Dr Fedyszak-Radziejowska: nie możemy zgodzić się, by sens naszej historii ustalała „niewidzialna ręka rynku”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Starostwo powiatowe w Wołominie
Fot. Starostwo powiatowe w Wołominie

Czy wystarczy, by historią zajmowali się historycy? Nie wystarczy! Każdy z nas musi pielęgnować pamięć o wspólnej przeszłości. O powinności tej pięknie i mądrze przypomina dr Barbara Fedyszak-Radziejowska.

Niech więc historycy ustalają, „jak to naprawdę było”, ale obywatelom pozostawmy władzę nad nadawaniem znaczenia naszym dziejom, w zgodzie z wartościami i naszą narodową tożsamością. By w miejsce jednego totalitaryzmu, zbudowanego na naukowym marksizmie, propagandzie i przemocy, nie pojawił się inny, „zakamuflowany, w który łatwo przemienia się demokracja pozbawiona wartości” (Jan Paweł II, IV pielgrzymka 1991r. i „Centesimus annus”)

- pisze socjolog w „Gościu Niedzielnym”.

Te słowa są szczególnie aktualne w sierpniu, miesiącu dla naszej historii niezwykłym.

Zaczyna się wraz z rocznicą wybuchu powstania warszawskiego, w połowie miesiąca wraca pamięć o zwycięskiej, ważnej dla Polski i Europy Bitwie Warszawskiej 1920 roku, a zamyka go 31 sierpnia, dzień w którym komunistyczne władze ustąpiły pod presją strajków i solidarności obywateli. Każda z tych dat przypomina wydarzenia, wokół których w normalnym społeczeństwie toczą się dyskusje, ale gdy przychodzi święto – wspomina się bohaterów i ich ofiarę, wspólnie nadając sens i znaczenie minionym dniom

– podkreśla dr Fedyszak-Radziejowska.

I dodaje:

Nasza historia pokazuje, że lepiej jest, gdy to obywatele nadają sens własnej przeszłości. Z dumą i bez lęku przed Rosją wspominają nieprawdopodobne zwycięstwo świeżo odrodzonej Polski nad bolszewikami, ceniąc talenty dowódców i odporność polskiego żołnierza na sowiecką propagandę.

JKUB/gosc.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych