Gościem pierwszej części programu Jan Pospieszalski Bliżej był prof. Chris Cieszewski, który przez prowadzącego został nazwany "bohaterem zbiorowej wyobraźni". Naukowiec opowiedział kolejny raz o swojej prezentacji i badaniach, które pokazują, że smoleńska brzoza była złamana już 5 kwietnia.
Jan Pospieszalski zaczął jednak od pytania, czy prof. Cieszewski spodziewał się takiej reakcji na jego prace, jaką widać obecnie.
Spodziewałem się, że ta prezentacja to będzie coś, co zachęci ludzi, żeby razem usiąść przy stole i przedyskutować tę sprawę. To jest fascynujące, jakie są wyniki tych badań. Sądziłem, że dla dr Laska to będzie moment przełomowy, że oni będą chcieli zobaczyć te wyniki. Nie sądziłem, że to będzie w czambuł potępiane i opluwane
- powiedział prof. Cieszewski.
Po tej wypowiedzi Jan Pospieszalski wskazał, że autorzy programu zapraszali Macieja Laska, lub któregoś z ekspertów jego zespołu.
Nie dostaliśmy nawet odpowiedzi. To jest również specyficzny rodzaj reakcji
- zaznaczył Pospieszalski.
Poprosił o przypomnienie najważniejszych ustaleń zespołu, w ramach którego pracował prof. Cieszewski.
Stosując metodologię opracowaną dla tych badań, zobaczyliśmy, że wszystko wskazuje na to, że brzoza w Smoleńsku była już złamana 5 kwietnia. Tak mówi zdjęcie satelitarne z 5 kwietnia, jest więc bardzo małe prawdopodobieństwo, że to było coś innego. Jest niemal niemożliwe, by były to śmieci. Jeśli tak, to byłby dowód, że samolot tam nigdy nie przeleciał nad tym. Przecież on rozsypałby takie śmieci
- zaznaczył badacz.
Potem zaprezentował kolejne fazy swoich badań. Zaczął od tego, jak otrzymać obraz satelitarny brzozy, by wiadomo było, w jaki sposób satelita powinien widzieć brzozę.
To pokazuje, jak satelita widzi to drzewo. (...) Bez znajomości dokładnej pozycji drzewa jest bardzo mało prawdopodobne, by dojrzeć drzewo
- wskazał Cieszewski, zaznaczając, że lokalizację brzozy udało się znaleźć dzięki zdjęciom z przelotu nad brzozą oraz wyznaczeniu lokalizacji brzozy wobec szopy stojącej na działce w Smoleńsku.
Ta szopa jest widoczna na zdjęciach satelitarnych
- dodaje Cieszewski.
Następnie wyjaśnił w szczegółach i zaprezentował sposób ustalenia lokalizacji brzozy oraz opisał, że należało na podstawie zdjęcia ze Smoleńska zbudować schemat pokazujący, gdzie zlokalizowana jest brzoza względem szopy na działce obok miejsca katastrofy. Jak wyjaśniał Cieszewski to bardzo ważne, ponieważ szopę można w łatwy sposób zidentyfikować na zdjęciu satelitarnym.
Jak się zrobi szablon to można go później nakładać na różne zdjęcia satelitarne, zaznaczał badacz. Dodał, że taki właśnie szablon nałożył na zdjęcia z 5, 11, 12 kwietnia, a także 26 stycznia 2010 roku.
Wszyscy się zgadzają, że 11 i 12 kwietnia brzoza była złamana. Kolejne zdjęcie, wszyscy się zgadzają, pokazuje, że 26 stycznia brzoza nie była złamana. (...) No i jest 5 kwiecień i powstaje pytanie, czy ten obraz należy do tej samej populacji, co zdjęcia z 11 i 12 kwietnia, czy do tej populacji, którą stanowi zdjęcie z 26 stycznia? Wydaję mi się, że jest dość oczywiste, że należy to do tej pierwszej populacji. Trzeba sobie teraz zadać pytanie, czy jest to możliwe, że to nie wskazuje na tę brzozę. To jest możliwe? Teoretycznie jest, jednak myślę, że to jest bardzo nieprawdopodobne, ale taka możliwość jest
- mówił naukowiec.
Zaznaczył, że nie wiadomo, co obraz z 5 kwietnia mógłby pokazywać innego niż brzozę. Dodał, że żaden z obrazów widoczny na zdjęciach satelitarnych nie może stanowią alternatywnego obrazu brzozy.
Cieszewski po raz kolejny zaznaczył, że dopuszcza możliwość, że badania zawierają jakiś błąd. Przyznał, że kupi butelkę dobrego wina temu, kto znajdzie i wykaże błąd jego pracy oraz inną lokalizację brzozy.
Jan Pospieszalski przytoczył oświadczenia i wypowiedzi instytucji oficjalnych w Polsce, które wskazują, że są dowody świadczące, że brzoza w Smoleńsku złamała się 10 kwietnia.
Jest możliwe, że tu jest błąd. Być może jest 100 dowodów na to, że jest błąd. Jednak ja nie mogę znaleźć do tej pory żadnego z nich
- zaznaczył.
Dodał następnie, że wykonał dodatkową symulację, która zakłada, że zdjęcie, na podstawie którego obliczył odległość brzozy od rosyjskiej szopy, jest nie pionowe, ale robione pod kątem.
Jednak wtedy wyniki nie zmieniają się. To daje mi potwierdzenie tego, że nie ma na zdjęciu niczego alternatywnego do naszej brzozy. (...) To w pewnym sensie potwierdza nasze ustalenia
- tłumaczył Cieszewski.
Zaznaczył, że jest gotów konfrontować swoje badania z innymi ekspertami m.in. z zespołu Macieja Laska.
Oczywiście, tylko, że ktoś musi mi pokazać alternatywną procedurę lokalizacji brzozy, to musi być wyprowadzone, mierzone. (...) Na razie nie widziałem żadnych alternatywnych badań
- dodał.
Potem w odpowiedzi na pytanie o prace anonimowego blogera Chris Cieszewski zaznaczył:
Ano, pewnie bloger. No tak. Na pewno jest tak jeszcze ktoś spod budki z piwem. I ja dostaję mnóstwo maili, które mówią, jaki jestem brzydki, jaki jestem zły. I tak dalej
- mówił naukowiec.
Na pytanie, czy otrzymuje pogróżki Cieszewski wskazał:
Dostaję różne maile z pogróżkami, z ubliżaniem, mówiące różne rzeczy. Jest cała kampania i teraz ktoś, coś na blogu zrobił. Może ktoś i spod budki z piwem ma jakieś inne pomysły. Ludzie mają dużą odwagę, żeby się wypowiadać na tematy, na które się nie znają.
Na koniec programu prof. Chris Cieszewski po raz kolejny zapewnił, że jest w stanie spotkać się z rządowymi ekspertami i skonfrontować z ich wiedzą swoje badania.
Jakoś spodziewamy się, że kolejki nie będą się ustawiały...
KL
-------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------------
UWAGA!
TYLKO U NAS, w sklepie wSklepiku.pl, możesz jeszcze nabyć cztery pierwsze numery miesięcznika "W Sieci Historii"!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/169400-prof-cieszewski-zastraszany-dostaje-rozne-maile-z-pogrozkami-z-ublizaniem-mowiace-rozne-rzeczy-jest-cala-kampania