Prof. Legutko o nagonce na Kościół: "Nawet teksty Urbana z lat 80. wydają się umiarkowane wobec tego, co dzieje się obecnie". NASZ WYWIAD

PAP/Maciej Kulczyński
PAP/Maciej Kulczyński

wPolityce.pl: Nie ustaje nagonka na polski Kościół. Media co rusz przekonują, że ma on problem z pedofilią. Tymczasem na warszawskim Ursynowie doszło do przebicia opon w samochodach parafialnych, a ksiądz w rozmowie z naszym portalem przyznał, że ostatnio atmosfera wokół księży się znacząco pogarsza. Co rusz duchowni są zaczepiani czy wyzywani. Czy wzrost poziomu nagonki na Kościół jest niepokojący?

Prof. Ryszard Legutko: To, co dzieje się w Polsce, jest bardzo niebezpieczne. Powstał stan zbiorowej mobilizacji, który widać przede wszystkim w głównych mediach oraz we wpływowych środowiskach opiniotwórczych. Sprawa Kościoła to od wielu dni temat numer jeden. Do społeczeństwa kierowany jest przekaz, że pedofilia to głównie problem kleru i Kościoła. Media przekonują, że nie ma innej znaczącej grupy pedofilskiej niż księża. Doszło do utożsamienia jednego i drugiego. Jak pedofilia, to Kościół, a jak Kościół to pedofilia. Stworzono takie skojarzenie. To jest szalenie niebezpieczne. Wszelkie mobilizacje oparte na fałszu są niebezpieczne. Zwłaszcza atak na Kościół.

To jednak dość częste w Polsce

Jednak nagonka i atak na Kościół nie były tak intensywne jak obecnie. Oczywiście w czasie PRLu były nawet zbrodnie wymierzone w księży, w czasie stanu wojennego oni byli mordowani, a potem przeprowadzano ataki medialne na duchownych. Jednak większość społeczeństwa, nieoficjalna opinia publiczna traktowała bardzo sceptycznie takie ataki. Podobną mobilizację przeciwko Kościołowi widać było kilkakrotnie, m.in. w czasie ogłaszania orędzia polskich biskupów do niemieckich, w czasach Gomułki i stanu wojennego, ale w ostatnich dekadach nie.

Skoro tak intensywnie buduje się i wspiera antykościelne nastroje ktoś może przejść do działań praktycznych? Co może być taką iskrą?

Antyklerykalizm w Polsce jest zawsze tematem nośnym. Co ciekawe w kraju katolickim, jakim jest Polska, nurt antyklerykalny jest silny. Obecnie widzimy, że ten ruch jest coraz bardziej prymitywny, coraz bardziej zdziczały. Nawet teksty Urbana z lat 80. wydają się umiarkowane wobec tego, co dzieje się obecnie. To jest również efekt ogólnego zbarbaryzowania społecznego. To także efekt krucjaty na rzecz nowej moralności w Polsce. Słusznie mówił o tym Abp Józef Michalik na uroczystości 90-lecia kard. Gulbinowicza. Kościół i księża stają się celem, bowiem są jedną z głównych przeszkód neobolszewickiej moralności, która jest propagowana. Mamy do czynienia ze swoistym neobolszewizmem w Polsce.

Kościół zawsze stał na straży wartości w Polsce. Dlatego był atakowany?

Rzeczywiście Kościół zawsze był atakowany, gdy przystępowano w Polsce do formowania nowego Polaka. Tak było po 1945 roku czy w późniejszych okresach PRL-u. I wtedy zawsze atakowano trzy główne przeszkody, które stały na drodze zmianom. To były: rodzina, patriotyzm i ojczyzna, a także Kościół. I to pojawiło się również po 1989 roku. Od kilku lat mamy znów wzmożoną akcję atakowania Kościoła. I w nią włącza się rząd, inicjując różne działania, również prawne, by stworzyć nowego Polaka. Kościół natomiast jest smacznym kąskiem, bo pozwala odsunąć uwagę od głównych sprawców pedofilii, czyli homoseksualistów. Przecież granica między homoseksualizmem i pedofilią jest bardzo cienka. U nas się jednak o tym nie mówi, sprawa homoseksualizmu została dokładnie wyciszona. Polityczna poprawność mówić o takich rzeczach zabrania. Kościół jest więc wykorzystywany jako pewna zasłona dymna.

Ta manipulacja jest szokująca, bowiem księża stanowią mały odsetek pedofilów

Wszelkie statystyki pokazują, że księża są grupą najmniej uwikłaną w sprawy pedofilii. Dane pokazują, że księża stanowią niezwykle niski odsetek pedofilii. Tymczasem kilka lat temu, o czym przypomniał Grzegorz Górny, pojawiła się wiadomość o siatce pedofilskiej, w której działać mają m.in. ludzie polityki i kultury w Polsce. Mowa była o postaciach z pierwszych stron gazet. Pojawiały się nawet plotki dotyczące konkretnych nazwisk. Jest bardzo interesujące, że sprawa miała być gigantyczną i wstrząsnąć życiem publicznym w kraju, jednak ją wyciszono zupełnie, jej nie ma. Nagle sławni, możni i potężni pedofile zniknęli, lub przeszli konwersje, stali się troskliwymi rodzicami wychowującymi dzieci.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych