"Powtórzyła się Norymberga. Okazało się, że nie ma dziś trybunału, który byłby w stanie wydać wyrok niekorzystny dla Rosji". NASZ WYWIAD

fot. PAP/ W. Dabkowski; Witomiła Wołk - Jezierska
fot. PAP/ W. Dabkowski; Witomiła Wołk - Jezierska

Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że Rosja nie wywiązała się ze współpracy z Trybunałem w postępowaniu ws. zbrodni katyńskiej. Orzekł jednocześnie, że nie może oceniać rosyjskiego śledztwa w sprawie oraz że Rosja nie dopuściła się nieludzkiego i poniżającego traktowania bliskich ofiar. O komentarz do kontrowersyjnego wyroku poprosiliśmy Witomiłę Wołk-Jezierską, jedną z przedstawicielek rodzin katyńskich, skarżących Rosję, podpisaną pod wnioskiem do strassburskiego Trybunału.

 

wPolityce.pl: Jak pani odebrała dzisiejszy wyrok Trybunału Praw Człowieka w Starssburgu? To koniec nadziei na sprawiedliwość historyczną?

Witomiła Wołk-Jezierska: Wyrok jest jednoznaczny. Trybunał wystawił sobie fatalne świadectwo, bo nawet te sprawy, które zostały przedłożone przez szereg stron trzecich nie zostały rozpatrzone. To było totalne zlekceważenie sprawy.

 

Trybunał uznał, że nie jest kompetentny, by oceniać działania Rosji...

Trybunał uznał, że Rosja nie musi się tłumaczyć ze swoich działań i może robić wszystko co jej się żywnie podoba. Prawdopodobnie to wynika z obawy przed tym, że mogą pojawić się jakieś wielkie roszczenia tych państw, które były pod panowaniem Sowietów. Dla nich, dla trybunału sprawa katyńska po prostu nie istnieje. Mogę tylko powiedzieć, że właściwie powtórzyła się drugi raz Norymberga. W trybunale w Norymberdze, gdzie Rosjanie chcieli złożyć zbrodnię katyńską na karb Niemiec też  nie została ona osądzona. Po prostu Rosja jest silniejsza od wszystkich państw europejskich i światowych.

 

Czy to kończy sprawę zbrodni katyńskiej na forum międzynarodowym? Czy rodziny katyńskie będą się jeszcze się gdzieś odwoływać?

Nie wiem.  Mogę tylko powiedzieć, że nasi prawnicy, którzy włożyli w wytłumaczenie, w umotywowanie i zebranie całej dokumentacji katyńskiej bardzo wiele lat wysiłku są bardzo  zbulwersowani. To oni muszą zdecydować. Ale doceniamy, że przez cały czas rozpatrywania sprawy przez Trybunał w Strassburgu mieliśmy bardzo duże poparcie naszego rządu i Instytutu Pamięci Narodowej. I to nas napawa optymizmem, że jeżeli jeszcze kiedyś będziemy cokolwiek w sprawie katyńskiej  rozbić, to prawdopodobnie też dostaniemy to wsparcie.

 

Mówiła pani, że o odrzuceniu pozwu mogła zdecydować obawa przed  roszczeniami, ale osobom podpisanym pod skargą katyńską nie chodziło przecież o roszczenia...

W naszej sprawie takich roszczeń nie było. Ale możemy domniemywać, bo od początku się tak mówiło, że wyrok niekorzystny dla Rosji umożliwiłby otwarcie roszczeń innych państw przez nią pokrzywdzonych. Tam chodziło m.in o Czeczenię... Tak czy owak ta sprawa nas bardzo bardzo dużo psychicznie i moralnie kosztowała.  I dlatego bardzo negatywnie oceniam decyzję Trybunału. Okazuje się, że nie ma dziś trybunału, który mógłby wydać wyrok przeciwko Rosji.  I to nie dzisiejszej Rosji, ale Rosji stalinowskiej.

 

Rosja jeszcze raz udowodniła, że ma lepszą politykę historyczną?

Tak. Prawdopodobnie nadal wszyscy się Rosji jako potęgi boją. Rosji wszystko wolno, Rosja mogła nie przedkładać żadnych dokumentów. Jeden jedyny pozytyw w całej tej sprawy to jest to, że w orzeczeniu podkreślono, że była to zbrodnia wojenna i to dla nas rodzin - może otwierać pewne szanse.

 

Zbrodnia wojenna nie ulega przedawnieniu?

Tak. Zbrodnia wojenna i wszystkie z nią związane konwencje. Czyli, gdyby rodziny o coś jeszcze występowały to mogą się opierać o prawa dotyczące zbrodni wojennych. Jedynie to mnie pociesza. Ale nie zmienia faktu, że moja ocena wyroku trybunału jest jak najgorsza.

not. Anna Sarzyńska

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych