Prokuratura odwołała się od wyroku na dr. G. Jej zdaniem, sędzia Tuleya pobłądził uniewinniając kardiochirurga od 10 przestępstw korupcyjnych

fot. You Tube
fot. You Tube

Jak poinformował portal tvp.info, stołeczna prokuratura okręgowa odwołała się od wyroku skazującego doktora Mirosława G. na karę roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 72 tys. zł grzywny. Warszawscy śledczy uważają, że znany kardiochirurg powinien zostać skazany także za kolejne 10 przestępstw korupcyjnych, od popełnienia których sędzia Igor Tuleya lekarza uniewinnił.

Prokurator po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku, zaskarżył przedmiotowe orzeczenie w części dotyczącej oskarżonego Mirosława G. w zakresie dziesięciu czynów polegających na przyjęciu korzyści majątkowej od pacjentów oraz w zakresie oskarżonych Janiny P., Henryka J. oraz Jadwigi J. w zakresie trzech czynów polegających na udzieleniu lekarzowi korzyści majątkowej. Prokurator zarzucił temu wyrokowi m.in. błąd w ustaleniach faktycznych przyjętych za podstawę orzeczenia, mogący mieć wpływ na treść orzeczenia.

Polegał on na błędnym przyjęciu przez sąd, że w zakresie wspomnianych czynów materiał dowodowy zebrany w sprawie jest niejednoznaczny i nie pozwala na uznanie winy oskarżonych w sytuacji, gdy prawidłowa ocena zebranego materiału dowodowego prowadzi do odmiennych wniosków

- uważa prok. Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej prokuratury okręgowej.

Śledczy uznali jednocześnie, że w zakresie dziewiętnastu czynów, za które Mirosław G. został skazany, nie ma podstaw do apelacji.

Na początku stycznia br. sąd skazał byłego ordynatora kardiochirurgii warszawskiego szpitala MSWiA na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę za przyjęcie ponad 17,5 tys. zł od pacjentów. Jednocześnie lekarz został uniewinniony od ponad 20 zarzutów mobbingowania podwładnych i molestowania seksualnego. Sąd umorzył także warunkowo procesy 20 pacjentów dr G. lub członków ich rodzin, którzy wręczali lekarzowi pieniądze. Dr G. został również uniewinniony od zarzutu molestowania seksualnego.

Sędzia Igor Tuleya, który orzekał w tej sprawie uznał, że dr G. przyjął pieniądze od pacjentów - łącznie ponad 17 690 zł. Proces przed Sądem Rejonowym Warszawa-Mokotów trwał od listopada 2008 r. Sąd musiał ustalić, jaka jest granica między powszechnym w polskich szpitalach zwyczajem wręczania "dowodów wdzięczności" lekarzom przez pacjentów.

Uzasadniając wyrok na kardiochirurga, sędzia Tuleya w ostrych słowach skrytykował działania organów ścigania, w tym nocne przesłuchania podejrzanych, często starszych ludzi.

Budzi to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50., czasów największego stalinizmu

- mówił Tuleya, który w pisemnym uzasadnieniu wyroku stwierdził, że działania służb „stanowią wyraz pogardy dla drugiego człowieka, która właśnie jest podstawą każdego totalitaryzmu”.

52-letni dziś dr Mirosław G. został zatrzymany w lutym 2007 r. przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którzy wyprowadzili go ze szpitala w kajdankach. Z tej okazji zorganizowano specjalną konferencję prasową szefostwa CBA i ministerstwa sprawiedliwości.

Okazało się, że pan doktor Mirosław G. jest bezwzględnym, cynicznym łapówkarzem. Zebrane w tej sprawie dowody mogą także świadczyć o tym, że mogło też dojść do zabójstwa

- mówił wówczas szef CBA Mariusz Kamiński. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wygłosił wtedy osławioną kwestię:

Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie.

Przypomnijmy, że niedawno informowaliśmy o kolejnych umorzeniach śledztwa w zgłoszonych przez sędziego Tuleyę zawiadomieniach do prokuratury (CZYTAJ: Klęska sędziego Tulei: śledztwo ws. "dużego agenta Tomka" umorzone przez prokuraturę. I gdzie te "metody stalinowskie" w CBA?)

Niespełna 2 tygodnie temu Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce umorzyła z powodu uznania, że nie doszło do przestępstwa i z braku dowodów śledztwo ws. płatnej protekcji i składania fałszywych zeznań przez agenta CBA, tzw. dużego Tomka, w sprawie dr. Mirosława G. Śledztwa chciał sędzia Igor Tuleya.

Tuleya wysłał też szefowi CBA i Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zawiadomienia o "rażących uchybieniach" organów ścigania w sprawie G.

Zastrzeżenia nie dają podstaw do stwierdzenia naruszenia Kodeksu postępowania karnego

- ogłosiła wówczas prokuratura.

W ocenie prokuratury, w sprawie G. zatrzymania niektórych podejrzanych oraz ich wieczorne i nocne przesłuchania "nie były konieczne, lecz prawnie dopuszczalne". Zastrzeżenia Tulei badało też CBA, które - jak powiedział rzecznik Biura Jacek Dobrzyński nie zdradzając szczegółów - "udzieliło sędziemu odpowiedzi".

Niedługo może więc okazać się, że z wyroku sędziego Igora Tulei zostanie wyłącznie jego dziwna publicystyka w uzasadnieniu...


kim, tvp.info

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.