Wyborcza znajdzie w Polsce homofobię. Za wszelką cenę. A jak nie znajdzie, to sobie wykreuje

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Parada równości - Warszawa 2013, fot. M. Czutko
Parada równości - Warszawa 2013, fot. M. Czutko

Popis propagandy homoseksualnej w wykonaniu Piotra Pacewicza uderza z pierwszej strony Gazety Wyborczej. Autor libretta zbliżającej się opery o Annie Grodzkiej utyskuje nad tym, jak bardzo nietolerancyjni wciąż jesteśmy, choć podobno sytuacja się poprawia.

Z sondażu PBS dla Kampanii Przeciwko Homofobii i "Gazety Wyborczej" wynika, że 40 proc. badanych jest za prawem do związków partnerskich dla osób homoseksualnych, a 46 proc, się temu sprzeciwia. Małżeństwa homoseksualistów dopuszcza 30 proc. badanych, przeciw jest 56 proc. Polacy zdecydowanie są przeciwni adopcji dzieci przez pary gejów i lesbijki - popiera to zaledwie 17 proc. badanych przy 70-procentowym sprzeciwie.

Dalej Pacewicz podaje już bardzo karkołomne kategorie i pytania, które zadawano badanym. Wszystko po to, aby wysnuć wniosek, że "na straży stoją stare uprzedzenia, że TO jest "nienaturalne" i "niepolskie", oraz nowa homofobia: "niech się tak nie eksponują".

To ciekawe, że Pacewicz raczej atakuje, niż zastanawia się nad badaniami, które sam podaje.

W naszym sondażu "nowoczesna homofobia" wyraziła się w wysokim (62 proc.) poparciem stwierdzenia: "Nie mam nic przeciwko gejom i lesbijkom, ale niech się tak nie eksponują". 53 proc. badanych było przeciw "częstszemu niż obecnie udziałowi gejów i lesbijek w mediach w obronie swoich praw"

- czytamy w Gazecie Wyborczej. Czyli dziennikarz oburza się na stwierdzenie, które redakcja sama umieściła w sondażowym pytaniu. A refleksja? Prawie żadna, bo puenta artykułu i tak sprowadza się do stwierdzenia:

Małżeństwa homoseksualistów są już w Europie w kilkunastu krajach, na świecie w kilkudziesięciu (to prawie miliard mieszkańców), ale u nas - nie

- podsumowuje z wyrzutem Pacewicz. Zastanawia się pewnie dlaczego i nie przychodzi mu do głowy, że pewnie dlatego, że Polacy tego po prostu nie chcą. No, ale do zrozumienia tej zależności trzeba by ze zrozumieniem czytać własne badania. Ale jak widać, to trudne… za trudne.

źródło: Gazeta Wyborcza/Wuj

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych