"Jako podatnik życzę sobie, by człowiek, który za moje podatki pracuje w Waszyngtonie, szedł na czele polskiej parady". NASZ WYWIAD z Grzegorzem Biereckim

wPolityce.pl: Był Pan obecny na polskiej Paradzie Pułaskiego w USA. To piękna manifestacja polskości, dowód więzi Polaków z ojczyzną. Jednak na pochodzie nie było ambasadora RP w USA. Jak to rozumieć?

Grzegorz Bierecki, senator PiS, założyciel Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych w Polsce: Obejrzałem sposób zachowania dyplomacji Włoch, Irlandii i Niemiec w podobnych sytuacjach. Na paradzie Włochów w USA zawsze jest ambasador, który uczestniczy we wszystkich uroczystościach i spotkaniach, a w czasie parady jedzie samochodem na honorowym miejscu i pozdrawia uczestników. Podobnie jest w przypadku parady niemieckiej. Niemiecki ambasador i urzędnicy biorą udział w tym marszu. Z kolei na Paradzie Irlandczyków obecny jest nie tylko ambasador, ostatnio na pochodzie był również premier. I to on szedł na czele parady.

Dla polskiej dyplomacji jednak to nie było ważne. Niesłusznie?

Jeśli zależy nam na mobilizowaniu środowisk polonijnych, by robiły coś dla Polski, to potrzebna jest obecność przedstawicieli naszego rządu, potrzebne jest zainteresowanie tymi środowiskami. Natomiast władza takiego zainteresowania nie pokazuje. Te środowiska nie są więc mobilizowane przez władze, nie są zachęcane do mobilizowania się w sprawy ważne dla Polski. Nie ma między władzą a Polakami żadnej komunikacji.

Przeglądałem stronę internetową ambasady Polski w Waszyngtonie. Nie udało mi się znaleźć nawet wzmianki o Paradzie Pułaskiego. To zdaje się wstydliwa sprawa

A warto zobaczyć co przy okazji parad irlandzkich, włoskich czy niemieckich dzieje się na stronach ambasad tych krajów. Na ogół w tych serwisach są zamieszczane specjalne posłania, wypowiedzi video i przemówienia do uczestników. To jest właśnie element komunikacji państwa ze swoich wychodźstwem. Tymczasem w Polsce widać brak choćby śladów komunikacji z Polakami. Warto również zaznaczyć, że ta parada nie jest w istotny sposób dofinansowywana ze środków publicznych. To w mojej ocenie błąd.

Nie ulega wątpliwości, że między członkami Polonii Amerykańskiej a obecną ekipą rządową istnieją spore różnice polityczne. PO nie miała dużego poparcia w USA. To może mieć znaczenie?

Przed wojną rząd Polski miał program współpracy z Polakami żyjącymi za granicą. Powstał nawet bank Peako S.A., który był elementem planu Józefa Piłsudskiego. On był jednym z narzędzi współpracy z Polonią, dlatego nazywał się Polska Kasa Opieki. Miał się opiekować Polakami na wychodźstwie i służyć im pomocą. Obecnie nie mamy już polskiego banku Pekao S.A., ale potrzebny jest program mający rządowe poparcie. Władza w ramach niego powinna współpracować z Polonią i Polakami żyjącymi za granicami. To jest ważne, szczególnie, że ponad 3 mln Polaków wyjechało za granicę. Rząd Polski jest zobowiązany się nimi opiekować. Program opieki nad nimi musi powstać, mamy dobre wzorce z dwudziestolecia międzywojennego. Jako podatnik życzę sobie, by człowiek, który za moje podatki pracuje w Waszyngtonie, szedł na czele polskiej parady.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

CZYTAJ TAKŻE: Senator Grzegorz Bierecki pyta ministra Sikorskiego: dlaczego ambasador Polski w USA nie zechciał, wraz z setkami tysięcy rodaków, manifestować, że warto być Polakiem?

 

 

---------------------------------------------------------------

---------------------------------------------------------------

Zachęcamy do kuna najnowszego numeru miesięcznika"W Sieci Historii",który jest już dostępny w naszym sklepie wSklepiku.pl!

nr.5/2013 z filmem "Prymas. Trzy lata z tysiąclecia"

Miesięcznik

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.