Dramatyczna historia rodziny oszukanej na 1,5 mln zł. Polski sąd wziął stronę niemieckiego złodzieja. Poszkodowany w desperacji zaatakował kosą policjantów

fot: wPolityce.pl
fot: wPolityce.pl

Rodzina Nolberczyków z małej wsi Dąbrówka Górna na Opolszczyźnie wydała wszystkie swoje oszczędności na zakup domu, z którego właśnie została wyrzucona przez komornika. Sprawa jest mocno kontrowersyjna. Cała Polska dowiedziała się o niej kilka dni temu, kiedy podczas egzekucji komorniczej zdesperowany Bolesław Nolberczyk zaatakował kosą i siekierą policjantów.

Państwo Nolberczykowie od wielu lat walczyli przed sądem z niemieckim właścicielem Janem S., który w 1988 r. sprzedał im za półtora miliona dom, na co Nolberczykowie mają dowód w postaci umowy kupna-sprzedaży.

Kupujący z rodziną S., której spieszyło się z wyjazdem do Niemiec umówili się, że dokończą wszystkie formalności u notariusza, gdy sprzedający urządzi się w Niemczech. To jednak nigdy nie nastąpiło. Rodzina Nolberczyków pozostała więc bez aktu notarialnego...

Obecnie jednak Jan S., twierdzi, że tylko wynajął im na 15 lat posesję, na której znajduje się budynek i gospodarstwo.

Na domiar złego Bolesław Nolberczyk podpisał w tamtym czasie Janowi S. oświadczenie, w którym zadeklarował, że będzie mieszkał w tym domu tylko przez 15 lat (umowa najmu). Panowie umówili się, że spiszą fikcyjny dokument, żeby Jan S. mógł go okazać rodzinie, która o sprzedaży ojcowizny nie wiedziała.

- czytamy na stronach Nowej Trybuny Opolskiej.

Nolberczykowie ostatecznie przegrali sprawę w sądzie i nie dość, że zostali bez dachu nad głową, to jeszcze stracili wszystkie zainwestowane w nieruchomość pieniądze.

Jan S., wytoczył Nolberczykom sprawę o zwrot mienia, twierdząc w sądzie, że nigdy nie sprzedał im posesji. Sprawę wygrał. Sąd nie dość, że uznał umowę kupna-sprzedaży za nieważną, to jeszcze stwierdził, że 1,5 miliona złotych było opłatą za czynsz, uiszczoną przez Nolberczyków z góry.

- przytacza sensacyjny i kuriozalny werdykt sądu NTO.

Właściciele domu i posesji są zrozpaczeni, zostali sami z problemem...

Uczciwie zapłaciliśmy mu pieniądze. Chciał 1,5 miliona złotych i tyle dostał, a on - można powiedzieć - po chamsku teraz z nami postępuje.

- mówiła zrozpaczona Małgorzata Nolberczyk na antenie „Kuriera Opolskiego”.

Z mojego domu, który ja kupiłem, dzisiaj mam się usunąć? Gdzie, dokąd?

– pyta pan Bolesław.

Nolberczykowie do ostatniej chwili wierzyli, że uda się uniknąć eksmisji. Pan Bolesław jeszcze na dzień przed tą dramatyczną chwilą miał nadzieje, że wszystko będzie dobrze.

W dniu eksmisji doszło jednak do zdarzenia, którego nikt się nie spodziewał. Zrozpaczony pan Bolesław broniąc swojego dobytku zaatakował kosą policjantów, którzy towarzyszyli komornikowi w egzekucji.

Funkcjonariusze początkowo zabarykadowali się w domu, zamykając drzwi przed agresywnym i zdenerwowanym człowiekiem. Jednak gdy temu udało się wejść do środka, został obezwładniony i wciągnięty do wnętrza budynku. Co działo się dalej? – trudno określić ponieważ dziennikarze obecni na miejscu, pomimo wyraźnych próśb pani Małgorzaty, która chciała, aby byli w środku, zostali wyrzuceni przez policjantów z domu.

W tle nagle rozległ się płacz i krzyk kobiety:

Bolek, Bolek co Ci jest?

Z relacji dziennikarzy wynika, że trzech policjantów dusiło na ziemi jednego człowieka.

Do wejściowych drzwi podszedł jeden z funkcjonariuszy, wypraszając przedstawicieli mediów. Na pytanie - „dlaczego dusicie tego człowieka?”, odpowiedział krótko: „nikt go nie dusi”, po czym zamknął drzwi.

W tym momencie padła też zdumiewająca wypowiedź policjanta:

Miałem go zastrzelić?

Dziennikarze lokalnych mediów są oburzeni. Otwierają drzwi i mówią do policjanta, że „takie komentarze są nie na miejscu”, jednak ten ponownie zamyka drzwi domu.

Zadzwoniliśmy do państwa Nolberczyków.

Okazuje się, że rodzina państwa S. pobrała w Niemczech pieniądze za utracone ziemie w Polsce, jednak teraz domaga się zwrotu domu, który w wyniku oszustwa ciągle widnieje jako własność Jana S. Ten człowiek chce nas oszukać, choć sam ciągle kręci i kombinuje – zmienia adres, nie odpowiada na naszą korespondencję. Nie wiemy co mamy robić

– mówi zrozpaczony Bolesław Nolberczyk i dodaje:

Tracimy właśnie dorobek całego życia.

Jednocześnie pan Bolesław przeprasza policjantów za swoje zachowanie:

Nerwy mi puściły, źle zrobiłem. Wiem, że to jest ich praca i tak muszą działać. Teraz mogę ich wszystkich tylko szczerze przeprosić.

- dodaje.

Warto odnotować, że po „interwencji” pan Bolesław został wraz z małżonką odwieziony do szpitala.

Sprawą Nolberczyków zainteresował się opolski poseł PiS Sławomir Kłosowski, który obiecał pomoc. W rozmowie z portalem wPolityce.pl polityk zaznaczył, że rodzinę spotkała wyjątkowa niesprawiedliwość, bowiem już z samych dokumentów wynika, że sprzedawca nieruchomości od samego początku nosił się z zamiarem oszustwa.

Najprawdopodobniej zwrócę się w tej sprawie o pomoc do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, ponieważ sprzedający pobrał w Niemczech pieniądze z tytułu utraconych ziem w Polsce. To bardzo konkretny dowód dla sądu.

- mówi Kłosowski portalowi wPolityce.pl.

Polityk dodaje, że prawo jest ważne, jednak zbyt często na Opolszczyźnie dochodzi do sytuacji, kiedy polscy właściciele nieruchomości tracą swój majątek na rzecz dawnych niemieckich właścicieli.

Ważna jest litera prawa – to nie wymaga żadnej dyskusji - jednak ważniejszy w tym przypadku jest duch prawa. Dla rodziny Nolberczyków, która została oszukana, wyrok sądu powinien być inny

- dodaje parlamentarzysta.

Rodzina Nolberczyków chwilowo została zakwaterowana w jednopokojowym mieszkaniu socjalnym w Krapkowicach. Zamierza w dalszym ciągu walczyć o swój majątek.

Skierowaliśmy do ministerstwa sprawiedliwości pytanie, na jakiej podstawie sąd wydał wyrok odbierający dom rodzinie Nolberczyków, jeżeli istnieje oryginalna umowa kupna-sprzedaży oraz pojawia się kwestia poboru pieniędzy za utracone ziemie w Polsce przez sprzedającego.

Zapytaliśmy również dlaczego komornik sądowy nie reagował na liczne prośby rodziny o odłożenie egzekucji na późniejszy termin.

W rozmowie z portalem wPolityce.pl rzecznik prasowy resortu sprawiedliwości - Patrycja Loose, powiedziała, że sprawa jest jej znana, jednak nasze pytania dotyczące wyroku sądu, muszą zostać skierowane do odpowiedniego wydziału.

Czekamy na odpowiedź.

 

nto, tvp, Łukasz Żygadło

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.