"Prof. Jacek Rońda zachował się bardzo honorowo, grając z szajką złoczyńców". NASZ WYWIAD z Ewą Kochanowską

fot. blogpress.pl
fot. blogpress.pl

Wczorajszy dzień był w sprawie smoleńskiej jakiś wyjątkowo emocjonalny: rezygnuje prof. Rońda, wycofuje się Lasek, wycofuje się prof. Kleiber… Mnie ta zbieżność bardzo intryguje - mówi w rozmowie z portalem wPoltyce.pl Ewa Kochanowska, wdowa po Januszu Kochanowskim, rzeczniku praw obywatelskich, który zginął 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku.

 

wPolityce.pl: Prof. Michał Kleiber wycofał się z organizacji debaty między ekspertami zespołu parlamentarnego, a zespołem Macieja Laska. Jak pani ocenia ten ruch szefa Polskiej Akademii Nauk?

Ewa Kochanowska: Ja nigdy nie wierzyłam w to, że kiedykolwiek dojdzie do jakiejkolwiek "konfrontacji" między zespołem parlamentarnym, a zespołem pana Laska. Zespół pana Laska spełniał inna rolę, propagandową, wypowiadał się na temat raportu Millera i bronił go do upadłego. A do spotkania obu komisji nigdy miało nie dojść. Pan Lasek wywoływał tylko zamieszanie, w rzeczywistości jego zespół to listek figowy, który ma zakryć wstydliwe miejsca Platformy.

 

A jaki jest według pani powód wycofania się z inicjatywy debaty prof. Kleibera?

Z tego, co mi wiadomo to specjalizacja i wiedza pana profesora jest pokrewna z dziedziną, w której specjalizuje się prof. Binienda (przyp. red. - inżynieria mechaniczna). Pan prof. Kleiber bez wątpienia jest w stanie fachowo ocenić badania pana Biniendy i przypuszczam, że w tych badaniach prof. Kleiber znalazł rzeczy, które powinny zostać wzięte pod uwagę przy badaniu katastrofy. Zaznaczam, że są to tylko moje przypuszczenia.

 

Dlatego się wycofał?

Wydaje mi się, że wywarto na niego kolosalną presję, żeby do żadnej "konfrontacji" nie doszło.

 

Czyli prof. Kleiber namawiał do debaty, a w rzeczywistości czekał tylko na jakiś pretekst, aby zrezygnować?

Wydaje mi się, że nie czekał na pretekst. Jego intencje były uczciwe, ale nie do zrealizowania w tej sytuacji. Ja na to patrzyłam jak na takie "gry i zabawy". To nie posuwa sprawy do przodu. Wczorajszy dzień był w tej sprawie jakiś taki emocjonalny: rezygnuje prof. Rońda, wycofuje się Lasek, wycofuje się prof. Kleiber… Mnie ta zbieżność bardzo intryguje. Wydaje mi się, że to przesilenie spowodowane zostało między innymi opublikowaniem na portalu niezalezna.pl wszystkich materiałów, których emisje zakłócono na ostatnim posiedzeniu zespołu parlamentarnego. Pan Lasek, który jak wiemy śledzi uważnie wszystkie doniesienia, znalazł tam zapewne coś na co nie miałby odpowiedzi i stąd to zwijanie żagli i kalumnie pod adresem zespołu parlamentarnego. Zespołu, który - podkreślę to po raz kolejny - ratuje honor polskiego sejmu.

 

A z jakimi oczekiwaniami podchodzi pani do rozpoczynającej się w poniedziałek II Konferencji Smoleńskiej w Warszawie?

Całe to gorączkowe zamieszanie, które towarzyszyło sprawie smoleńskiej w ostatnich dniach, przypuszczam, że miało tez na celu zdyskredytowanie i niedopuszczenie do tej konferencji. Ja wiążę z nią bardzo duże nadzieje i jestem ogromnie wdzięczna naukowcom, którzy swoje prezentacje przygotowali. Oni są dla mnie, żyjącej wciąż w bólu - powtarzając za Krystyną Prońko - "Lekiem na całe zło". Oczywiście będę uczestniczyła w  tych wykładach.

 

Powiązała pani wcześniej z tą konferencją kilka rezygnacji, między innymi profesora Rońdy z przewodniczenia wykładom. To ma związek z jego ostatnimi wypowiedziami, jak pani je ocenia?

Profesor Rońda odezwał się niefortunnie. Szczególnie rodziny w sprawie Smoleńska źle znoszą blefy czy nadużycia. Ale jest tez druga strona tego medalu, o której się nie mówi. Nikt nie przeprosił i nie poniósł konsekwencji za forsowanie wątku rzekomej obecności pana generała Błasika w kokpicie, za całą masę kłamstw, które się rozpowszechniało, np. cztery podejścia do lądowania. Nikt za to nie odpowiedział. Wydaje mi się, że w tej sytuacji pan prof. Jacek Rońda zachował się bardzo honorowo, grając z szajką złoczyńców. Zachował się jak człowiek honoru. My po prostu bierzemy udział nie w tej samej grze, co oni. Tutaj się stosuje bezwzględne środki, używa się wszelkiego rodzaju nacisków, potwarzy, insynuacji. Lasek z kontekstu, nie mając dowodów wysnuł, że generał Błasik był w kabinie i proszę zobaczyć, jak on nakłania teraz do tego zdania opinię publiczną. On nigdy się z tego nie wycofał. Także widać, że stosuje się dwie miary. Bardzo żałuję, że prof. Rońda nie będzie prowadził pierwszego dnia konferencji, bardzo żałuję.

 

A czy nie ma pani wrażenia, że to zamieszanie ma zepchnąć ciężar zainteresowania gdzieś na bok sprawy katastrofy? Teraz w zasadzie rozmawiamy o tym, dlaczego nie chcemy rozmawiać, z kwestia wyjaśnienia przyczyn katastrofy jest gdzieś daleko. Komisja Laska i media głównego nurtu chyba osiągnęły swój cel?

Mnie się wydaje, że my przywiązujemy do nich zbyt dużą wagę. Dla mnie komisja Laska był od początku śmiechu warta i w ogóle bym z nimi nie dyskutowała, niech sobie występują. Niech sobie kreują swoją rzeczywistość. Zespół parlamentarny zrobił ogromne postępy, zmusił i prokuraturę i wiele innych osób do zastanowienia się nad pewnymi sprawami. A Konferencja Smoleńska, która jest innym, odrębnym ciałem, jest kolejnym takim momentem, w którym staramy się rzetelnie dojść do przyczyn katastrofy. Ja nie mam żadnych oczekiwań ani w stosunku do tego rządu, ani do przychylnej jemu prasy. Ja uważam, że należy ich ignorować. Narobili już tyle zamieszania i bałaganu, że ja się nimi nie zajmuję. Mnie interesuje wyłącznie wyjaśnienie przyczyn katastrofy.

 

Rozmawiał Marcin Wikło

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych