Kilkanaście dni temu do redakcji tygodnika "wSieci" wpłynęło pismo z kancelarii Brudkowski & Wspólnicy. Pismo jest zaskakujące. Oto bowiem dowiedzieliśmy się z niego, iż jedna z najbardziej twardych i bezwzględnych w polemice dziennikarek, autorka wywiadów przypominających niektórym przesłuchania (zwłaszcza gdy przeprowadzane są z konserwatystami), współpracowniczka bawiącej się z zapałem wizerunkami przeciwników "Gazety Wyborczej", sama ma bardzo delikatną konstrukcję. Czytamy żądanie skierowane do redaktora naczelnego Jacka Karnowskiego:
Działając w imieniu i na rzecz Moniki Olejnik (...) niniejszym żądam zamieszczenia przeprosin o następującej treści:
"Przeprosiny. Przepraszam Panią Monikę Olejnik za naruszenie jej wizerunku poprzez jego bezprawne użycie w treści artykułu prasowego >>Brunatne pióra<< opublikowanego w dniu 14 października 2013 roku na łamach tygodnika >>wSieci<<, Redaktor naczelny Jacek Karnowski"
Żądam, by przeprosiny zostały zamieszczone w najbliższym numerze tygodnika ,,wSieci"' nie później jednak niż w terminie 14 dni od daty otrzymania niniejszego wezwania, na trzeciej stronie tygodnika ,,WSieci,,(...).
Dla państwa informacji: chodzi o ten artykuł:
Dalej pełnomocnicy delikatnej Moniki Olejnik dowodzą, że na publikację zdjęcia Moniki Olejnik redakcja powinna... uzyskać jej zgodę:
Nie podlega żadnej wątpliwości, iż zamieszczenie zdjęcia bez jej zgody i bez wyraźnego związku z treścią artykułu prasowego autorstwa Marzeny Nykiel (...) narusza dobra osobiste Moniki Olejnik w postaci prawa do wizerunku. Zdjęcie jest znaczących rozmiarów, zajmuje około 1/3 strony. Poprzez bezprawne zamieszczenie wizerunku dokonano bezpośredniej asocjacji osoby pani Moniki Olejnik z zarzutami goebbelsowskiej propagandy i innymi działaniami dziennikarskimi opisanymi w negatywny sposób w artykule. Równocześnie zaś z uwagi na brak jakichkolwiek merytorycznych treści w samym artykule związanych z osobą pani Olejnik dokonano nieuprawnionej manipulacji jej wizerunkiem.
Artykuł jednoznacznie i dolegliwie naruszył dobro osobiste mojej Mandantki w postaci przede
wszystkim prawa do wizerunku, a z uwagi na charakter publikacji i stawiane w niej zarzuty, także
zagrożone zostały inne dobra jak cześć, dobre imię, reputacja:Kompozycja artykułu, w szczególności duży, krzykliwy tytuł "Prawie jak Goebbels" na stronie
tytułowej, umieszczony na przy zdjęciu pana Tomasza Lisa ubranego w mundur gestapo' a także
krótki tekst, odsyłający do artykułu wewnątrz numeru "Nagonka na Kościół' - Czy zatrzymają się
dopiero, gdy zaczną ginąć księża", w sposób jednoznaczny i wyjątkowo dotkliwy naruszają dobra osobiste Moniki Olejnik, której wizerunek został użyty w kontekście.Prawo do ochrony wizerunku wynika również z art.81 ust.1. ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych wskazujący, że rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej.
W braku spełnienia żądania objętego treścią niniejszego pisma zastrzegamy dalsze kroki prawne przeciwko osobom odpowiedzialnym 7a publikację inkryminowanych treści, tj. przeciwko Redaktorowi naczelnemu, autorce artykułu oraz wydawcy.
W odpowiedzi - stosownym pismem - Jacek Karnowski, redaktor naczelny tygodnika "w Sieci" odmówił opublikowania żądanych przeprosin i stwierdził:
W mojej ocenie, umieszczenie w tygodniku "wSieci" w dniu 14 października 2013 roku zdjęcia Pani Moniki Olejnik przy artykule Marzeny Nykiel pt. „Brunatne pióra” nie wyczerpuje przesłanek uzasadniających moją odpowiedzialność na podstawie wyżej wskazanych przepisów o czym szerzej poniżej.
Biorąc pod wzgląd przepisy prawa autorskiego oraz prawa prasowego należy odnieść, iż co do zasady, zgodnie z brzmieniem art. 81 PrA rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. Jednak zezwolenie takie nie jest wymagane, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, w szczególności politycznych, społecznych i zawodowych z jakimi mamy do czynienia w przedmiotowej sprawie. Pani Monika Olejnik jest dziennikarką radiową, telewizyjną i prasową, która prowadzi między innymi rozmowy w programie Kropka nad i. na antenie TVN24, co jednoznacznie implikuje jej status takiej osoby. Ustawodawca polski nie wyjaśnia, według jakich kryteriów należy tworzyć krąg osób "powszechnie znanych". Jednak w związku z różnymi stwierdzeniami Trybunału Konstytucyjnego Rada Etyki Mediów uznała za konieczne oświadczyć, iż dziennikarze są osobami publicznymi, ponieważ ich działalność jest misją publiczną(…).
Idąc w związku z tym dalej, w swojej argumentacji należy uznać, że dopuszczalność rozpowszechniania wizerunku bez zezwolenia osoby na nim przedstawionej zależy od spełnienia dwóch przesłanek, a mianowicie musi to być osoba powszechnie znana; po drugie, wykorzystanie takiego wizerunku powinno być związane z przedstawianiem (relacjonowaniem) wykonywania przez sportretowanego funkcji zawodowych, społecznych lub politycznych. A zatem nie ma żadnych wątpliwości, że przypadek Pani Olejnik w niniejszej sprawie tego dotyczy.
Jako redaktor naczelny gazety pragnę podkreślić, iż działanie w obronie społecznie uzasadnionego interesu w sposób rzeczowy, obiektywny i podjęty z należytą starannością, wyłącza bezprawność, o której mowa w art. 24 § 1 k.c.
Artykuł Marzeny Nykiel pod wymienionym wyżej tytułem został napisany z myślą o powstrzymaniu piętrzącej się fali krytyki Kościoła i wszystkich księży, w mojej ocenie niesprawiedliwej i mającej cechy nagonki, jaka ma miejsce w ostatnim czasie w mediach. Pani redaktor Olejnik pomimo, iż autorka artykułu nie wymienia jej osoby, w swoich programach i felietonach atakuje zapalczywie Kościół. Przyznam więcej, w przypadku Pani redaktor nierzadko można usłyszeć wypowiedzi, które publicznie, w sposób ułomny (nie odnoszący się do rzeczywistości) obrazują różne zjawiska społeczne. Toteż zwracając ponownie uwagę na przepisy prawa należy wyraźnie podkreślić, iż ocena wypowiedzi prasowej z punktu widzenia kryterium zgodności z prawdą powinna dotyczyć tylko wypowiedzi dotyczących faktów, a nie ocen jak czyni Pani redaktor. (...)
O dalszym przebiegu tej sprawy będziemy informowali. Swoją drogą zwraca uwagę coraz powszechniejsze zjawisko podawania do sądu polemistów z redakcji niezależnych przez doskonale zarabiających, sytych i przekonanych o własnej wyjątkowości dziennikarzy wielkich mediów. Z drugiej strony - może to być jakaś próba zmiany wizerunku, bo dotychczasowe działania Moniki Olejnik wykazywały dość specyficzne jego budowanie, zwłaszcza w kontekście ujawnionej właśnie delikatności:
gim
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/170448-delikatna-jak-olejnik-dziennikarka-znana-z-brutalnych-przesluchan-polemistow-czuje-sie-urazona-artykulem-wsieci-i-grozi-sadem