usprawiedliwienia dla braku działania, dla załamania rąk i stania bezczynnie i czekania, aż coś się zrobi „samo” albo aż inni zrobią to zamiast nas. To jest postawa, którą pamiętają wszyscy, z którymi mój mąż miał okazję pracować. Janusz po prostu taki był. Im trudniejsze wydawało mu się stojące przed nim zadanie, tym bardziej uważał, że należy je podjąć. Ludzie bardzo często szybko się zniechęcają, Janusz nigdy tego nie robił, umiał działać konsekwentnie. Myślę, że chociażby z tego punktu widzenia był człowiekiem wyjątkowym.

 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Agnieszka Żurek

 

Film "Trwajcie" w reżyserii Aliny Czerniakowskiej jest dostępny z częścią nakładu miesięcznika "wSieci Historii".

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.