Egipt wciąż pogrążony w chaosie

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

W Egipcie wciąż nie spokojnie. Organizacja zrzeszająca zwolenników obalonego prezydenta Egiptu Mohammeda Mursiego zaapelowała do Egipcjan, by w całym kraju organizowali demonstracje przeciw - jak to ujęli - wojskowemu przewrotowi, który pozbawił Mursiego władzy. Po tym apelu wielu ludzi wyszło na ulice. Doszło do kolejnych zamieszek w wielu egipskich miastach. Spłonęły również m.in. kościoły.

Do kontynuowania protestów wezwała także organizacja Anti-Coup Alliance (sojusz przeciwko przewrotowi). W starciach, które wywiązały się w różnych częściach kraju między zwolennikami Mursiego a siłami bezpieczeństwa, zginęło - wedle oficjalnych danych - ok. 150 osób (zarówno policjantów, jak i cywilów). Dane nieoficjalne mówią nawet o tysiącach zabitych.

Do aktów przemocy doszło podczas likwidacji dwóch największych ognisk protestu w Kairze - na placach przed meczetem Rabaa al-Adawija oraz przy uniwersytecie - a także m.in. w miastach Aleksandria, Al-Minja, Asjut, Fajum i Suez.

Władze Egiptu wprowadziły w środę stan wyjątkowy i godzinę policyjną. Stan wyjątkowy zaczął obowiązywać na terenie całego kraju o godz. 16. Godzina policyjna obowiązuje do odwołania w godz. 19-6 w kilkunastu prowincjach, m.in. w Kairze, Aleksandrii i Suezie; za jej naruszenie grozi kara więzienia.

Po rozbiciu obozu zwolenników obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego w Kairze egipskie siły bezpieczeństwa aresztowały kilku poszukiwanych liderów Bractwa Muzułmańskiego, z którego wywodził się były szef państwa - poinformowała państwowa telewizja.

Wśród aresztowanych znaleźli się przywódcy ruchu Mohammed el-Beltagi i Essam el-Erian, rzecznik Ahmed Aref, a także główny teolog Abdel-Rahman el-Bar. Aresztowano również związanego z Bractwem radykalnego duchownego. Trzech aresztowanych, w tym Beltagi, było poszukiwanych przez prokuraturę pod zarzutem podżegania do przemocy i spiskowania w celu zabójstwa demonstrantów wzywających do obalenia Mursiego.

Aresztowań dokonano krótko po przejęciu przez policję kontroli nad placem przed meczetem Rabaa al-Adawija w dzielnicy Nasr City, gdzie odbywał się główny protest.

Decyzji o stłumieniu protestu bronił premier Egiptu. Hazim el-Biblawi twierdził, że władze nie miały innego wyboru.

Uznaliśmy, że sprawy osiągnęły stan, którego szanujące siebie państwo nie może zaakceptować

- powiedział Biblawi w nadanym przez telewizję wystąpieniu. Dodał, że doszło do "rozprzestrzenienia się anarchii oraz ataków na szpitale i komisariaty policji".

Według premiera decyzja o interwencji przeciwko demonstrantom "nie była łatwa" i zapadła po wyczerpaniu się możliwości mediacji.

Biblawi zapowiedział, że ogłoszony wcześniej stan wyjątkowy będzie trwał tak krótko, jak to możliwe. Jak zaznaczył, rząd zamierza się trzymać wspieranego przez wojsko planu przywrócenia demokracji.

Z Bożą wolą będziemy iść dalej. Będziemy budować nasze demokratyczne, cywilne państwo

- zaznaczył egipski premier.

Nie pozwolimy na jakiekolwiek inne biwaki protestacyjne na jakimkolwiek placu w jakimkolwiek miejscu w państwie

- zapowiedział Ibrahim.

W związku z wydarzeniami w Egipcie z całego świata płyną sygnały o zaniepokojeniu rozwojem wypadków.

Niepokój wyraził polski MSZ. Polska wyraża zaniepokojenie eskalacją konfliktu i przemocy w Egipcie - głosi oświadczenie. Zaapelowano w nim do wszystkich stron sporu o powrót do stołu rozmów.

Polska wyraża zaniepokojenie eskalacją konfliktu i przemocy w Egipcie. Jego tragicznym przejawem są zabici i ranni. Nasz smutek i obawy budzi brak woli wewnątrzegipskiego porozumienia. Polskie doświadczenie z okresu transformacji ustrojowej po upadku komunizmu wskazuje, iż jedynie negocjacje i rozmowy w duchu porozumienia i szacunku, ze wszystkimi stronami konfliktu mogą prowadzić do pokojowych rozwiązań politycznych i społecznych. Apelujemy do wszystkich stron konfliktu o powrót do stołu rozmów

- czytamy w oświadczeniu podpisanym przez biuro rzecznika prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Sekretarz stanu USA John Kerry oświadczył, że akty przemocy w Egipcie są "godne ubolewania". Zaapelował o jak najszybsze zniesienie stanu wyjątkowego i zwrócił się do wszystkich stron sporu, by dążyły do politycznego rozwiązania.

Dzisiejsze wydarzenia stanowią zaprzeczenie aspiracji Egiptu na rzecz pokoju, włączenia (wszystkich stron do procesu politycznego - red.) oraz prawdziwej demokracji

- powiedział Kerry dziennikarzom zgromadzonym w Departamencie Stanu.

Zaapelował następnie do wszystkich Egipcjan, by "cofnęli się o krok, uspokoili sytuację i unikali dalszych ofiar". Oświadczył też, że na tymczasowym egipskim rządzie i armii spoczywa odpowiedzialność za unikanie dalszych aktów przemocy i zorganizowanie wyborów parlamentarnych oraz prezydenckich.

Kerry dodał, że rozmawiał z egipskim ministrem spraw zagranicznych i wyraził przekonanie, że rozwiązanie kryzysu jest nadal możliwe.

Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton wezwała z kolei tymczasowy rząd Egiptu do jak najszybszego zniesienia stanu wyjątkowego wprowadzonego po fali przemocy między zwolennikami obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego a służbami bezpieczeństwa.

W komunikacie potępiła "przemoc, która wybuchła w Kairze i całym Egipcie" i która - jak oświadczyła - sprawiła, że kraj zmierza ku "niepewnej przyszłości".

KL,PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.