Mocny wywiad Pawła Kukiza - o Smoleńsku, o Platformie i propagandzie sukcesu. "Pozbyłem się złudzeń co do Platformy"

Mocny wywiad Pawła Kukiza dla tygodnika "Gazeta Polska". Artysta ujawnia w nim, że sam mógł znaleźć się na pokładzie Tupolewa lecącego na obchody katyńskie, śp. prezydent Kaczyński chciał go bowiem zaprosić go do udziału w nich. Z przyczyn osobistych piosenkarza do tego nie doszło, ale pozostało poczucie, że sam mógł być jedną z ofiar. Przy okazji Kukiz stwierdza, że w tym okresie z coraz większym podziwem patrzył na politykę wschodnią Lecha Kaczyńskiego, w tym na działania na rzecz niepodległości Gruzji. Podobał mu się też sprzeciw prezydenta wobec nominacji generalskich dla oficerów "tkwiących mentalnie w komunie".
O tragedii smoleńskiej artysta mówi tak:

Może pan nie uwierzyć, ale ja przeczuwałem, że coś takiego kiedyś nastąpi. Nie myślałem tylko, że skala będzie tak przytłaczająca. Przecież w tej katastrofie jak w soczewce skupia się mizeria naszego państwa i fatalny stan bezpieczeństwa. Ta katastrofa pośrednio z tego wynika. Gdybyśmy mieli wszystko pięknie poukładane, to ten samolot nie wyleciałby z Warszawy, chociażby ze względu na jego stan techniczny i 100 remontów, jakie przechodził., przecież wiadomo gdzie był produkowany i serwisowany. (...) A my rozmawiamy przecież o samolocie, który woził naszych przywódców.

Kukiz mówi, ze raport MAK w ogóle go nie zaskoczył. Jak twierdzi, dużo wcześniej mówił bliskim, że "wersja będzie taka, że pijany prezydent przymusił pijanych pilotów do lądowania wbrew stanowczym zakazom kontrolerów lotniska Smoleńsk-Seiwiernyj".

W tym kontekście krytycznie ocenia postawę premiera Donalda Tuska:

Kompletnie nie zgadzam się z niby to przychylną dla premiera tezą, że sytuacja go przerosła. Po pierwsze dlatego, że nawet taka sytuacja nie ma prawa przerosnąć szefa rządu 40-milionowego narodu. Uważam natomiast, że na rękę było panu premierowi oddanie pola w tej sprawie, ze z góry przewidzianym wynikiem śledztwa obarczającym winą pilotów, ich naczelnego dowódcę i prezydenta. Obiektywna ocena tego zdarzenia przez międzynarodową niezależną instytucję mogłaby skłonić Tuska do dymisji, a Klich i Arabski stanęliby przed sądem jako przynajmniej współodpowiedzialni za śmierć prawie 100 osób.

Ważnym tematem rozmowy jest też opowieść Kukiza o rozczarowaniu jakie przyniosła mu Platforma Obywatelska, którą mocno swego czasu wspierał, której ufał. Zresztą tytuł wywiadu brzmi: "Tak bardzo im wierzyłem...". Artysta mówi, że miał do ekipy PO zaufanie, wielu z nich znał ze studenckich czasów, z NZS. Ale z czasem, podkreśla, to zaufanie zaczęło topnieć.

W tej chwili pozbyłem się złudzeń. Platforma coraz bardziej przypomina mi - a w paru miejscach przebija - SLD. Mówię tu o nepotyzmie, czarowaniu piarem i działaniach pozorowanych, czyli nieróbstwie. Skupienie się głównie na zamazywaniu rzeczywistości do złudzenia przypomina mi czasy tow. Gierka.

Powiem więcej, te wszystkie socjotechniczne sztuczki zmuszają do zastanowienia czy dzisiejsi specjaliści Platformy w samej partii i przyjaznych jej mediach to nie ci sami ludzie, którzy kilkadziesiąt lat temu wmawiali nam, że jesteśmy w  czołówce przemysłowych krajów świata. To, co się dzieje obecnie, to idealna kalka z propagandy sukcesu. (...) zamiast wziąć sie do ciężkiej pracy, podtrzymują wojenkę z prawicowym PiS-em. A Pis daje się w nią wkręcić, co tylko wzmacnia postkomunistów.

Generalnie w rozmowie Paweł Kukiz mówi sporo rzeczy niepopularnych, a wartych zastanowienia. Na przykład o konieczności odsunięcia w 1989 roku ludzi uwikłanych w system władzy w PRL, o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, która zbiera 30-40 milionów złotych, ale czas antenowy ją promujący może kosztować dużo więcej.

Polecamy lekturę całości - w "Gazecie Polskiej".

wu-ka, źródło: Gazeta Polska