Optymalizacja reklam czy kolejne narzędzie inwigilacji? Facebook chce śledzić ruchy kursora myszy użytkowników

Fot. Sxc.hu
Fot. Sxc.hu

Kolejny raz nad rozwojem technologicznym zawisło pytanie o skalę inwigilacji współczesnego człowieka. Popularny serwis społecznościowy Facebook prowadzi prace nad nowym narzędziem internetowym, które będzie śledziło ruchy kursowa myszy każdego użytkownika serwisu. Oficjalnie chodzi o to, żeby zwiększyć skuteczność reklam.

Serwis dzięki podglądaniu użytkowników będzie mógł gromadzić dane m.in. czas spędzany na interakcji z wybranymi elementami strony, sposób reagowania na reklamy, a także reakcje na wyświetlanie wybranych komunikatów.

Do tej pory Facebook gromadził dane demograficzne oraz behawioralne na temat swoich użytkowników. Decyzja, by śledzić również ruchy kursora myszy to zdecydowane rozbudowanie katalogu informacji o użytkownikach, jakie będzie pobierać Facebook. Przedstawiciele Facebooka podają, że od momentu jego startu udało się już zgromadzić na serwerach łącznie 300 petabajtów danych. W związku z tym w najbliższym czasie planowana jest rozbudowa infrastruktury, co pozwoli na skuteczniejszy rozwój platformy. Serwis nie podał jednak, jaki odsetek zgromadzonych danych stanowią te, które użytkownicy przesłali do niego samodzielnie.

Doniesienia dotyczące rozbudowy katalogu danych zbieranych przez Facebook budzą niepokój. Decyzja, by rozbudować inwigilację internautów, prowadzoną przez prywatne firmy, budzi wątpliwości związane z wolnością człowieka. Szczególnie, że doniesienia dot. Facebooka zbiegają się z w czasie z kolejną odsłoną afery podsłuchowej.

"Guardian" pisze, że blisko współpracując z brytyjską agencją wywiadu elektronicznego GCHQ służby wywiadowcze Niemiec, Francji, Hiszpanii i Szwecji wypracowały zaawansowane metody masowej kontroli internetu i połączeń telefonicznych w ciągu ostatnich pięciu lat.

"Guardian" powołuje się na dokument GCHQ ujawniony przez byłego współpracownika amerykańskiego wywiadu Edwarda Snowdena. Według dziennika GCHQ "odgrywała główną rolę w doradzaniu swym europejskim odpowiednikom, jak obejść przepisy krajowe, których celem jest ograniczenie uprawnień agencji wywiadowczych do inwigilacji".

Luźny, ale rozwijający się sojusz pozwolił agencjom wywiadowczym z jednego kraju na podtrzymywanie więzi z korporacjami z innego kraju, by ułatwić przeszukiwanie sieci

- pisze "Guardian".

Podstawą do tych wniosków jest dokument z 2008 roku, w którym GCHQ charakteryzuje swych partnerów w poszczególnych krajach Europy Zachodniej. Dokument m.in. "wyjaśnia, że brytyjskie agencje wywiadowcze pomagały swym odpowiednikom niemieckim w zmianie lub obchodzeniu prawa, jakie ograniczało ich zdolność do użycia posiadanej przez nie zaawansowanej technologii szpiegującej" - wyjaśnia "Guardian".

Dziennik powołuje się na zdanie z dokumentu dotyczące Niemieckiego Wywiadu Zagranicznego (BND), który Brytyjczycy chwalą za "wielki potencjał technologiczny i dobry dostęp do serca internetu". Dokument GCHQ dodaje:

Pomagaliśmy BND w przedstawieniu argumentów za reformą lub reinterpretacją bardzo restrykcyjnego w Niemczech prawa o przechwytywaniu (danych).

Francuską Dyrekcję Generalną Bezpieczeństwa Zewnętrznego (DGSE) Brytyjczycy charakteryzowali jako "partnera o wysokiej motywacji, zaawansowanego technologicznie i kompetentnego, który wykazywał gotowość zaangażowania się w kwestie dotyczące adresów IP". Z dokumentu wynika, że brytyjska agencja szkoliła techników DGSE w "wielodyscyplinarnych operacjach internetowych". GCHQ podkreśla, że Brytyjczycy nawiązali kontakt z "głównym partnerem DGSE" z branży telekomunikacyjnej.

W przypadku hiszpańskiej Państwowej Służby Wywiadu (CNI) Brytyjczycy podkreślają jej powiązania z jedną z brytyjskich firm telekomunikacyjnych. Jednak żaden z koncernów telekomunikacyjnych wspominanych w dokumencie nie został wymieniony z nazwy.

"Guardian" podkreśla, że rządy Niemiec, Francji i Hiszpanii wyraziły wzburzenie po ujawnieniu wcześniej przez Snowdena materiałów mówiących o domniemanej inwigilacji przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) obywateli ich krajów. Znacznie słabsza była reakcja Szwecji. Kraj ten w 2008 roku przyjął przepisy uprawniające szwedzkie agencje wywiadowcze do monitorowania e-maili i połączeń internetowych za granicę bez zezwolenia sądu - pisze "Guardian".

Gazeta podsumowuje, że z dokumentów ujawnionych przez Snowdena można wnioskować, iż GCHQ "stała się europejskim węzłem wywiadowczym ery internetu". Wynikało to nie tylko z "jej sukcesu w tworzeniu sprzyjającego środowiska prawnego dla takich działań", ale też ze strategicznego położenia W. Brytanii, jako "drogi do wielu kabli transatlantyckich".

Uprzywilejowane więzi z NSA uczyniły z GCHQ głównego partnera europejskich agencji (wywiadowczych). (...) W świecie wywiadu, znacznie bardziej niż w dyplomacji, Brytania stała się nieodzownym pomostem łączącym szpiegów z Ameryki i Europy

- podkreśla "Guardian".

KL,PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych