Prof. Staniszkis o propozycji PO ws. zmiany finansowania partii politycznych: "To zamach na demokrację”. NASZ WYWIAD

fot. PAP/Paweł Supernak
fot. PAP/Paweł Supernak

Przed nami debata w sprawie zmiany finansowania partii politycznych. Platforma opowiada się za zniesieniem subwencji z budżetu. Pomysł ten wywołuje oburzenie posłów PiS-u, a także wielu komentatorów, którzy twierdzą, że jest to krok w stronę ograniczenia demokracji. O tym dlaczego Platforma tak nagle chce zmienić uregulowania prawne w tej kwestii, a także o reakcji w partii rządzącej na wyłamanie się "trzech muszkieterów" podczas głosowania nad zniesieniem progu ostrożnościowego, rozmawiamy z socjologiem, prof. Jadwigą Staniszkis.

 

wPolityce.pl: Jak pani profesor myśli, dlaczego Platforma tak nagle wskrzesiła temat finansowania partii politycznych? Czy jest to spowodowane skandalem związanym z roztrwanianiem partyjnych pieniędzy PO?

prof. Jadwiga Staniszkis: Na pewno chodzi o pokazanie, że Tusk – przywódca partii, reaguje na ten skandaliczny sposób wydawania pieniędzy przez PO. Ale także przy malejących notowaniach tej partii, a równocześnie przewadze, jaką daje rządzenie i większa widoczność polityków PO i Tuska, np. w telewizji, chce się prawdopodobnie przez odebranie finansowania skasować szanse innych partii. Ci, którzy obserwują jak to wygląda w innych krajach, gdzie w zdecydowanej większości jest finansowanie z budżetu, albo bardzo ścisłe ograniczenia, jeżeli korzysta się ze środków z innych źródeł, mówią, że jest to zamach na demokrację i też tak uważam. Powinno to wyglądać mniej więcej w ten sposób, że na pewno pieniędzy powinno być mniej, powinna być bardzo duża przejrzystość, np. ogłaszanie co kwartał wszystkich wydanych w tym okresie pieniędzy z imieniem i nazwiskiem tego, który z nich korzystał. Sponsorowanie komentatorów i dziennikarzy też jest skandaliczne.

 

Dlaczego konieczna jest reforma tego systemu?

Przychylam się do pomysłu PSL-u, że wszystkie partie, które przekroczą 3 proc. powinny dostawać tyle samo. Uważam, że obecna scena partyjna jest zamurowana, nie reprezentuje środowisk ludzi młodych w dostatecznym stopniu. Młodzi ludzie mają inny interes polityczny niż średnie i starsze pokolenie, bardziej związany z przyszłością. W związku z tym partie, które w tej chwili dopiero się wyłaniają: Republikanie, PJN, Solidarna Polska czy inne, które mogłyby powstać z podziału np. PO, przy obecnym systemie nie mają szans. A chodzi o to, żeby ten jednakowy dla wszystkich, którzy przekroczą próg 3 proc. sposób finansowania pozwoliłby na przebudowanie tej sceny. To finansowanie byłoby podobne do tego obecnego, ale niższe. Ważny jest też równy dostęp w czasie wyborów do środków masowego przekazu. Obecne partie: PO i PiS niedostatecznie wyrażają i artykułują rozwiązania, których wymaga obecna sytuacja. Są archaiczne, konieczna jest zmiana pokoleniowa i tylko jednakowy dostęp do niższych pieniędzy budżetowych mógłby to umożliwić.

 

Wspomniała pani, że jest to związane ze spadającym poparciem dla Platformy? Czy jest to jakiś desperacki akt ze strony premiera i rządu?

W sytuacji, w której PO ma podobno dość duże oszczędności na koncie partyjnym, ma naturalny przywilej bycia u władzy – politycy związani z tą partią, ministrowie, a także sam Tusk są znacznie bardziej widoczni, to daje im pewną przewagę. Sądzę, że jest to sposób zmniejszenia szans innych partii. Wybory są za mniej więcej dwa lata, więc jeśli teraz się zmieni dofinansowanie, to to wpłynie na najbliższą przyszłość.

 

Nawiązując do sytuacji wewnętrznej w Platformie. O czym świadczą zdecydowanie reakcje wielu posłów tej partii, np. Biernata, opowiadających się za usunięciem „trzech muszkieterów”, czyli Gowina, Żalka i Godsona z partii, po głosowaniu nad zniesieniem progu ostrożnościowego?

Biernat próbuje, podlizując się Tuskowi, zbudować silniejszą pozycję w partii, ale nie sądzę, żeby miał na to duże szanse. Podstawowym problemem był brak poważnej debaty przed uchwaleniem zniesienia tego progu ostrożnościowego. Zadłużenie sięga w tej chwili 57 proc. i nawet zbicie do 55 proc. jest już kosztowne społecznie. Ci, którzy byli przeciwko zniesieniu tego progu, jak Gowin czy opozycja, powinni powiedzieć, jakie wydatki w związku z tym należy ciąć. Pamiętajmy, że polski budżet do są przede wszystkim wydatki sztywne i to rzeczywiście jest bardzo trudna sytuacja. Nie było tej debaty, która by pokazała jaka byłaby cena utrzymania tego progu, a z drugiej strony minister Rostowski nie wytłumaczył, że jednym z powodów usunięcia tego progu było przejście do innego sposobu dyscyplinowania wydatków publicznych. Od następnego roku wchodzi w życie tzw. zasada wydatkowa, która jest zgodna z nowymi wytycznymi Komisji Europejskiej, gdzie wydatki się uelastycznia. Bierze się średnią z ostatnich trzech lat i do niej się te wydatki porównuje, ocenia się czy wydatek jest prorozwojowy, czy np. idzie na administrację. Ta zasada wydatkowa częściowo będzie nowym instrumentem. Tego nie pokazano ani społeczeństwu, ani w dyskusji parlamentarnej. To głosowanie było oparte przede wszystkim na kluczu interesów politycznych.

rozmawiała Magdalena Czarnecka

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.