"Mówienie, że Polacy cięć nie odczują, jest nieuczciwe. Kto ma odczuć, Marsjanie?" NASZ WYWIAD z prof. Rybińskim

fot. PAP / R. Pietruszka
fot. PAP / R. Pietruszka

wPolityce.pl: Premier Donald Tusk oraz minister Jacek Rostowski przez ponad pół roku utrzymywali Polaków w budżetowej fikcji. Dopiero ostatnio przyznali, że deficyt budżetowy jest znacznie większy niż planowano. Zakładając, że mogła to być strategia polityczna, warto spytać, czy te pół roku fikcji wykorzystano jakoś na korzyść Polski?

Krzysztof Rybiński: Na początek warto zwrócić uwagę na skalę tej fikcji. Deficyt budżetowy w tym roku planowano na 35 miliardów złotych. Ostatecznie będzie to 60 miliardów. Rząd postanowił oszczędzić 8 mld złotych, by zbić ten deficyt do 51 mld. Minister pomylił się więc dwukrotnie. Trzeba się zastanowić, czy ujawnienie skali problemów byłoby z korzyścią dla Polski, czy to byłoby niekorzystne? Można powiedzieć z jednej strony, że ujawnienie prawdy spowodowałoby wzrost oprocentowania polskich obligacji. Musielibyśmy płacić wyższe odsetki. Jednak to drobne kwoty, które nie miałyby wpływu na budżet. Szczególnie, że w zeszłym roku mieliśmy do czynienia z prefinansowaniem tegorocznych potrzeb pożyczkowych, a dodatkowo, na całym świecie widać wzrost oprocentowania obligacji. Z drugiej strony mamy sytuację, w której ujawnienie prawdy o budżecie dopiero obecnie oznacza, że na niektóre reformy już jest za późno. Gdyby premier i minister zamiast okłamywać Polaków powiedział pod koniec 2012 roku, jak jest naprawdę, być może udałoby się wprowadzić potrzebne zmiany, zmierzające do ograniczenia deficytu.

Obecnie to niemożliwe?

Obecnie brakuje czasu. Do końca roku de facto zostało niewiele czasu. Parlament zaraz jedzie na urlop, wraca dopiero we wrześniu. Do końca roku nie zdążymy. Przez politykę rządzących doszło do sytuacji, w której obecnie można ciąć jedynie wydatki elastyczne. A to np. inwestycje, które mogą uderzyć w zdolność Polski do obrony granic, czy pieniądze na badania dot. rozwoju nauki i badań. Już wiadomo, co ucierpi na takim działaniu władz. Zamiast ograniczać wydatki sztywne, które często oznaczają marnowanie pieniędzy, rząd tnie finanse tak, że może to mieć negatywny wpływ na rozwój kraju.

Rządzący powtarzają, że cięcia nie wpłyną na życie tzw. zwykłych obywateli. To możliwe?

Jeśli tnie się wydatki, które mają pozytywny wpływ na rozwój kraju, na inwestycje, czy badania, to ewidentne jest, że rozwój Polski zahamuje. To pośrednio wpłynie na ludzi. Przecież stagnacja gospodarcza przez ten sposób działania się przedłuży. Będziemy mieli niski wzrost, bezrobocie może wzrosnąć. Oczywiste, że to wpłynie na życie zwykłych ludzi. Jest intelektualnie nieuczciwym mówienie, że rząd będzie wprowadzał cięcia w budżecie, ale ludzie tego nie odczują. To kto to ma odczuć, Marsjanie? Jeśli w budżecie nie ma pieniędzy, środki, które miały zostać wydane, nie zostaną wydane to ktoś to odczuje. Jeśli rząd uzna, że trzeba zwolnić urzędników, to odczują to urzędnicy, jeśli trzeba odciąć wydatki na służbę zdrowia, to odczują to pacjenci. Wtedy kolejka do świadczeń medycznych się wydłuży. Jeśli się okaże, że ZUS nie ma pieniędzy i trzeba ciąć emerytury, to oszczędności odczują miliony emerytów. Kontynuacja narracji, że Polacy cięć nie odczują, jest nieuczciwe. Jeśli nawet rząd będzie ciął takie wydatki, jak renowacje ministerstw, to odbije się to na firmach budowlanych. Jak się tnie wydatki, zawsze odczuwają to jakieś grupy społeczne. Ważne, by nie odczuli najsłabsi. Osoby żyjące na granicy ubóstwa nie mogą być jeszcze biedniejsze.

Kiedy w Pana ocenie minister i premier zorientowali się, że ten budżet jest fikcją?

Oni to zawsze wiedzieli. W momencie przedstawiania budżetu w Sejmie władze wiedziały, że to fikcja. Tu nie można mieć wątpliwości. W świetle spadających dochodów podatkowych w zeszłym roku widać było, że dochody podatkowe założone na 2013 rok są wyssane z palca. Zresztą w mediach można znaleźć komentarze na ten temat. Mamy setki przykładów wypowiedzi ekonomistów, którzy krytykowali zapisy budżetowe, mówili, że tak nie wolno robić. Te komentarze nie zostały jednak wzięte pod uwagę. Jeszcze w maju tego roku rząd, wysyłając aktualizację Programu Konwergencji do Komisji Europejskiej, nie pisał o problemach budżetu. Wskazywano, że wzrost będzie trochę niższy, deficyt będzie ograniczony, że nie będzie potrzeby nowelizacji. Po półtorej miesiąca okazuje się, że jest katastrofa. Rząd nie tylko wprowadzał w błąd parlament, opinie publiczną, ale również Brukselę. To niestety praktyka, w której cele polityczne górują nad celami merytorycznymi i zdrowym rozsądkiem.

Kolejne resorty wskazują, ile zamierzają obecnie oszczędzić. Ministerstwo nauki wskazuje, że będzie to kwota ponad 270 milionów. Jak to wpłynie na polską innowacyjność i gospodarkę?

Polska innowacyjność leży na dnie. W niektórych rankingach jesteśmy za Bułgarią i Rumunią. Widać, że mamy prawdziwy dramat w tej sprawie. W ostatnich latach ta innowacyjność spadła dramatycznie. Dla mnie ta sprawa powinna zostać wyjaśniona przez komisję śledczą. Trzeba wyjaśnić, jak to się stało, że wydaliśmy 40 mld złotych na program operacyjny "Innowacyjna Gospodarka" na wzrost innowacyjności przedsiębiorstw, a innowacyjność spadła. Jak można było zmarnować 40 miliardów złotych? Tym się nikt nie interesuje, a przecież okazuje się, że te pieniądze zaszkodziły Polsce. Trzeba sprawdzić, dlaczego, trzeba również zobaczyć co poprawić. Zaraz rusza kolejny program, tym razem "Inteligentny Rozwój". Jeśli w ramach tego programu będziemy wydawać pieniądze w podobny sposób, to polską innowacyjność zupełnie zadepczemy. W tym kontekście cięcia wydatków brzmią niepokojąco i będą miały negatywny wpływ na polską gospodarkę. Cięcia będą dotyczyły badań i rozwoju, a nie fundusz płac. Tego nie rozumiem. Jeśli już ciąć w szkolnictwie wyższym wydatki to należałoby raczej szukać oszczędności w kadrach, a nie w funduszach na badania. Uczelnie powinny dokonać przeglądu kadr i zredukować je. Szczególnie, że mamy kryzys demograficzny. To ma sens, ale jest niepopularne. Środowiska akademickie są wpływowe, a odcięcia ich płac wywołają na pewno opór i sprzeciw. W związku z tym rząd szuka cięć na badania, a nie w płacach.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.