Ks. Lemański na medialnym głodzie? Kolejny wywiad "Wyborczej", czyli apostatka i buntownik o słabościach Kościoła

fot. YouTube
fot. YouTube

Ks. Wojciech Lemański najwyraźniej nie może sobie poradzić z uzależnieniem od brylowania w mediach. "Gazeta Wyborcza" publikuje na łamach "Wysokich obcasów" obszerny wywiad, którego udzielił jeszcze przed opuszczeniem parafii w Jasienicy. Rozmowę przeprowadza Agnieszka Ziółkowska, pierwsza Polska poczęta metodą in vitro, która niedawno hucznie ogłosiła swoją apostazję na łamach Wyborczej. Ks. Lemański widać uznał, że najlepszym rozmówcą o błędach Kościoła będzie osoba, która zdecydowała się na jego publiczne opuszczenie, bo wywiad skupiony jest wokół narzekania na biskupów, duchowieństwo, brak otwartości i zamiatanie spraw pod dywan.

W pierwszej części wywiadu ks. Lemański daje się poznać jako człowiek, któremu bliższa litera prawa, niż Prawda i Dobro. Z jego wypowiedzi przebija się wyraźna dociekliwość w znajdowaniu luk prawnych i wymyków, by nie dać się zawładnąć wskazaniom sformułowanym przez Kościół.

Gdy mówi o tym w jaki sposób trafił na portal Tomasza Lisa, opowiada, że po propozycji otrzymanej od naTemat, prześledził dokument Episkopatu z 2005 roku, określający normy występowania duchownych w mediach.

Okazało się, że nie ma w nim słowa o internecie, blokach, portalach społecznościowych, ponieważ w roku 2005 nie były jeszcze tak popularne

- stwierdza chytrze.

Widać też, że z równą determinacją szukał rozwiązań prawnych w przypadku swojego konfliktu z abp. Hoserem, w który wtajemnicza Ziółkowską. Twierdzi, że zanim sprawa została ujawniona, próbował ją rozstrzygnąć na wszystkich szczeblach. Nie udało się, a on czuje się skrzywdzony.

Zapis w prawie kanonicznym, mówiący o tym, że jeśli ktoś czuje się pokrzywdzony decyzją przełożonego, może się od niej odwołać, pomaga mi czuć się bezpiecznie

- wyznaje ks. Lemański i dzieli się przekonaniem, że jego biegłość w znajomości prawa uznawana jest przez hierarchów za niebezpieczną:

Wielu hierarchów drży, że pokaże to innym księżom, iż taka furtka w Kościele jest i można przez nią przejść. Ale nie wolno dać się zepchnąć na pozycję człowieka, któremu krzywdziciel mówi: "Jestem twoim przełożonym, masz milczeć".

Ks. Lemański w rozmowie z Ziółkowską wpada też na pomysł jak nie pozwolić zamknąć sobie ust, nawet gdyby spotkały go kolejne zakazy publicznego wypowiadania się. Zapytany o to czy zamilknie, odpowiada:

Nie, ksiądz nie może milczeć. Będę głosił dobrą nowinę, bo uważam, że to, co robię, również jest głoszeniem dobrej nowiny. Tylko np. będę to robić w swojej parafii i na parafialnej stronie internetowej, bo jest to medium katolickie.

A pani, gdyby chciała, może skopiować moje rozważania i opublikować je w gazecie. Jeśli głoszę dobrą nowinę w trakcie homilii, to może ktoś postawić kamerę internetową w moim kościele i zrobić stream na cały internet. Nie będę mógł tego nikomu zabronić. Co pani myśli?

- radzi się i przyznaje, że dopóki jest obecny w mediach, stara się to robić niejako na zapas.

Były już proboszcz z Jasienicy przyznaje też który nurt Kościoła jest mu najbliższy. Wskazuje tu głównie na tych duchownych, którzy opuścili wspólnotę kościelną:

Znam sprawy ks. Węcławskiego, ojca Bartosia, ojca Musiała itp. Są to osoby bardzo mi bliskie, które bardzo cenię za to, co zrobiły dla przeobrażenia Kościoła. Nawet w połowie nie uważam się za tak inteligentnego, niż oni, ale równocześnie widzę, że te trudności, które spotykam, nie podpowiadają mi, żeby odejść z Kościoła. Wydaje mi się, że można  oraz należy zreformować i przewietrzyć tę instytucję. Czasy się zmieniły

- wieszczy ks. Lemański, po czym omawia szeroko przypadki pedofilii czy homoseksualizmu w Kościele, czyniąc z pojedynczych przykładów wrażenie powszechności.

Biskupom wydaje się, że jeżeli będziemy o tym milczeć, to za chwilę sprawa przycichnie i będzie dobrze. Nie będzie dobrze. Sądzę, że powinno się wysłać przedstawicieli Episkopatu Polski do episkopatów USA, Austrii, Irlandii, żeby zobaczyli jak należy się zachowywać w takich sytuacjach. W Polsce jesteśmy o jedno pokolenie biskupów zapóźnieni w stosunku do Kościołów zachodnich

- stwierdza.

Zdaniem byłego proboszcza z Jasienicy, młodzi ludzie masowo odpływają od Kościoła, za co także obarcza zamkniętych na rzeczywistość biskupów. Twierdzi, że hierarchowie powinni brać przykład z Zachodu:

Młode pokolenie jest coraz bardziej laickie, a czasem wręcz antyklerykalne. Co się stanie, kiedy ci starsi odejdą, a zostaną tylko ci młodzi, których de facto w Kościele nie ma, bo Kościół w ogóle nie zauważa ich potrzeb i problemów? Na przykład episkopat Niemiec dopuszcza stosowanie pigułki "72 po" w niektórych przypadkach. To pokazuje, że są Kościoły, które próbują odpowiedzieć na pewne wyzwania współczesności.

Lot ks. Lemańskiego ku nowoczesności dociera nawet do szukania argumentów wśród lewackich kabaretów:

Jakiś czas temu był w telewizji kabaret Olgi Lipińskiej, w którym jedna z aktorek śpiewała o "funkcjonariuszach Pana B.", którzy swój nos pchają pod jej kołdrę. Kościół w Polsce wyciągnął do debaty publicznej sferę intymną, sferę ludzkiej seksualności, sferę, która do tej pory w książkach dla kleryków była zapisana terminami łacińskimi.

Teza ks. Lemańskiego jest mocno zadziwiająca. Zwiastuje albo potężne braki w edukacji albo ignorancję. O teologii ciała pisał drobiazgowo Jan Paweł II, jeszcze jako Karol Wojtyła. Z kolei streść szóstego przykazania Bożego została przekazana już Mojżeszowi. Ks. Lemański twierdzi, że Kościół na zaglądaniu pod kołdrę nie poprzestał, ale idzie jeszcze dalej, bezpodstawnie zabierając głos w sprawie zapłodnienia in vitro.

Więcej, język, którego używa Kościół w sprawie in vitro , nie tylko jest absolutnie godny potępienia, ale może też zaowocować straszliwymi tragediami ludzkimi

- mówi, wskazując na możliwość popełnienia samobójstwa w wyniku wykluczenia społecznego.

Przykład posła PiS-u Jerzego Rębaka, który powiedział do dzieci zwiedzających Sejm, że "aby siostrzyczka czy braciszek urodzili się z in vitro, kilkoro z nich musi umrzeć", jest doskonałą ilustracją groźnych skutków nauczania komisji bioetycznej KEP. Przecież on nigdzie indziej się nie nauczył tego typu sformułowań, tylko właśnie w Kościele. Ja się - paradoksalnie - cieszę, że to powiedział. Może uświadomi to biskupom, którzy twierdzą, że nikogo nie piętnują, jak groźna jest retoryka, którą stosują. (...) Z tym dokumentem bioetycznym w ogóle są same problemy. Nie dość, że nie dodaje żadnych nowych argumentów do instrukcji Ratzingera sprzed 26 lat (22 lutego 1987, Donum vitae), to tylko zaostrza retorykę

- stwierdza ks. Lemański, poświęcając krytyce Episkopatu znaczną część swojego wywiadu. Uważa też, że Kościół nieco się ocknął po wystąpieniu z jego szeregów swojej rozmówczyni, co jest równie absurdalnym stwierdzeniem, jak większość populistycznych tez forsowanych w wywiadzie.

Ostatecznie ks. Lemański stawia kropkę nad "i" dzieląc Kościół na ten w wydaniu Episkopatu i w wydaniu reszty księży:

Jestem przekonany, że w ogromnej większości przypadków księża są otwarci, tolerancyjni, szukają porozumienia z wiernymi i pochylają się nad prawdziwymi problemami ludzi, m.in, takimi jak niepłodność. Ale niestety, sa też głosy bardzo wyraziste i jednoznaczne, które piętnują, często obrażają i stanowią nieprzekraczalną barierę  dla tych, którzy chcieliby inaczej. Zupełnie niepotrzebnie według mnie.

Mimo, że ks. Lemański postuluje za otwarciem oczu biskupów na świat, sam nie potrafi wyjść z ciasnego, ciemnego półświatka ideologii. Owszem, Kościół pochyla się problemem niepłodności i jako jedyny mówi głośno o naprotechnologii. Lewackie środowisko wszelkimi sposobami blokują dostęp do tych metod leczenia niepłodności. Mają swoje, silne lobby, promujące in vitro, do którego ks. Lemański nieustannie się włącza. Robi to jednak w białych rękawiczkach. Niby nie akceptuje tej metody, ale ostro wykpiwa argumenty Kościoła. Ziółkowska kilkakrotnie próbuje nakłonić rozmówcę do złożenia deklaracji, od której konsekwentnie się wykręca:

Chce pani mnie zepchnąć na tę pozycję, na którą próbują mnie zepchnąć nasi hierarchowie. Na pozycję człowieka, który się jasno opowie, że jest zwolennikiem in vitro, czyli zaprzeczy nauce Kościoła w tej sprawie...

Jak widać, wskazanie Chrystusa: niech mowa wasza będzie jasna: tak-tak, nie-nie, dawno przestało być dla ks. Lemańskiego wyznacznikiem codziennego działania.

źródło: Wysokie Obcasy

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych