Prof. Kleiber do Olejnik: Mam wrażenie, że pani redaktor jest większym specjalistą ode mnie. Nie podjąłbym się stwierdzenia, że nie mógł nastąpić wybuch

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. tvp
fot. tvp

Co trzeci Polak ma wątpliwości co do wydarzeń w Smoleńsku. To główny powód, dla którego chciałem zorganizować debatę

- mówił prof. Michał Kleiber, argumentując swój pomysł wspólnej konferencji w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Prezes Polskiej Akademii Nauk przekonywał w rozmowie z radiem zet, że jego pomysł debaty naukowców w tej sprawie jest niezbędny:

Do tego, żeby taka konferencja miała sens, a sensem jest wiarygodny jej rezultat, potrzebna jest sprzyjająca atmosfera już na wstępie, zgoda opiniotwórczych ośrodków politycznych i medialnych. Zastanowić się, które z pytań zadawanych wobec raportu Millera są godne refleksji. To rzeczy, które warto zrobić wyłącznie w atmosferze przychylnej dla tej idei

- przekonywał.

Prof. Kleiber był również poproszony o ocenę zachowania prof. Rońdy, który przyznał, że "blefował" w rozmowie z TVP w sprawie jednego z dokumentów.

To bardzo przygnębiająca historia. Ja pana Rońdę znam od 40 lat, byliśmy na studiach doktoranckich, zawsze miał specyficzne poczucie humoru, ale ono się sprawdzało, to była sympatyczna postać w tamtych czasach. Pracował w najlepszym uniwersytecie w Afryce, obserwowałem jego karierę i wydawało mi się, że to normalna, rzetelna kariera akademicka. Ludzie się zmieniają, wszyscy się starzejemy, może jakieś efekty emocjonalne odgrywają rolę...

- mówił Kleiber.

Prezes PAN raz jeszcze zaapelował o stworzenie atmosfery, która pozwoliłaby na organizację takiego spotkania:

Moja idea polegała na tym, by rozmawiać z fachowcami, którzy udokumentują swój wkład. Tam nie byłoby wystąpień osób, które nie byłyby wstanie uzasadnić swoich tez. Jeśli ktoś twierdzi, że był wybuch i przedstawi argumenty, że warto wysłuchać tej opinii, to taka opinia byłaby przedstawiona. (...) Brak dostępu do wraku utrudnia rozstrzygnięcie przyczyn. Bez wraku bardzo trudno jest prowadzić badania

- przekonywał.

Prof. Kleiber mówił także, że "z szacunkiem" przyjął raport komisji Millera, jednak wszystkie wątpliwości trzeba wyjaśnić, a nie ignorować:

Miałem wątpliwość jedną - był on przygotowany za szybko. (...) To trwa czasami lata, powołuje się dodatkowe zespoły, które wykonują dodatkowe analizy. A tutaj była taka presja czasu...

- oceniał.

W trakcie rozmowy prowadząca rozmowę Monika Olejnik przekonywała prezesa PAN, że w przypadku katastrof lotniczych niemal za każdym razem bardzo szybko ogłaszane są komunikaty, które wykluczają zamach. To zirytowało nawet prezesa PAN.

Mam wrażenie, że pani redaktor jest większym specjalistą ode mnie, bo ja tego nigdy nie dostrzegłem...

- przyznał.

Kleiber stwierdził również, że teza związana z zamachem jest "przerażająca". W jego opinii potrzeba jednak pochylić się nad tezą o wybuchu:

O zamachu nie chcę w ogóle mówić. Jeśli już, to wybuch, który przecież nie musi być rezultatem zamachu, a okoliczności - to bardzo skomplikowana konstrukcja. Ja bym tak od razu nie podjął się powiedzenia, że nie mógł nastąpić wybuch. (...) Nie można zrezygnować pochopnie z tej opcji, choć prawdopodobieństwo jest niewielkie. Raport komisji Millera jest dokumentem bazowym, do którego można zgłaszać wątpliwości

- mówił.

I dodawał:

Nie mogę się zgodzić z diagnozami, że nic się nie da zrobić - jest jak jest, tak musi zostać. Nie! Musimy podjąć wysiłek i nie możemy pozostać społeczeństwem, które się nienawidzi i nie potrafi ze sobą komunikować. Jestem przekonany, że mój pomysł to krok w tę stronę

- zakończył prezes PAN.

lw, radio zet

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych