Córka wicepremiera w agencji jemu podległej. Piechociński do dziennikarzy, którzy to odkryli: „Za te łzy mojej córki niech was…”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Facebook
Fot. Facebook

W 1994 roku ówczesny premier Waldemar Pawlak na obchody 50. rocznicy bitwy pod Monte Cassino zabrał zamiast kombatantów (ci mieli lecieć innymi samolotami – ostatecznie nie polecieli, bo biuro, które odpowiadało za ich transport, zbankrutowało) zabrał rodzinę. Szef PSL tłumaczył później dziennikarzom, że nie ma w tym nic złego, bo przecież mamy… rok rodziny.

Minęło prawie 20 lat, znów mamy rok rodziny, tylko tym razem nie międzynarodowy, lecz nasz, swojski. Premier ogłosił to na początku roku, z czysto PR-owych względów, po pięciu latach zabierania rodzinom (ulg czy becikowego), podnoszenia VAT na niezbędne artykuły dla dzieci etc.

I znów szef koalicyjnego PSL dba o rodzinę. Swoją, oczywiście.

Jak pisze „Super Express” córka wicepremiera, Anna Piechocińska, znalazła zatrudnienie w Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Jednostka ta podlega ministerstwu gospodarki, którym kieruje Janusz Piechociński.

Wicepremierówna trafiła do PAIiIZ na początku kwietnia na praktyki w departamencie promocji gospodarczej, w specjalnej komórce do spraw współpracy polsko-chińskiej. Za swoją pracę zaczęła jednak dostawać wynagrodzenie.

Według „SE” zapytany o sprawę Piechociński najpierw przekonywał, że córka nie pracuje już w agencji.

Dopiero kiedy powiedzieliśmy, że nasi reporterzy spotkali ją tam w czwartek, zmienił wersję.

Okazało się, że data jej odejścia z pracy zbiega się dziwnie z publikacją materiału.

Moja córka jakiś czas temu była na bezpłatnym stażu w PAIiIZ. Później jej status się zmienił i zaczęła za swoją pracę dostawać pieniądze. Kiedy się o tym dowiedziałem, postanowiłem, że tak być nie może. Kończy pracę w PAIiIZ w tym tygodniu. Żaden członek mojej rodziny nie będzie zatrudniony w instytucji, która jest mi podległa.

- powiedział Piechociński „Super Expressowi”.

Wiceszef rządu niedługo później zadzwonił do redakcji:

Córka siedzi u mnie i płacze. Za łzy mojej córki niech was…

Miał też pytać, czy dziennikarze są w stanie spojrzeć w lustro.

On sam problemu z tym nie ma. Władze PSL się zmieniają, ale sposób sprawowania (czy też raczej przejmowania) władzy i fruktów z nią związanych jest niezmienny.

Kto jeszcze pamięta o wielkich napięciach w koalicji, gdy na początku poprzedniej kadencji okazało się, jak powszechny w PSL jest nepotyzm. Wyszło wówczas na jaw, że w jednej tylko firmie (bądź w jej córkach) - należącym do Agencji Rynku Rolnego Elewarze - zatrudnienie mogą znaleźć: Adam Kalinowski, brat ówczesnego wicemarszałka Sejmu (na stanowisku głównego specjalisty ds. rozwoju); brat Eugeniusza Kłopotka, Andrzej (po podstawówce został specjalistą ds. kontraktacji) czy wreszcie Elewarrowy doradca prezesa Dariusz Żelichowski, syn szefa klubu PSL.

"Człowiek jest najważniejszy", prawda?

znp, SE

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych