"Demokracja nie może wyglądać tak, że raz na cztery lata politycy sobie o nas przypominają". Ciekawa dyskusja w programie Jana Pospieszalskiego

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

O polskiej demokracji, protestach związkowców oraz sprawie śledztwa smoleńskiego rozmawiali goście programu Jana Pospieszalskiego "Bliżej". W audycji wzięli udział socjolog prof. Andrzej Zybertowicz oraz Rafał Górski, prezes Instytutu Spraw Obywatelskich.

Jan Pospieszalski zaczął od sprawy, która budzi wciąż emocje w Polsce. Pytał o tekst "Gazety Wyborczej", która opisała w sposób zmanipulowany treść zeznań ekspertów współpracujących z parlamentarnych zespołem, badającym przyczyny tragedii smoleńskiej. Prowadzący spytał, czy wobec takich emocji rozmawianie o proteście społecznym, o polskiej demokracji ma sens.

Rafał Górski wskazał, że widzi sens w takiej rozmowie.

Kwestia naszej demokracji ma znaczenie systemowe, ma znaczenie strategiczne. Fundamentem jest demokracja. Od niej zależy nasze codzienne życie

- tłumaczył.

Z kolei Andrzej Zybertowicz wskazał na znaczenie mediów dla rozwoju demokracji oraz społeczeństwa.

Gdyby TVN24 tyle czasu, ile poświęcił sprawie tragedii na Broad Peak, poświęcił problemowi biedy w Polsce, to solidarność międzyludzka miałaby inne oblicze. (...) Ludzie nie chcą, to jest naturalny mechanizm, zajmować się przykrymi sprawami. Dlatego ludzie nie chcą kontaktować się z tymi, co sobie nie radzą

- wyjaśniał socjolog.

Wskazał, że telewizja nie powinna zajmować się kreowaniem emocji wokół sprawy smoleńskiej, czy sprawy Broad Peak, ale zająć się "znacznie większym problemem, jakim są rodziny, które żyją w biedzie".

Jest ogromna liczba ludzi, którzy żyją poniżej możliwości egzystencjalnych. Media kreują społeczną wrażliwość. Sprawy, które nie są powtarzane w mediach, dla ludzi nie istnieją

- wskazywał.

Jan Pospieszalski po wypowiedzi socjologa zapowiedział film z manifestacji związków zawodowych. W nim można było zobaczyć i usłyszeć wypowiedzi wielu uczestników manifestacji.

Uczestnicy marszu mówili m.in.:

Musimy zrobić porządek w Polsce. Won z Tuskiem. To jest chore;

Przywódcy, którzy zakładali "Solidarność" niweczą jej dorobek. Degradacja, chaos bałagan, wartości na bok. Tylko kasa;

Wyprzedają nasz kraj, nie dbają o naszą przyszłość, o przyszłość naszych dzieci. Nie może tak być, nie pozwolimy na to;

Przede wszystkim chodzi o złe reformy w oświacie. One uderzają w nasze dzieci. Reformy sprawiają, że dzieci są biedne. Ogranicza się im możliwości rozwoju;

Brakuje mi wolności, nikt mnie jeszcze nie aresztował, ale wolności nie ma. Przeszkadza mi obłuda polityków.

Po filmie głos zabrał Rafał Górski, którzy wrócił do manifestacji zorganizowanej ostatnio pod Sejmem:

Byłem pod wrażeniem energii tych, którzy tam byli. Było to energetyczne, pozytywne i konstruktywne. Pytanie oczywiście, co dalej. Ważne, żeby zaznaczyć, że to nie był jedynie protest związkowców. Większość mediów skanalizowała te wydarzenia jako protest związkowy. (...) Ludzie jednak kojarzą, widzą, że nie ma szansy na zmianę, gdy sprowadzimy te protesty jedynie do akcji związkowców. Na ulotkach pierwszym żądaniem było żądanie dot. referendum. To żądanie nie było zauważane przez media. Wszyscy skupiali się na sprawach pracy, a tymczasem to postulaty dot. referendum były kluczone. To jest próba wyrwania władzy partiom. W Polsce panuje nie demokracja, ale partiokracja.

Andrzej Zybertowicz nie zgadzał się z odrzuceniem partii politycznych, jako partnera do prowadzenia zmian w Polsce. Przypomniał również, że nie da się w pojedynkę zmienić realiów i rzeczywistości w kraju, potrzebne jest wspólne, zorganizowane działanie.

Każdy człowiek chce sobie radzić. W obliczu poważniejszych problemów, mamy kilka możliwości. Możemy radzić sobie samemu albo wybrać strategię o wiele trudniejszą, czyli obywatelską. Ona wymaga jednak przekroczenia pewnej bariery psychologicznej. Od danego człowieka może coś zależeć, jedynie, jeśli istnieje on w tkance organizacji

- zaznaczał socjolog. Dodał, że ostatnie referenda w Polsce dot. władz lokalnych pokazują, że "autobus o nazwie obywatelskość i patriotyzm zaczyna się rozpędzać".

Odniósł się następnie do akcji zniechęcania Polaków do pójścia na referendum w Warszawie. Przypomniał, że premier, prezydent i prymas Polski zniechęcają mieszkańców Warszawy do wzięcia udziału w referendum.

Oni mówią, żeby Polacy pohamowali swoją obywatelskość. Jak słyszę postawę tych panów przypomina mi się powiedzenie: gdyby wybory mogły coś de facto zmienić, to zostałyby zakazane. (...) Mam wrażenie, że próba podniesienia progu dot. frekwencji referendum to może być skutek refleksji, że jak się ludzie oburzą to mogą zmienić sytuację i elita przestanie być elitą

- zaznacza Zybertowicz, dodając, że "demokracja do pewnego stopnia jest ułudą".

Jan Pospieszalski wskazał na to, że mediom nie udało się przedstawić ostatnich manifestacji, jako akcji agresywnych ludzi, tzw. warchołów.

Zdaniem Rafała Górskiego jest to wynikiem zmiany taktyki związków zawodowych, które odcięły się od partii politycznych.

Zmienia się nastawienie Piotra Dudy i związkowców. W marcu pytałem Piotra Dudę, jaki jest jego stosunek do partii. Mówił, że nie współpracują z żadną partią. Potem wystąpił na spotkaniu PiS-u, po czym pojawiły się oskarżenia, że za bardzo zbliża się do tej partii. Jednak ten strajk pokazał, że on nie identyfikuje się z żadnym ugrupowaniem. To jest istotą sprawy. Ponieważ te strajki muszą być antypartyjne

- tłumaczył.

Ten sposób myślenia jednak, zdaniem Andrzeja Zybertowicza, wiedzie na manowce. Socjolog wskazał, że poważne zmiany polityczne i instytucjonalne zawsze muszą przejść procedurę parlamentarną.

Zmiany, które otworzą Polskę na obywatelskość i doprowadzą do zmian instytucjonalnych, muszą zostać przeprowadzone przez parlament. Obecnie jest jedyna partia, która jest w stanie takie rozwiązania poprzeć. Nie można odrzucać partii jako takich. One są w jednym parlamencie, ale niektóre chcą budowy niepodległego państwa, a inne chcą umacniać pasożytnicze grupy interesu i powiązania

- zaznaczył.

Pod koniec programu wyemitowano wypowiedź ekonomisty Witolda Orłowskiego, który mówił m.in., że pensje w Polsce są niskie, ale polska transformacja nie została źle przeprowadzona. Przyznał jednak, że obecnie musimy stawiać na rozwój przemysłu i budowę polskich przedsiębiorstw.

Po filmie głos zabrał Andrzej Zybertowicz:

Prof. Orłowski powiedział dużo ważnych rzeczy, ale nie dopowiedział jednego. Jeśli w Polsce mają być firmy konkurujące z niemieckimi to Polska nie może prowadzić polityki klientelistycznej wobec Niemiec. (...) Ten mechanizm paraliżuje naszą innowacyjność. W ostatnich latach wydano gigantyczne sumy na innowacyjność, ale nie widać zmian w statystykach. To pokazuje, że fundusze unijne mogą obniżać naszą innowacyjność. Istnieje bowiem kasta przedsiębiorstw, które mają monopol na finanse z UE. One się uzależniły, straciły swoją innowacyjność, zdolność do konkurencji. Działają jedynie na kroplówce.

Socjolog przyznał, że wielu ludzi woli jednak nie diagnozować problemów w Polsce.

Gdy zdiagnozujemy złą sytuację Polski powstaje powinność. Trzeba wtedy zaryzykować i zainwestować w poprawę dobra wspólnego. Socjologowie dawno natomiast opisali mechanizm, który pokazuje, że Polacy radzą sobie wykorzystując luki w systemie

- mówił Zybertowicz.

Na koniec wrócono do sprawy walki o zmiany w regulacjach dot. referendum.

Demokracja nie może wyglądać tak, że raz na cztery lata politycy sobie o nas przypominają

- podsumował Rafał Górski.

KL

 

 

-------------------------------------------------------------------------------

-------------------------------------------------------------------------------

Uwaga!

Czwarty numer miesięcznika"W Sieci Historii" z nowym dodatkiem już do nabycia w naszym sklepie wSklepiku.pl!

Polecamy i zapraszamy!

Miesięcznik

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych