Prof. Krasnodębski: "PO się boi. A gdy władza zaczyna się bać ludzi, ma większą skłonność do autorytaryzmu". NASZ WYWIAD

Fot. PAP/Leszek Szymański
Fot. PAP/Leszek Szymański

wPolityce.pl: Poseł Platformy Obywatelskiej, były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zostanie - po zatwierdzeniu przez Senat - nowym prezesem NIK. Na ile znaczące jest, że jedną z najważniejszych instytucji kontrolnych w państwie przejmuje dziś Platforma?

Prof. Zdzisław Krasnodębski: To jest wydarzenie trochę niepokojące. Instytucja kontrolna, która w ostatnim czasie wykazywała się pewną niepokornością, zostaje obsadzona przez polityka partii rządzącej. Można mieć wątpliwości, czy NIK będzie spełniać swoją rolę wobec tych, którzy rządzą, wobec PO - partii, która sprawowała rządy dość niepodzielne. Obecnie można się obawiać, że ostatnia instytucja kontrolna zostanie podporządkowana tej właśnie partii. Oczywiście Krzysztof Kwiatkowski zapewnia, że będzie bezstronnym kierownikiem, że będzie sprawdzał nawet działanie resortu w okresie sprawowania przez siebie funkcji ministra sprawiedliwości. Jednak to nie napawa optymizmem, bowiem mamy kolejną sytuację, która oznacza, że nominat PO jest sędzią w swojej sprawie.

W przeszłości zdarzało się jednak, że szefem NIK zostawał polityk. Obecnie jest większy niepokój? A może Platforma ma jakiś defekt i jej ludzie nie są w stanie kontrolować swojego środowiska?

Rzeczywiście były w ostatnim czasie przypadki obsadzania NIK-u przez polityków, ale obecnie sytuacja jest szczególna, skrajna. Mamy do czynienia z daleko idącą polaryzacją polityczną. Mamy do czynienia z partią, która rządzi drugą kadencję, a obecnie traci popularność. Co niepokojące, ta partia jest niechętna, by władzę oddać w sposób demokratyczny. Platforma w czasie swoich rządów nie podlegała kontroli w takim stopniu, w jakim powinna, np. kontroli medialnej. W tej sytuacji znaczenie NIK-u, jako instytucji niezależnej, jest jeszcze większe. Ze względu na tę sytuację, trudno to porównywać z innymi okresami, gdy do NIK-u przychodził polityk. Trzeba bowiem patrzeć również na inne mechanizmy kontrolne. One w Polsce zawsze były dość słabe, ale polska polityka była w przeszłości bardziej spluralizowana niż obecnie. Dlatego dziś obawy są większe.

Doświadczenie również nakazuje pewien sceptycyzm.

Doświadczenie pokazuje, że opinia publiczna nie była informowana w sposób należyty o wydarzeniach i sprawach ważnych dla państwa. Często informacje do społeczeństwa docierały z dużym opóźnieniem, przy dużym oporze, poprzez media opozycyjne wobec głównego nurtu, jak portal wPolityce.pl. A badania społeczne pokazują, że coraz więcej osób ma przeczucie, że w Polsce skala korupcji i nieprawidłowości jest olbrzymia. Myśmy się trochę cofnęli do czasów sprzed afery Rywina. Różne instytucje państwowe działają w sposób bardzo wadliwy, władza nie podlega kontroli. To następny rys obecnej ekipy. Mamy inercję mechanizmów kontrolnych, dużą monopolizację władzy i postępującą degenerację, co pokazują kolejne afery. Mamy postępującą degradację, na szczeblu centralnym i samorządowym.

Wspomniał Pan, że PO niechętnie patrzy na oddanie władzy. Niektóre osoby wskazują, że Tusk i jego ekipa nie cofnął się przed niczym, by utrzymać się przy władzy. Czego można się spodziewać w Pana ocenie?

Czy możemy mieć do czynienia z działaniami niezgodnymi z etyką, prawem, zasadami demokracji? Pojawiają się rzeczywiście alarmistyczne głosy. Sytuacja jest bowiem poważna. Jej rangę budują m.in. sprawa nieprawidłowości w śledztwie smoleńskim, w zarządzaniu gospodarką, wykorzystaniem funduszy europejskich - otrzymaliśmy ich ogromnie dużo, ale ich efektywność była niska. Analizy tych trzech procesów obecna władza się bardzo obawia. I w sumie ma prawo się obawiać, jak żadna. PO ma bowiem opozycję, która zapowiada wyraźnie zdecydowane oczyszczenie w Polsce. Nastroje w PO zależą również od tego, kto jest kandydatem na następcę w rządzie. I obecnie ludzie władzy, czy szerzej, środowiska wspierające PO również m.in. w mediach, zmiany politycznej się boją. I nawet widać próbę wymuszania na premierze Tusku deklaracji bojowości. On już mówił, że nie odda Polski bez walki, na konwencji partyjnej mówił o zaciśniętej pięści. I wracając do NIK, w kontekście zapowiedzi walki o utrzymanie władzy, przejmowanie instytucji, osłabianie ich pozycji i wiarygodności, jest niekorzystne. Nie wiadomo, jak Kwiatkowski będzie kierował NIK-iem, ale zaufanie do Izby będzie niższe niż przedtem. To wpisuje się w styl rządzenia, które pchnęło Platformę do zawieszenia progu ostrożnościowego. Tam, gdzie reguły przeszkadzają, PO reguły zawiesza, a instytucje zawłaszcza.

Co to dla tych instytucji oznacza? Czym to może skutkować dla państwa?

Te instytucje nie cieszyły się w Polsce specjalnym uznaniem, nie uchodziły za wiarygodne. Obecnie będzie jeszcze gorzej. To znów wzmacnia polaryzację, to wzmacnia emocje. I widać, że coraz częściej sięga się w Polsce po demokrację bezpośrednią. Często organizuje się referenda. To przypomina coraz mocniej bunt, a nie zjawisko dla demokracji normalne i bezpieczniejsze, czyli przekazanie rządów innej formacji. System powinien działać zgodnie z zasadami instytucjonalnymi. Gdyby w Polsce instytucje demokratyczne działały, nie byłoby w wielu sprawach buntu. Gdyby dobrze działała prokuratura, CBA, media, inne instytucje kontrolne, to na pewno państwo funkcjonowałoby sprawniej, a ludzie mieliby do niego większe zaufanie. Obecnie widać, że Polskę rozdziera napięcie polityczne. Tego typu działania wzmagają jeszcze bunt. A im silniejszy bunt, tym silniejszy strach władzy. A gdy władza zaczyna się bać ludzi, ma większą skłonność do autorytaryzmu. Ma większy strach przed oddaniem władzy.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych