Msza św. i Marsz Pamięci 40 miesięcy po narodowej tragedii. Kaczyński: "Musimy zmienić Polskę i przebudować ją"

Mija 40 miesięcy od katastrofy smoleńskiej, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Jak co miesiąc w całym kraju odbywają się marsze pamięci oraz Msze święte sprawowane w intencji zmarłych w katastrofie.

Uroczystości warszawskie rozpoczęły się - jak co miesiąc - Mszą  św. w archikatedrze św. Jana, sprawowanej przez kilkudziesięciu kapłanów, pod przewodnictwem ks. Bogdana Bartołda.

Chcemy pamiętać o tych, którzy służąc Ojczyźnie oddali swoje życie, aby cały świat dowiedział się o zbrodni katyńskiej. Chcemy prosić dla nich o łaskę zbawienia

- powiedział do wiernych na powitanie proboszcz archikatedry.


We Mszy św. uczestniczy prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz rodziny i przyjaciele ofiar katastrofy.


Homilię wygłosił o. Alesander Jacyniak SJ, który nawiązując do uroczystości św. Wawrzyńca męczennika, podjął rozważania o sensie śmierci.

Nad zgonami osób związanych z katastrofą smoleńską wciąż w środkach masowego przekazu panuje grobowa cisza. To nie tylko śmierc 96 osób, to także śmierć innych, które były powiązane z wyjaśnianiem tragedii smoleńskiej

- powiedział ks. Jacyniak, wskazując na kolejne przypadki tajemniczych śmierci ośmiu osób, które dociekały prawdy o Smoleńsku.

 

Wskazywał, że każda z tych śmierci została przez media przemilczana. Wymienił w kolejności chronologicznej osiem osób.

Biskup Mirosław Cieślar zginął w wypadku samochodowym, gdy wracał z nabożeństwa ekumenicznego za ofiary smoleńskie. Po jego śmierci pojawiła się pogłoska, jakoby miał odebrał wiadomość tekstową od księdza, który przeżył katastrofę. Ks. Jacyniak podkreślił, że media sprawę bp Cieślara przemilaczały, ale jego śmierć zapoczątkowała serię innych tajemniczych śmierci.

W czerwcu 2010 na sepsę zmarł dr Krzysztof Knysza.

Zachodnia prasa pisała jednak, że został znaleziony w swoim moskiewskim mieszkaniu. Wiadomości tej nigdy nie zdementowano. Był pierwszym operatorem, który znalazł się na miejscu katastrofy, a jego nagrania zniknęły

- przypominał ks. Jacyniak,

Trzecia śmierć zaistniała 6 czerwca, 4 dni później. Prof. Marek Dulynicz zginął w wypadku samochodowym. Stał na czela grupy archeologów, ktrzóy mieli wyjechać do Smoleńska. Do wizyty komisji doszło ostatecznie dopiero pięć miesięcy później.

W tym samym czasie w USA umiera Siergiej Tietiakow - były agent rosyjski, który przeszedł na stronę amerykański. Korespondował z jedną z agend CIA, przedstawiając swoją rekonstrukcję zdarzeń z 10 kwietnia 2010

Sprawą zajęły się media zagraniczne, ale polskie śmierć tę przemilczały

- mówił kaznodzieja.

15 października 2010 w zalewie lednickim znaleziono poćwiartowane zwłoki Eugeniusza Wróbla, który był wybitnym ekspertem od sytemów komputerowych sterowania samolotów, znał doskonale przepisy i prawo lotnicze. Według ustaleń został zamordowany przez syna, który najpierw przyznał się do zbrodni, ale później zaprzeczył. Szybko został jednak uznany za niepoczytalnego. Ks. Jacyniak przypomniał, że rodzina zawsze uznawana była za wzorową, a w pokoju syna nie było żadnych śladów cięcia ciała piłą mechaniczną.

Szósta śmierć zaistniała rok później. Dariusz Szpineta - ekspert lotniczy i pilot - zginął w Indiach. Był autorem opracowania Kłamstwa smoleńskie, w którym poddał analizie oficjalną wersję zdarzeń.

Siódma śmierć to przypadek twórcy GROMu, gen. Sławomira Petelickiego, który ostro krytykował ustalenia Komisji Millera. Ujawnił też treść smsa rozsyłaną przez Platformę: "Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 200 metrów. Do ustalenia pozostaje kto ich do tego zmusił".

Pistolet był bez tłumika, ale nikt nie słyszał wystrzału

- przypomniał.

Siódmą śmiercią była śmierć chorążego Remigiusza Musia, technika Jaka, który wylądował w smoleńsku na godzinę przed Tu-154M.  Fakty przez niego podawane przeczyły oficjalnym komunikatom. W październiku 2012 znaleziono jego ciało, choć wcześniej snuł plany osobiste.

Ostatnia śmierć to odejście Krzysztofa Zalewskiego - członka PiS, eksperta lotniczego, który badał przyczyny i wielokrotnie podważał oficjalne wersje. Został zamordowany 10 grudnia 2012

Przeżywamy czas, w którym mamy świadomość, że ziarno wpadło w glebę historii, obumarło w 96 tych, którzy zginęli w Smoleńsku oraz tych, którzy byli powiązani z wyjaśnianiem przyczyn  przebiegu tej tragedii, a zakończyli swój żywot w tragicznych okolicznościach. Ziarno wpadło w glebę naszej ojczystej ziemi, obumarło, ale pęd z tego ziarna nie do końca zdołał się przebić ponad powierzchnię „tej ziemi” i zaowocować.

- mówił ks. Jacyniak, wskazując jednak na owoce.

Przypomniał także, że śmierć jest zjawiskiem nieuchronnym.


Dla tych zaś, którzy stali się sługami zła, niech będą przestrogą słowa, które sformułował jeden z mych podopiecznych duchowych: „Umrzesz. I chociaż o tym nie mówisz, albo się do tego nie przyznajesz, boisz się tej chwili. Nie dlatego, że ona kończy wszystko, ale dlatego, że wszystko zaczyna; zaczyna coś, co nigdy nie będzie miało końca. Umrzesz. A kiedy umrzesz, rozpocznie się sąd (...). Wszystkie twoje ukryte grzechy, myśli i pragnienia, skonstruowane z precyzją kłamstwa zostaną tam ujawnione”.

- podkreślił, wskazując na fakt, że wybór wieczności dokonuje się teraz.

Nam wszystkim, którzy tu jesteśmy niech stale i coraz bardziej dodaje optymizmu prawda, która jest w pełni znana w kontekście Ewangelii, iż najpełniej umiera się za innych

- dodał na zakończenie.

 

CAŁĄ HOMILIĘ O. JACYNIAKA CZYTAJ TUTAJ.

 

Katedrę po brzegi wypełnili wierni, którzy po zakończeniu Mszy św. udali się w Marszu Pamięci przed pałac prezydencki.

To jest już czwarty sierpień od tego tragicznego dnia. W takich chwilach trzeba się zastanowić nad tym szczególnym miesiącem, szczególnym w polskim kalendarzu. Miesiąc Powstania Warszawskiego, największego wyzwania polskiego patriotyzmu i heroizmu. Powstania, które po dziś dzień jest przedmiotem sporów. Ale ten spór dotyczy myśli, nie dotyczy czynu. Ci, którzy walczyli przeszli na zawsze do polskiej historii, w sposób najbardziej chwalebny z możliwych. Sierpień to także to co przyszło 36 lat później. To "Solidarność" - wielki bunt przeciwko komunizmowi. Ten sierpień nie budzi wątpliwości. Wtedy mieliśmy do czynienia z jednością między myślą a czynem. Czyn był wielki, ale temu towarzyszyła też myśl, co do której słuszności nie ma już dziś nikt żadnych zastrzeżeń, wątpliwości

- przypominał Jarosław Kaczyński w swoim przemówieniu przed pałacem prezydenckim.

Zapowiedział, że Polaków szukających prawdy czeka wciąż trudna droga, w której trzeba cierpliwie wytrwać.

Idziemy do zwycięstwa, ale pamiętajmy, że większość drogi jeszcze przed nami, że to co dzisiaj cieszy, to jeszcze nie zwycięstwo

- mówił prezes PiS.

Trzeba wygrać. Trzeba umieć zwyciężyć, ale trzeba także umieć to zwycięstwo wykorzystać, zagospodarować. Zwycięstwo nie jest celem samym w sobie. Musimy zmienić Polskę i przebudować ją. Musimy dać narodowi polskiemu prawdziwą szansę. Ta świadomość powinna nam towarzyszyć, a szczególnie tym, którzy tutaj przychodzą i uczestniczą w marszach. Oni są elitą narodu. Wy jesteście elitą narodu, naszego narodu

- mówił Jarosław Kaczyński.

mall

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.