Kolejny niemiecki koncern medialny może poszczyć się sukcesem - Polskapresse, bo tak się nazywa polski oddział Verlagsgruppe Passau, dzięki uprzejmości Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta może do swojej puli 49, 8 procenta gazet i portali regionalnych dokupić kolejne 36, 8 procent.
Oznacza to nie tylko monopol czy pozycję dominującą w segmencie informacyjnym w terenie, ale wręcz skolonizowanie mediów w Polsce przez zachodniego sąsiada, bo warto pamiętać, że oprócz Verlagsgruppe Passau działają jeszcze trzy duże koncerny medialne z Niemiec, które prezentując Polakom punkt widzenia Berlina, np. w kwestii polityki historycznej, ukrywają to za parawanem zobiektywizowanej informacji.
Na zdjęciu dylematy Ruchu Autonomii Śląska i "Dziennika Zachodniego" należącego do Verlagsgruppe Passau; wtłaczanie do głów tezy o rzekomej "wojnie domowej" podczas walk z Niemcami, przytransportowanymi m.in. z Bawarii, o polskość Śląska.
O dalekosiężnych skutkach oddania przez urząd państwowy kolejnej puli mediów w ręce niemieckiego koncernu rozmawiamy z prof. Ryszardem Terleckim z PiS, który w maju tego roku ostrzegał przed przejęciem przez Verlagsgruppe Passau kolejnej transzy gazet i portali:
wPolityce.pl: No i stało się. Verlagsgruppe Passau dostał zgodę na wykupienie kolejnej dużej puli mediów regionalnych.
Prof. Ryszard Terlecki: To zła wiadomość. Szkoda, że wszystkiego się pozbywamy, w tym przypadku tego, co jest przepustką do świadomości Polaków.
Czym to się może skończyć w dłuższej perspektywie?
Trudno powiedzieć. Myślę, że za jakiś czas będziemy mieli do czynienia z działaniem w przeciwną stronę, to znaczy działaniem na rzecz odzyskania, czy odbudowania polskiej własności w mediach.
A czy sądzi pan, że niemieccy właściciele gazet pozwolą tak łatwo na to?
Nie wiem, czy pozwolą, ale państwo ma jednak jakieś możliwości, jeśli w ogóle będzie chciało się zaangażować.
No, ale o jakim państwie pan mówi? O tym obecnym, Tuska? Przecież właśnie ono pozwala wchodzić Niemcom na nasze głowy.
Nie, oczywiście że nie. Szczęśliwie nie zanosi się na to, aby państwo polskie w wydaniu Tuska funkcjonowało długo. Ja jednak jestem optymistą i myślę, że czekają nas gruntowne zmiany.
Ależ panie profesorze! Kilka wydarzeń medialnych z ostatnich miesięcy pokazuje, że Niemcy są mistrzami w uprawianiu kłamliwej antypolskiej propagandy, np. serial „Nasze matki, nasi ojcowie”, czy „polskie obozy zagłady”. Czy sądzi pan, że oni łatwo poddadzą się polskiej chęci zracjonalizowania stosunków własnościowych w mediach? Zwłaszcza jeśli będą to czynili ludzi, którzy pozbawią Tuska władzy?
Tu się nakładają dwie różne polityki. Polityka właścicieli, powiedziałbym – biznesowa i polityka państwa, która konsekwentnie prowadzi swoją narrację niezależnie od zmieniających się koniunktur politycznych. Ja się Niemcom nie dziwię, bo oni w ten sposób prowadzą swoją politykę. My musimy prowadzić swoją. Między tymi politykami muszą być określone wyraźne granice.
Nie sądzę zresztą, aby trzeba było wszczynać w tej sprawie jakiś duży spór polityczny. Natomiast trzeba działać podobnie jak Niemcy: konsekwentnie i stanowczo bronić interesów swojego państwa. Mamy ten problem, że u władzy jest środowisko nie utożsamiające się z polskim interesem narodowym i to jest teraz ten kłopot. Ale tak jak powiedziałem – mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni.
Niemieckim właścicielom mediów w Polsce w ogóle nie zależy na jakimkolwiek interesie państwa polskiego. Przykładem jest choćby spychanie gdzieś na kompletny margines ważnych dla Polaków rocznic. Tak zdarzało się choćby z 1 września.
Tak, to konsekwencja uprawianej polityki historycznej przez Niemcy. No ale z drugiej strony, gdy ja włączam rano TVP Info i słyszę pierwszą wiadomość o tym, że w Meksyku spaliła się fabryka cukierków i zginęła jedna osoba. No to o czym my mówimy? To absurdalna tabloidyzacja mediów i absolutny brak poczucia hierarchii wiadomości. Nie interesuje takich mediów państwo polskie, ale sensacją jest aktorka spacerująca po Sejmie, a nie problemy, które są omawiane w tej instytucji.
Jest rzeczą charakterystyczną, że Niemcom bardzo zależy na posiadaniu mediów w zachodnich częściach Polski. Jak można to rozumieć?
Oczywiście nie widać w najbliższej perspektywie politycznej takiego pomysłu o zmianie granic. Ale nie ma się czemu dziwić, przecież każde państwo jest zainteresowane poszerzeniem obszaru swych wpływów. My też przecież chcielibyśmy mieć więcej mediów na Białorusi czy Ukrainie, ale w ogóle nie myślimy w takich kategoriach. A od strony zachodniej mamy silne, pewne siebie i swoich interesów państwo, które może sobie na to wszystko pozwolić i konsekwentnie to robi.
Rozmawiał Sławomir Sieradzki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/169512-90-lokalnych-mediow-w-niemieckich-rekach-prof-terlecki-szkoda-ze-pozbywamy-sie-tego-co-jest-przepustka-do-swiadomosci-polakow-nasz-wywiad