Piotr Duda: "Zbierajmy podpisy pod wnioskiem o rozwiązanie tego parlamentu. Oni już nic nie wymyślą"

fot. PAP/Radek Pietruszka
fot. PAP/Radek Pietruszka

Zakończyła się ponad stutysięczna manifestacja związków zawodowych w Warszawie."Powinniśmy od dnia dzisiejszego rozpocząć zbieranie podpisów pod rozwiązaniem tego parlamentu, bo oni już nic nowego nie wymyślą" - zaapelował do zebranych na Placu Zamkowym związkowców, szef "Solidarności" Piotr Duda.

- To jest dopiero początek naszej drogi - wołał.

- Moje serce się raduje. Jestem facetem, ale płakać mi się chce ze szczęścia, że wreszcie żeśmy się obudzili jako Polscy, jako polscy pracownicy

- rozpoczął swoje przemówienie Duda.Odniósł się do słów pieśni "Mury" i podkreślił, że "właśnie nadszedł ten czas i ta siła, którą dzisiaj pokazujemy tutaj w Warszawie".

Przyjechaliśmy tutaj wykrzyczeć: dość lekceważenia polskich pracowników, polskiego społeczeństwa. Chcemy szacunku dla nas, dla obywateli tego kraju

- podkreślił.Wymieniając najważniejsze sprawy, o które walczą związkowcy Duda wskazał m.in. na zmianę konstytucji i ustawy o referendach krajowych.

Ubiegły rok - 2,5 mln podpisów pod wnioskiem o referendum ws. wieku emerytalnego, prawie 5 mln podpisów w 2012 obywateli naszego kraju pod różnymi inicjatywami obywatelskimi, 1 mln podpisów rodziców pod sześciolatkami. I co? Politycy wrzucają to do kosza

- mówił Duda.

Czas najwyższy, aby także to zmienić

- podkreślił.

Demokracja dla nas, dla zwykłych obywateli jest raz na cztery lata, jak mamy iść, wrzucić kartkę do urny. Mamy być tylko bydłem wyborczym, a później mamy siedzieć cicho i się nie odzywać

- wołał szef "S".Mówił tez o potrzebie zmiany systemu emerytalnego.-

Mówią, że trzeba dłużej pracować. Tylko co się dzieje? Tylko 52 proc. Polaków pracujących, którzy odprowadzają podatek dochodowy, płaci składki emerytalno-rentowe

- mówił Duda. Dodał, że 75 proc. młodych ludzi podejmuje pierwszą pracę na umowach śmieciowych.

Jak mają odkładać na emerytury, pytam się?

- zaznaczył Duda.Lider "S" ostrzegł też, że stosując elastyczny czas pracy Polacy staną się "pracownikami na rozkaz".

Staniemy się niewolnikami we własnym kraju. Popatrzmy na Hiszpanię, Grecję, Włochy - tam jest najbardziej elastyczny czas pracy i co? Bezrobocie na poziomie 38-40 proc. Nie dajmy sobie wmówić tych głupstw!

- apelował.Duda zauważył, że oprócz pracujących, na manifestację przybyli też pracodawcy i przedsiębiorcy - "wszyscy ci, którzy czują się lekceważeni".

Jesteśmy tu dzisiaj w imieniu polskich przedsiębiorców i pracodawców, tych, którzy mówią: panie przewodniczący, my jesteśmy frajerami, bo przegrywamy kolejne przetargi zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych - tylko dlatego, że przestrzegamy prawa pracy, ustawy o związkach zawodowych, ustawy o funduszu socjalnym. A wygrywają złodziejaszki, podstawione słupy, a potem zatrudniają pracowników na czarno, a rząd nic z tym nie robi

- mówił. Podkreślał jednocześnie, że dziś polska rzeczywistość to także "pseudopracodawcy", którzy nie wypłacają wynagrodzeń, "a jak się pracownik upomina o wynagrodzenie to obcina się place i podcina gardło". Według Dudy za pierwsze półrocze tego roku pracodawcy zalegali pracownikom co najmniej 111 mln zł wynagrodzeń. Podkreślił, że parlament powinien zostać rozwiązany i zapowiedział zbieranie podpisów w tej sprawie.

ansa/PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.