Platforma współodpowiedzialna za unijną dyrektywę uderzającą w łupki? Konrad Szymański: "Mam wrażenie, że posłowie PO udają, że nie rozumieli sprawozdania sprzed roku." NASZ WYWIAD

fot. PGNiG, odwiert w Lubocinie
fot. PGNiG, odwiert w Lubocinie

wPolityce.pl: Z Brukseli docierają do nas doniesienia o kolejnych pomysłach i planach utrudniających wydobycie gazu z łupków. Obecnie komisja Parlamentu Europejskiego wnosi, by również próbne odwierty były poprzedzone długotrwałą procedurą oceny środowiskowej. To poważne zagrożenie dla branży łupkowej?

Konrad Szymański, europoseł PiS: Na razie nic w tej sprawie nie jest przesądzone. Gdyby się jednak okazało, że stanowisko, które wyszło z komisji ochrony środowiska, zostanie poparte przez większość w Parlamencie, a w Radzie UE rządy nie zadbają o rozsądny kompromis, to branża łupkowa zostanie zaproszona do opuszczenia Europy. I sądzę, że taka jest właśnie intencja tych, którzy forsują omawiane zapisy. One w sposób nieproporcjonalny obciążają administracyjnie oraz finansowo branżę łupkową. Unia nie może zakazać odgórnie eksploatacji łupków, ponieważ nie pozwalają na to Traktaty. UE może jednak potężnie utrudnić życie inwestorom. Zgoda na przepisy, o których mówimy, będzie oznaczała, że inwestorzy będą omijać Europę szerokim łukiem. Nowe prawo oznacza nowe kłopoty i nowe wydatki. Wielu może uznać, że pieniądze lepiej zainwestować w Chinach, Brazylii, RPA, czy Argentynie. Tam warunki funkcjonowania biznesu staną się znacznie lepsze niż w Europie.

Jaki cel przyświeca inicjatorom ostatnich zmian? Trudno znaleźć wytłumaczenie dla tak daleko idących utrudnień...

Celem jest wprowadzenie takich odciążeń administracyjnych, który wprowadzałyby duże komplikacje proceduralne. To próba wypchnięcia inwestorów z Europy.

Oficjalnie jak to jest tłumaczone?

Argumentacja oficjalna jest od lat taka sama - musimy dbać o środowisko. Jednak ludzie, którzy to powtarzają, nie chcą pamiętać, że w Europie mamy najwyższe standardy dotyczące badania skutków każdej inwestycji. Już obecnie mamy takie reguły. Wprowadzanie nowych jest jedynie sztucznym podwyższaniem wymogów administracyjnych. Co ciekawe, formalnie zwolennicy tych zapisów powołują się na raport łupkowy, firmowany nazwiskiem Bogusława Sonika. Gdy przyjmowano ten dokument w zeszłym roku posłowie PiS zwracali uwagę, że znajduje się w nim kilka zapisów, które dadzą pretekst, by zaostrzyć reguły gry na rynku łupkowym. Wtedy jednak udawano, że nie ma problemu, że jedynym problemem jest kwestia moratorium, które nie zostało wpisane do tego sprawozdania. Udawano, że wszystko jest w porządku. Tymczasem ten raport ma liczne wady i obecnie widać konsekwencje przyjęcia tego dokumentu.

Europoseł PO Bogusław Sonik udzielając wywiadu portalowi wPolityce.pl wydawał się być zaskoczony całą sprawą. Mówił wręcz o sztuczkach proceduralnych, by sprawę nowych rozwiązań łupkowych poruszyć w PE. Ta sprawa mogła zaskoczyć?

Mam wrażenie, że posłowie PO udają, że nie rozumieli sprawozdania sprzed roku. W nim jest wyraźnie napisane, że Parlament oczekuje lepszych reguł, jeśli chodzi o ocenę oddziaływania środowiskowego inwestycji łupkowych. Było więc naturalne, że ten raport zostanie przywołany, jako uzasadnienie takich kroków prawnych ze strony Komisji Europejskiej. Jedyną osobą wśród posłów PO, która przeczytała ten dokument ze zrozumieniem, była zdaje się Lena Kolarska-Bobińska, która nie poparła tego dokumentu. Publicznie mówiła, że to sprawozdanie ma liczne wady.

Widząc opór, jaki w Brukseli budzi gaz łupkowy, zastanawia, z doświadczeń jakich krajów korzysta się w Unii podczas debat nad regulacjami łupkowymi? Czy w ogóle jakieś dotychczasowe doświadczenia brane są pod uwagę? Czy omawiane są rozwiązania z USA, gdzie gaz z łupków stał się ważnym surowcem?

Lewica i Zieloni próbują zamknąć oczy na fakt, że w Stanach Zjednoczonych udało się przeprowadzić bardzo szerokie inwestycje w branżę łupkową, z wykorzystaniem coraz lepszych standardów. USA podwyższały standardy ochrony środowiska w tym sektorze. I inwestycje udało się pogodzić z pozytywnymi skutkami dla środowiska naturalnego. Ten przykład próbuje się jednak wyprzeć z debaty europejskiej, sugerując, że Unia zaczyna od zera, że temat łupków jest zupełnie nowy, nic o nim nie wiemy, a jego skutki są nieopisane. Europa zachowuje się, jakbyśmy byli skazani na poszukiwania po omacku, odwraca się od doświadczenia całego świata w tej dziedzinie i tworzy własne rozwiązania, których celem jest wypychanie tego sektora energii z europejskiego rynku.

Co może się dziać w nową dyrektywą ws. łupków?

Sprawa nie jest przesądzona. W Parlamencie Europejskim odbędzie się głosowanie plenarne, na które przygotujemy poprawki do tej dyrektywy. Mamy również Radę, w której znajdzie się w mojej ocenie kilka rządów, które będą miały stanowisko znacznie bardziej zrównoważone. Liczę na taki głos Wielkiej Brytanii i kilku innych państw. Mam nadzieję, że i Polski rząd pozbiera się i zabierze w tej sprawie głos, uwzględniający potrzeby przemysłu. Sprawa jest daleka od zamknięcia, a to, co proponuje komisji PE, jest nie do przyjęcia.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych