W Warszawie trwa batalia o zmianę lokalizacji pomnika "Braterstwa Broni". Choć władze miasta podjęły decyzję o przystąpieniu do budowy monumentu Witolda Pileckiego, wciąż nie ma zrozumienia dla drugiego postulatu - przeniesienia z Pragi tzw. "pomnika czterech śpiących". Radni PO w Warszawie blokują nawet możliwość rozmowy na ten temat na sesji Rady Miasta.
W debacie dotyczącej tej sprawy obrońcy status quo często tłumaczą, że przeniesienie pomnika w inne miejsce, np. do mauzoleum żołnierzy sowieckich przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie narazi stosunki polsko-rosyjskie i może wywołać międzynarodowy spór. Opinia publiczna jest straszona ewentualną reakcją Moskwy.
Portal wPolityce.pl postanowił więc sprawdzić, co o tej sprawie sądzi człowiek, który zawsze będzie kojarzył się z reprezentowaniem sowieckich i rosyjskich interesów w Polsce. Z pytaniami o praski pomnik zadzwoniliśmy do PRL-owskiego dyktatora Wojciecha Jaruzelskiego, oskarżonego o wiele zbrodni komunistycznych. Choć były aparatczyk zasłania się w sądzie problemami zdrowotnymi, nam poświęcił chwilę.
Wojciech Jaruzelski zaczął od wspomnień:
Jestem starym żołnierzem, który walczył również i tam na Pradze w 1944 roku. Widziałem, jak ginęli żołnierze polscy i radzieccy. To jest kawał historii, który warto pamiętać. A że były różnego rodzaju inne aspekty naszych stosunków z wielkim sąsiadem, to jest inna sprawa. Ale co innego żołnierz, który ginął i który jednak tę Pragę wyzwalał.
Rzeczywiście można przyjąć, że Jaruzelski śmierć wielu polskich żołnierzy widział. Wszak był obecny na prawym brzegu Wisły, gdy wykrwawiało się Powstanie Warszawskie. Szkoda, że on i jego sowieccy kompani nie poszli na pomoc Warszawie niszczonej przez niemieckiego okupanta. Ta zbrodnicza bezczynność zdaje się w ocenie Jaruzelskiego wypełnia znamiona "braterstwa". To "braterstwo" również widział Jaruzelski już po "wyzwoleniu" Pragi, gdy w ubeckich kazamatach, aresztach i więzieniach mordowano i katowano polskich żołnierzy. Nie tych przychodzących z nowym najeźdźcą, ale tych, którzy walczyli o wolną i niezależną Polskę.
O tej historii, o wszystkich zbrodniach popełnionych przez sowietów oraz ich kolaborantów w Polsce, również takich jak Jaruzelski, warto pamiętać. Ale już nie w duchu tego sowieckiego "braterstwa".
Wojciech Jaruzelski pytany o przyszłość praskiego pomnika twardo stawia jedynie sprawę obecności monumentu poświęconego tzw. "braterstwu" polsko-sowieckiemu.
Lokalizacja to jest rzecz wtórna. Uważam, że trzeba zachować ten pomnik. Jednak, czy on ma stanąć w tym miejscu, czy w innym to już kwestia do rozważenia. (...) Mówię, że ten pomnik ma być. Mądrzy ludzie natomiast postanowią, gdzie. Czy on ma pozostać w tym samym miejscu, tam gdzie oni walczyli, gdzie oni ginęli - żołnierz radziecki i polski? Czy też go cichcem przenieść w inne miejsce? To już jest kwestia pewnej kultury politycznej
- wymądrza się Jaruzelski, który o swojej kulturze politycznej niestety nie chce pamiętać.
A szkoda. Mógłby wiele wnieść w przebieg procesów, jakie toczą się, a właściwie powinny się toczyć, przeciwko niemu przed polskimi sądami. Rzeczywiście o kulturze politycznej, opartej o zbrodnie, mordy, tortury i represje wymierzone w polski naród, Jaruzelski powiedzieć może wiele. Może mówić godzinami. To jednak zdaje się nie jest powodem, by miał wyznaczać współczesne trendy kultury politycznej.
Pytany, co sądzi o postaci Witolda Pileckiego, który - zgodnie z ostatnią inicjatywą obywateli - miałby mieć pomnik na warszawskiej Pradze, Jaruzelski przyznaje:
To jest bohaterska, piękna postać, która została bestialsko zamordowana. Jak wielu innych... Do tego mam stosunek jednoznaczny.
Pusty śmiech ogarnia, gdy słyszy się takie słowa z ust człowieka, który tworzył ten system polityczny, który mordował takie "bohaterskie, piękne postaci". Jaruzelski nie tylko budował ten system represji i zbrodni, ale wręcz mu przewodził. Stał się jego twarzą i ikoną. Gdy Pilecki oddał życie za wolną Polskę, Jaruzelski stał wśród tych, którzy Pileckiego oskarżali, skazywali i zamordowali. Po latach okazuje się, że Jaruzelski do tej "sprawy ma stosunek jednoznaczny".
Czy w 1948 stosunek Jaruzelskiego do Pileckiego był również jednoznaczny? Tak samo jednoznaczny, jak sowieckich katów?
Jaruzelski uważa, że stawianie pomnika Pileckiemu na Pradze to jednak mimo wszystko zły pomysł.
Czy akurat na Pradze w Warszawie? Nie wiem, skąd on pochodzi. Najlepiej byłoby, gdyby pomnik stanął w miejscu jego urodzenia, zamieszkania, służby. Praga się nie bardzo kojarzy z nim. Usytuowanie pomnika "czterech śpiących" kojarzy się z walkami na Pradze, w których ja sam uczestniczyłem. Mam do tego osobisty stosunek. Proszę mnie więcej nie nagabywać w tej sprawie...
- kwituje były dyktator, wskazując właściwie, że Pilecki pomnik owszem może mieć, ale najlepiej w jakimś innym, zacisznym miejscu. Cokół na pl. Wileńskim zdaniem komunistycznego dyktatora powinien poczekać na pomnik "Braterstwa Broni", który najlepiej oddawać ma historię warszawskiej Pragi.
Gdy zna się proweniencję i korzenie polityczne Jaruzelskiego ta opinia nie może dziwić. Wszak wiadomo, że pomnik na Placu Wileńskim stał w samym centrum pola znaczonego krwią polskich bohaterów narodowych. W tym polu tacy jak Jaruzelski i jego mocodawcy mordowali i torturowali takich, jak Pilecki. Słowa komunistycznego zbrodniarza dziwić więc nie mogą.
Wypowiedzi Wojciecha Jaruzelskiego pokazują jednoznacznie, że tkwi on w mentalnej podległości wobec Sowietów i Rosji. Już nie odetnie się od swojej przeszłości i tego, co prezentował całym swoim życiem i służbą wojskową.
Co jednak ważne, nawet Wojciech Jaruzelski, sowiecki do szpiku kości, nie mówi kategorycznie, że pomnik "czterech śpiących" musi wrócić na warszawską Pragę. Nawet on dopuszcza przeniesienie monumentu, fałszującego historię w inne, mniej eksponowane miejsce.
Czy zatem radni Platformy Obywatelskiej w Warszawie oraz władze miasta okażą się bardziej prosowieckie niż Jaruzelski, namiestnik Związku Radzieckiego w Polsce?
Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/166494-czy-radni-po-beda-bardziej-prosowieccy-niz-jaruzelski-byly-dyktator-lokalizacja-pomnika-czterech-spiacych-to-rzecz-wtorna-to-kwestia-do-rozwazenia