Gender zamiast rytmiki, czyli MEN umywa ręce od "równościowych przedszkoli". Właściwie od wszystkiego umywa ręce

Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

Szeroko i głośno komentowany program "Równościowe Przedszkole" wdrażany do polskich placówek, niepokoi a raczej bulwersuje rodziców przedszkolaków. Program wprowadza Fundacja Edukacji Przedszkolnej za pieniądze pozyskane z Unii Europejskiej. Na stronach fundacji niewiele można dowiedzieć się o projekcie, natomiast sam prezes zarządu przyznaje się, że takowy istnieje i korzysta z niego przynajmniej 20 - 25 przedszkoli - pisze na wSumie.pl Katarzyna Kawlewska.

Podejrzewam, że mogło z niego skorzystać nie więcej niż 20 - 25 placówek -

mówi Tadeusz Szmigiel, Prezes Fundacji Edukacji Przedszkolnej.

Zwolennicy tłumaczą, że to "fajny" program edukacyjny, który "ma na celu przygotowanie dzieci do życia w świecie, który będzie bardziej przyjazny, w którym będzie więcej ekologii, więcej zdrowego życia i – więcej równości”. Taki program jest potrzebny, gdyż w polskich przedszkolach panuje stereotypizacja.

Najważniejszym medium, które przekazują stereotypy są same nauczycielki i to najczęściej kobiety, które zostały wychowane w zupełnie innym duchu, niż dziś - podaje na łamach portalu "naTemat" Szmigiel.

Jednak założenia programu równościowego są zupełnie inne. Nie trzeba być specjalnym geniuszem, żeby doczytać się celowości i intencji popędów feministycznych autorek tego projektu, pań Anny Dzierzgowskiej, Joanny Piotrowskiej i Ewy Rutkowskiej. Ten projekt, w całej rozciągłości, służy zdyskryminowaniu chłopców na rzecz dziewczynek i szerzenia genderyzmu w Polsce.

W tym programie kobiety wystawione są przed szereg, zawsze na pierwszym planie, przed mężczyznami. Autorki, niby walczą z dyskryminacją, a same dyskryminują mężczyzn. Czy chłopiec ubrany w "dziewczyńską" sukienkę nie jest dyskryminowany? Jest pośmiewiskiem dla rówieśników. Okrada się go z godności. W programie na siłę zmieniana jest obyczajowość, w sposób sztuczny i nieadekwatny do polskiej rzeczywistości, która wynika z naszej natury i potrzeb rozwojowych.

-mówi o programie Dorota Dziamska, metodyk nauczania początkowego z Pracowni Pedagogicznej.

Zaniepokojeni programem "Równościowe Przedszkole" rodzice, zwrócili się o pomoc do, jak im się wydawało, kompetentnej instytucji. Poprosili o wyjaśnienia i interwencję Ministerstwo Edukacji Narodowej. Odpowiedź była zaskakująca, bo ministerstwo wykazało totalną ignorancję.

Za dopuszczenie do użytku w przedszkolu lub w szkole zaproponowanego przez nauczyciela programu wychowania przedszkolnego lub programu nauczania odpowiada dyrektor przedszkola lub szkoły w porozumieniu z rodzicami -

odpowiada rodzicom pani Bożena Skomorowska z MEN.

Nauczyciele mają prawo do swobody w wyborze metod (...), co wynika z autonomii szkół i autonomii zawodowej nauczycieli, zagwarantowanej w ustawie o systemie oświaty.

W takim razie za co odpowiada MEN? Na czym polega zasadność utrzymywania przez podatników takiego ministerstwa?

Cały tekst Katarzyny Kawlewskiej na wSumie.pl

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.