Sonik zdradza kulisy partyjnych nominacji: polegają głównie na tym, że rosną szanse tego, kto dłużej leży na wycieraczce szefa

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. premier.gov.pl
fot. premier.gov.pl

Bogusław Sonik, europoseł PO, w wywiadzie dla "Super Expressu" przyznaje, że "niespecjalnie" go zdziwił pęd do wyrzucenia "pisiora", który pracuje w MSW.

Obraz polityczny Polski budowano na nienawiści plemiennej. Im niżej, tym większe było przekonanie, że to jest naprawdę ważna niechęć. To ciekawe, bo te podziały bywają tak silne, jak nie były nawet w czasach opozycji PRL. Im niżej, tym większe przekonanie, że za naplucie na "pisiora" uzyska się aplauz w centrali

- tłumaczy, skąd wzięła się chęć pozbycia Pawła Majchera z resortu.

Wyjaśnia również, dlaczego premier - nie wiedząc nawet o kim mowa - zapowiedział wyrzucenie z pracy współpracownika ministra Sienkiewicza:

Premier został złapany w sytuacji, w której zachował się "z włosem, a nie pod włos"... Każdy z nas mierzy się co jakiś czas z takim czymś na spotkaniu z tłumem. Trochę takie zachowanie Piłata, który zapytał "kogo uwolnić" - i słysząc od tłumu "Barabasza", poszedł z prądem i umył ręce.

Pytany o spadek sondażowy dla Platformy Sonik sugeruje działaczom PO większą mobilizację. Uznaje, że zbyt dużo jest dziś na barkach premiera Donalda Tuska.

Na pewno potrzebna jest mobilizacja. Platforma rządzi w wielu miastach, samorządach. I powinna wyjść z tej ospałości i składania wszystkiego na barki premiera. Wszyscy czekają, aż wsiądzie do tuskobusu i znowu ich uratuje. Tak nie może być. Powinni się ruszyć i utożsamić sukcesy z samorządów z działaniami PO, a nie tylko z graniem na własne nazwisko, na siebie. (...) Na pewno bywamy postrzegani jako oderwani od realiów "oni" i to jest dla Platformy zabójcze. Problem w tym, że dziś nie ma w Polsce jakiegoś modelu funkcjonowania partii oprócz tego, że jak wygrywamy, to mamy zawłaszczyć jak najwięcej. Żadnej partii. Niestety

- tłumaczył.

Bogusław Sonik odniósł się również do wyborów w Platformie Obywatelskiej. Z jego słów wynika, że Jarosław Gowin popełnił błąd, ponieważ... wziął na poważnie deklaracje Donalda Tuska.

Jarek Gowin zachował się trochę jak zbuntowany gubernator dalekiej, rzymskiej prowincji, który rzucił wyzwanie cezarowi. Proszę pamiętać, że decyzję o wyborach w Platformie podjęto w sytuacji, w której zaczęły spadać sondaże. Donald Tusk chciał zrobić takie "nowe otwarcie" i zgasić potencjalne konflikty, które rodzą wybory w regionach, to grupowanie "wojsk" przed zjazdami. Chciał pokazać jedność

- tłumaczył Sonik.

Okazuje się jednak, że intencji premiera nie zrozumiał Gowin:

Postanowił zrobić marsz na Rzym. (...) Jarek zdecydował się na radykalną krytykę, która w wewnętrznej układance się nie sprawdza. Jestem zwolennikiem wielu nurtów w PO, ale on zaproponował utopię. Dążenie do doskonałości.

W imię obrony wielu nurtów w PO Sonik wskazał, że nie widzi nic dziwnego w kandydowaniu kilku polityków jednej partii np. na prezydenta Krakowa. W jego ocenie warto w partii przeprowadzać prawybory. Dlaczego?

Musimy sprawić, żeby partie wreszcie zaczęły prowadzić otwartą, jasną grę. Również w przypadku nominacji na różne stanowiska. Prawybory, w których kilku kandydatów musi pokazać jakąś klasę, są zawsze lepsze niż zakulisowe partyjne nominacje. Te polegają głównie na tym, że rosną szanse tego, kto dłużej leży na wycieraczce szefa

- wyjaśnia.

Sonik przytacza sytuację we Francji, gdzie ostra walka polityczna miała miejsce między Laurentem Fabiusem, a władzami jego partii. Spór dotyczył eurokonstytucji, a choć Fabius był jej przeciwny - inaczej niż partia - został szefem MSZ. Po wtrąceniu dziennikarza, że w Polsce taki polityk zostałby przez premiera Tuska nazwany "pisiorem" i wyrzucony z partii zaznacza:

To nie jest tylko problem PO, a problem europejski. Zaczął dominować taki model bolszewicki. Nie zabija się przeciwników w sensie dosłownym, ale wysyła w jakiś polityczny kosmos.

Rzeczywiście polityczny kosmos PO jest całkiem pokaźny. I zapewne pełen "pisiorów"...

KL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych