USA powinny bardziej angażować się w Europie Wschodniej, wspierając Partnerstwo Wschodnie - apelowała w Waszyngtonie podsekretarz stanu w MSZ Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Przyznała, że Amerykanie widzą presję Rosji w regionie, ale priorytetem jest teraz Syria.
Wiceminister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, odpowiedzialna w MSZ za sprawy wschodnie, spotkała się w Waszyngtonie w środę i czwartek m.in. z przedstawicielami Departamentu Stanu, Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC), a także z kongresmenami.
Jak powiedziała PAP, celem jej waszyngtońskich konsultacji było "powiedzenie Amerykanom, jak ważny jest listopadowy szczyt Partnerstwa Wschodniego (PW)".
Namawiamy Amerykanów, by bardziej pokazali swoje polityczne zaangażowania nie tylko w słowach, z Waszyngtonu, ale też by np. pojechali tam (do wschodnich sąsiadów UE) przed szczytem PW, na wyższym poziomie
- powiedziała PAP Pełczyńska-Nałęcz.
Mimo Syrii i wielu innych problemów, jakie Ameryka dziś ma, to (PW) zasługuje dziś na uwagę. Jeśli PW się uda, to nie będzie to tylko sukces polski i europejski, ale i amerykański, bo oni też w ten region przez lata inwestowali
- dodała.
Szczyt Partnerstwa Wschodniego, a więc Unii Europejskiej i jej sześciu wschodnich sąsiadów (Ukrainy, Mołdawii, Gruzji, Armenii, Azerbejdżanu i Białorusi), który odbędzie się 25 listopada w Wilnie, jest o tyle kluczowy, że mają na nim zapaść decyzje o dalszej integracji tych państw z UE. Ukraina, Mołdawia i Gruzja są bliskie podpisania bądź parafowania umów stowarzyszeniowych i o wolnym handlu z UE. Ale by je do tego zniechęcić, Rosja wzmogła w ostatnim czasie naciski na te byłe radzieckie republiki. Przybierają one formę gróźb oraz restrykcji handlowych, takich jak zaostrzenie w sierpniu kontroli celnych na granicy z Ukrainą czy wprowadzenie embarga na import mołdawskiego wina.
Amerykanie widzą presję ze strony Rosji
oraz
dają wyraz swojemu krytycyzmowi obecnej sytuacji, ale mitygują się z powodu Syrii
- powiedziała Pełczyńska-Nałęcz.
Mówią o tym w sposób jednoznaczny i adekwatny, ale równocześnie jest wyraźny związek między koniecznością dogadania się (z Rosją - PAP) w sprawie Syrii a gotowością do stawiania na ostrzu noża kwestii Europy Wschodniej
- dodała. Przyznała, że jeszcze kilka tygodni temu sytuacja wyglądałaby pewnie inaczej. Jednak dziś USA potrzebują Rosji, by znaleźć dyplomatyczne rozwiązanie ws. zabezpieczenia broni chemicznej w Syrii.
Mimo braku konkretnych zobowiązań ze strony USA minister za pozytywne oceniała, że USA mają "identyczną diagnozę" i "w 100 proc. zgadzają się z celami i przekazem UE" dla każdego z poszczególnych państw PW. Np. do Ukrainy Waszyngton apeluje przeprowadzenie wymaganych przez UE reform, które mają przeciwdziałać selektywnemu wymiarowi sprawiedliwości. A jeżeli chodzi o Białoruś, to USA tak jak UE utrzymują politykę sankcji wobec reżimu i jednocześnie wspierają społeczeństwo obywatelskiego.
Zdaniem Pełczyńskiej-Nałęcz USA podobnie oceniają też Unię Celną, którą Rosją tworzy z Białorusią i Kazachstanem - "jako projekt polityczny, a nie ekonomiczny, którym partnerzy Rosji, a zwłaszcza Kazachstan, są już mocno sfrustrowani". Dlatego jej zdaniem Unia Celna, do której Rosja namówiła ostatnio także Armenię, "może bardziej zaszkodzić eurointegracji" niż przekształcić się w coś na miarę Związku Radzieckiego.
W zeszłym tygodniu Armenia, która zakończyła negocjacje umowy o stowarzyszeniu i wolnym handlu z UE i miała ją parafować w listopadzie w Wilnie, nieoczekiwanie ogłosiła, że przystąpi do Unii Celnej.
PAP, mt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/166339-polskie-msz-przyznaje-rosja-naciska-i-stosuje-grozby-usa-powinny-sie-zaangazowac-w-europie-wschodniej-tyle-ze-te-interesy-ws-syrii