Rostowski argumentuje konieczność nowelizacji budżetu: "Stanęliśmy przed problemem, przed którym nie stanął żaden kraj w UE. Pomyliliśmy się, ale pomylili się prawie wszyscy"

Fot. PAP/Jakub Kamiński
Fot. PAP/Jakub Kamiński

Na pierwszym powakacyjnym posiedzeniu Sejmu parlamentarzyści pochylają się nad rządowym pomysłem nowelizacji budżetu. Minister finansów Jacek Rostowski uzasadniał, dlaczego Sejm powinien zgodzić się na decyzje podejmowane w rządzie.

Budżet na 2013 był kolejnym, który rząd Rzeczypospolitej Polskiej musiał skonstruować w warunkach wyjątkowej niepewności. W 2012 roku niepewność perspektywy wzrostu była tak wielka, że w listopadzie 2011 r. ogłosiliśmy, że bierzemy pod uwagę trzy możliwe warianty budżetu, zakładające wzrost na poziomie: 3,2, 2,5 oraz wariant recesyjny zakładający spadek dochodu narodowego o jeden punkt procentowy. (...) Ostatecznie rząd zdecydował się na wybór wariantu pośredniego, co było relatywnie trafione. W 2012 wzrost wyniósł 1,9% PKB i może państwo zauważyliście, że w 2012 roku nowelizacji nie było. Tak więc mimo ogromnej groźby, która ciążyła nad Europą i światem – groźby rozpadu strefy euro, okazał się, że wybrany wariant budżetu był relatywnie trafny

- przypominał Rostowski, przekonując, że przed podobnym problemem rząd stanął rok później.

Szef resortu finansów argumentował:

Tym razem nad Europą nie wisiała groźba rozpadu strefy euro, stało się tak na skutek oświadczenia prezesa EBC, który zapewnił, że podejmie wszelkie konieczne działania, by nie dopuścić do rozpadu strefy

- mówił Rostowski, dodając, że to oświadczenie stało się wiarygodne po wsparciu kanclerz Merkel.

Rostowski dodał, że rząd w pewnym stopniu przewidział ten scenariusz:

Jak wszyscy wiedzą, inwestycje firm przekładają się na miejsca pracy, konsumpcję i dochody budżetowe. Już w grudniu 2012 roku informowałem, że przy takiej skali niepewności nie można wykluczyć nowelizacji budżetu. Przygotowując prognozę wzrostu na 2013, opieraliśmy się na centralnej prognozie EBC z września 2012 roku, która zakładała wzrost w strefie euro na poziomie 0,5% PKB. Prognoza EBC  odpowiadała nasze prognozie – 2,2% PKB dla Polski. Jak już wiemy, tempo wzrostu w I połowie roku wyniosło 0,9 zamiast 2,2 zakładanych przez nas, czyli o 1,3pp. mniej. A co z prognozą EBC? Wzrost w strefie euro wyniósł -0,9, a więc o 1,4pp. mniej niż EBC zakładał

- mówił Rostowski, dodając, że na nowelizację budżetu zdecydowało się jedenaście krajów UE, a więc jest to normalna procedura.

Przyznał jednak, że nie do końca przewidział to, co stanie się na rynkach:

Pomyliliśmy się, ale pomylili się prawie wszyscy. Należy pamiętać, że polska gospodarka jest uzależniona od eksportu do strefy euro jak żadna inna duża gospodarka w UE. Eksport do strefy euro stanowi 23,4% PKB. Bijemy w tym na głowie największe gospodarki strefy euro

- oceniał, przypominając, że inne kraje pod tym względem mają niższe wyniki.

Rostowski dodawał:

Nasze prognozy dla gospodarki polskiej muszą być oparte na prognozach wzrostu w strefie euro. Tu musimy opierać się na prognozach EBC, instytucji która najlepiej zna warunki gospodarcze w strefie euro i ma na nie wpływ. Stanęliśmy przed problemem, przed którym nie stanął żaden kraj w UE. Mieliśmy najwyższe realne stopy procentowe w UE w ciągu ostatniego roku, a w ciągu ostatnich sześciu miesięcy mieliśmy drugie realne stopy

- ocenił.

Minister Rostowski skrytykował też Radę Polityki Pieniężnej. Stwierdził, że RPP nie prowadziła ekspansywnej polityki fiskalnej w 2013 r. w warunkach daleko idącej konsolidacji fiskalnej, a powinna ją prowadzić.

Jednym ze skutków tej polityki jest konieczność nowelizacji budżetu. Wysoki Sejmie, jeśli chodzi o dług publiczny, prowadzimy bardzo odpowiedzialną politykę. W latach 2008-2012 mieliśmy piąty najniższy wzrost zadłużenia do PKB ze wszystkich krajów UE

- mówił Rostowski.

Po czym przedstawił alternatywę dla swoich decyzji:

Powstaje pytanie: czy mieliśmy nie korzystać z środków unijnych, czy podnieść podatki? A może ciąć wydatki na przedszkola, szpitale i naukę?! (...) Jak państwo widzicie, te pomysły zabierają mi głos…

- mówił zachrypniętym głosem.

Jacek Rostowski argumentował też konieczność oszczędności w ministerstwach oraz zwiększenia deficytu:

Będzie to impuls stymulacyjny, który pozwoli na podtrzymanie wzrostu gospodarczego, zatrudnienia i konsumpcji. Oczywiście impuls ten nie jest jedynym. Wielkim sukcesem okazał się program dla małych i średnich przedsiębiorstw! (…) Na skutek działań rządu nastąpiła liberalizacja przyznawania kredytów konsumenckich i hipotecznych. Po trzecie – działamy również po stronie podażowej; przykładem tego jest wprowadzenie elastycznego czasu pracy, który będzie korzystny dla ograniczenia bezrobocia i zwolnień grupowych

- powiedział.

I zakończył:

Widoczne są już pewne oznaki poprawy, częściowo na skutek naszych działań, częściowo na skutek początków ożywania w strefie euro...

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.