Ryszard Kalisz na tropie „pisowskiego układu w prokuraturze”. Świetnie poinformowany, bo „dostaje mnóstwo listów”

fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Ryszard Kalisz - dawna podpora SLD, a dziś jeden z nielicznych mieszkańców „Domu Wszystkich Polska” (inwestycja własna; w budowie) – dał znać, że pozostaje politykiem dużego formatu. Wraz z „Gazetą Wyborczą” tropi… „pisowski układ w prokuraturze”.

Tak, tak. Okazuje się, że po sześciu latach od objęcia władzy przez PO wymiarem sprawiedliwości nadal nie zawiaduje ekipa rządząca. Przynajmniej w mniemaniu „Wyborczej”, która w tej kwestii wzięła sobie na świadka Ryszarda Kalisza. Pretekstem do wywiadu z posłem-celebrytą-prawnikiem, stały się jego pomysły na reformę prokuratury, ale ciekawie robi się dopiero, gdy temat schodzi na „pisowski układ w prokuraturze”.

Gdzie pan widzi ten układ

- naprowadza „GW”.

Ja tak tego zjawiska nie nazywam. Bardziej jest to wyraz specyficznej mentalności części prokuratorów. To widać po stanowiskach zajmowanych przez Prokuraturę Generalną, np. po odpowiedzi udzielonej pani rzecznik praw obywatelskich, dotyczącej umorzenia śledztwa w sprawie śmierci Barbary Blidy. Nie znaleziono żadnych błędów w śledztwie! Dla mnie odpowiedzialny prokurator nie mógł czegoś takiego napisać

– odpowiada Kalisz.

A inne dowody na pisowski układ?

- drąży „GW”

Tu chodzi o specyficzne stosowanie przepisów i kuriozalne decyzje. Dostaję mnóstwo listów. Przypomnę chociażby sprawy, które przedostały się do przestrzeni publicznej: awans prokuratora w Krakowie, który bezskutecznie przez wiele lat ścigał byłego ministra, dzisiaj komisarza Janusza Lewandowskiego, a następnie intencjonalnie równie bezskutecznie prowadził niszczące życie „śledztwo trałowe” w stosunku do Marka Ungiera

– stwierdza Kalisz.

I o to chodziło. Jak ktoś nie wie przeciwko komu można prowadzić dochodzenie, musi być z PiS.

JUB/”GW”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych