Jacek Żalek: "Gowin deklaruje, że chce walczyć o zmianę Platformy. Powiedział, że chce być premierem i to najbardziej boli Tuska. On się go boi." NASZ WYWIAD

Fot. PAP/Jacek Bednarczyk // Grzegorz Momot
Fot. PAP/Jacek Bednarczyk // Grzegorz Momot

wPolityce.pl: Zaniepokoiła pana opisana przez "Rzeczpospolitą" możliwość oddawania głosów na przewodniczącego PO przez osoby nie należące do partii?

Jacek Żalek: To może budzić wątpliwości, co do rzetelności procedury głosowania. Publikacja obnażyła słabość przyjętych zabezpieczeń. Niestety nie wykluczają one możliwości przekazywania głosów osobom nieuprawnionym.

 

Czy w związku z tym zamierzają panowie jakoś bardziej skrupulatnie weryfikować oddane głosy?

Nie ma takiej możliwości. Dziś można dowolnie przekazywać głosy. Niewykluczone, że powstał drugi obieg przekazywania kart do głosowania. To jest mankament, który pokazuje, że część członków PO ma obojętny stosunek do tych wyborów. Może się to wiązać z lekceważącym stosunkiem do wyborów samego przewodniczącego, który odmawia debaty programowej ze swoim konkurentem. Ponadto wykorzystuje się aparat partyjny do wspierania jednego kandydata i zwalczania drugiego. To dowodzi tego, że standardy demokratycznej debaty są łamane, więc tym bardziej członkowie partii czują się zwolnieni z obowiązku ich przestrzegania. Stąd bierze się łatwość w zdobyciu i oddaniu tego głosu przez nieuprawnione osoby. Tak naprawdę dziennikarze "Rzeczpospolitej" nie byli pierwszymi, którzy dysponowali tego typu kartami. Tyle tylko, że jako pierwsi przyznali się do udziału w głosowaniu, które niestety traci przez to powagę.

 

Mówi pan, że przewodniczący lekceważy swojego konkurenta. Ale z jego ust padają bardzo kategoryczne słowa o braku lojalności, o niszczeniu PO, o budowaniu innego projektu politycznego. To chyba coś więcej niż lekceważenie.

Jarosław Gowin wskazuje oczywiste błędy i uchybienia oraz przedstawia konkretny program na przyszłość. Tłumaczenie, że to zapowiedź nowego projektu politycznego może dowodzić tylko jednego: PO pod przywództwem Donalda Tuska nie zamierza ich naprawić i wyeliminować. Równocześnie jest to trochę taka samospełniająca się przepowiednia. Może być tak, że Tusk początkowo chciał Gowina wyrzucić, ale ponieważ uznał, że konkurenta wyborczego wyrzucić nie można, to mu postawił zarzut, że to on sam chce odejść.

 

Trudno byłoby coś takiego mówić przed wyborami. Z drugiej strony przed powołaniem Platformy Obywatelskiej żaden z jej późniejszych liderów też niczego nie zapowiadał. Brak wypowiedzi to jeszcze nie dowód, że żaden plan nie istnieje.

Jedyny plan jaki istnieje to pomysł na wyrzucenie posłów którzy ośmielili się wskazać oczywiste błędy wynikające z nadmiernego zadłużenia Polaków. Nie rozumiem tylko skąd przypuszczenie, że nasze odejście rozwiąże problem deficytu budżetowego.

 

Uczestniczy pan w kampanii Jarosława Gowina? Kampanii, przyzna pan, dość nietypowej, bo prowadzonej na molo, na plażach, w miejscowościach wypoczynkowych. Kogo chcecie przekonać?

Tak, pomagam w kampanii. A gdzie ma się Jarosław Gowin spotykać z członkami Platformy podczas wakacji? Przecież większość z nich wyjechała na wczasy. Ludzie w okresie wakacyjnym po całym roku ciężkiej pracy, chcą spędzić urlop z rodziną. To jest naturalne.

 

Ale czy wśród wczasowiczów rzeczywiście spotykają panowie członków Platformy? Ludzi, którzy mówią - tak, wezmę udział w głosowaniu?

Jeśli chodzi o reakcje ludzi? To są bardzo pozytywne. Od tych, którzy mówią ? "nie jesteśmy za Platformą ale kibicujemy wam", do tych, którzy deklarują:" jesteśmy w Platformie - zagłosujemy na pana bo są konieczne zmiany".

 

Czy po tych wszystkich słowach, które padły ze strony Donalda Tuska, ale też Jarosława Gowina, wyobraża pan sobie dalszą współpracę w ramach jednej partii? Innymi słowy: co się stanie dzień po wyborach? Dojdzie do przesilenia? Przełomu? Rozstania?

Trudno powiedzieć. Widać, że Donald Tusk obawia się spotkania z Jarosławem Gowinem. Widocznie uznał, że Polacy nie zasługują na odpowiedź od premiera na nurtujące ich pytania. Liczy być może, że do zachowania stanowiska wystarczy oskarżać rywala, o to że skoro się ośmielił kandydować przeciwko Tuskowi, to jest zaangażowany w budowę innego projektu. Gowin jasno deklaruje, że chce walczyć o zmianę Platformy, by zmieniać Polskę. Powiedział, że chce być premierem. I to najbardziej boli Tuska. I dlatego mówi o tym, że Gowin chce odejść. Po prostu się go boi.

 

No tak. To prawa kampanii. Ale co będzie po wyborach? Ktoś odejdzie? Ktoś zostanie wyrzucony? Czy panowie podadzą sobie ręce mówiąc: "kampania się skończyła, gramy razem dalej"...?

Tak powinno być w dojrzałej partii obywatelskiej otwartej na programową debatę. Jarosław Gowin dał wielokrotnie dowody swojej odwagi i rozsądku. Niezależnie od tego czy wygra, to jestem przekonany, że zachowa się jak mąż stanu. Tak jak do tej pory. Jak zachowa się Donald Tusk? Nie wiem. Jeżeli nie miał odwagi spotkać się ze swoim rywalem, mimo że był faworytem, to nie potrafię przewidzieć jak się zachowa gdy wygra. A tym bardziej, gdy przegra.

 

Rozmawiała Anna Sarzyńska

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych