Ministra Sienkiewicza „Ambaras z polskością”. "Polska to dla niego brudny kraj, którego światli rodacy się wstydzą"

PAP
PAP

"Nasz Dziennik" zamieszcza obszerną sylwetkę Bartłomieja Sienkiewicza - Ministra Spraw Wewnętrznych, słynącego ostatnio z wyjątkowo ostrego, wręcz brutalnego języka wobec grup społecznych, które władza uważa za opozycyjne.

Polecamy lekturę całego artykułu Anny Kołakowskiej. Szczególnie warto zwrócić uwagę na fragmenty dotyczące publicystycznych wypowiedzi ministra, który chce inaczej myślących - jak to ładnie ujął - "zsocjalizować":

Szef MSW dba też o odpowiedni PR rządu w mediach. Po marszu „Obudź się, Polsko!” powiedział na zorganizowanym przez „Tygodnik Powszechny” spotkaniu „katolików otwartych”, że ludzie, którzy brali w nim udział, są jak „alkoholik pośród śmietnika”, i zaapelował, by z nimi nie walczyć, ale pomagać. Jest to jego sposób postrzegania Polski i polskości, czemu dał wyraz na łamach wspomnianego tygodnika w artykule pt. „Ambaras z polskością”. Polska dla niego to kraj od wieków tonący w nędzy „dziedziczonej przez stulecia”, kraj, którego światli rodacy się wstydzą, brudny, zaniedbany, gdzie wszystko jest niegustowne, nawet domy. Wszystko dlatego, że jego mieszkańcom brakuje elementarnej kultury i „szerokich horyzontów”, a ich aspiracje kończą się na „sześciopaku”. Jest jednak lekarstwo: „Niedługo to wszystko zniknie, zostanie zneutralizowane, zakryte. Wraz z uruchomieniem kolejnego odcinka autostrady A2 Świecko – Nowy Tomyśl podróżni zostaną odgrodzeni ekranami (…). Podobnie jak wystandaryzowane stacje benzynowe, dające chwilowy odpoczynek w monotonii podróży”.

Jednak w opinii ministra Sienkiewicza, z tego tragicznego od wieków obrazu Polski wyłania się światło nadziei, której symbolem jest „Społeczno-obyczajowy projekt znany pod nazwą ’Orliki’ (!). Brudnemu, zacofanemu, obciążonemu prowincjonalnym dziedzictwem społeczeństwu przychodzi z ratunkiem Donald Tusk i jego reformy” – jak udowadnia w swoim artykule. To, że rząd ma propagandystów, jest czymś naturalnym, ale że prawnuk wielkiego noblisty Henryka Sienkiewicza, rzekomo dumny ze swoich korzeni i pradziadka, będąc na usługach rządowej propagandy, zrobił z Polaków „zbiorowisko ludzi, którym historia nie dawała zbyt wielu szans”, zakompleksionych, zacofanych, pozbawionych kultury „alkoholików na śmietniku”, świadczy o tym, że od wieków czasami jabłko pada daleko od jabłoni.

Czyż można się dziwić, że na ministra powołał Bartłomieja Sienkiewicza premier, który polskość uważa za nienormalność?

Skaj

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.