"Historia powinna być nauczką, nie powinniśmy rozmontowywać sił bezpieczeństwa". NASZ WYWIAD z posłem Waszczykowskim

Fot. Maciej Śmiarowski/KPRM
Fot. Maciej Śmiarowski/KPRM

wPolityce.pl: Jednym z obszarów dotkniętych zapowiedzianymi przez rząd cięciami ma być resort obrony narodowej. Rząd informował, że budżet MON straci 3,3 mld złotych. Czy warto oszczędzać obecnie na wojsku?

Witold Waszczykowski, poseł PiS, były wiceszef BBN: Takie oszczędności nie są dobrym pomysłem. Polska leży w takim położeniu, że sprawna i dobrze wyposażona armia jest nam niezwykle potrzebna. Wydawało się, że rok temu potrzeby zostały dostrzeżone przez oba ośrodki władzy. Zarówno prezydent jak i premier zapowiedzieli długofalowy program dozbrojenia polskiej armii. Prezydent zapowiedział tarczę nad Polską, dozbrojenie obrony powietrznej. Szef rządu zapowiedział inne projekty. To zostało potwierdzone na gruncie prawa, przegłosowano stosowne regulacje. Propozycje prezydenta zostały uwzględnione w budżecie resortu. Od przyszłego roku pieniądze, zaoszczędzone z racji powrotu naszych żołnierzy z Afganistanu, mają być przeznaczone na budowę obrony przeciwpowietrznej. Również w tym roku rządowy program potwierdził w tzw. expose minister Sikorski. Zapowiedź, że tak duża część budżetu MON nie zostanie wydana, to poważny cios w reputacje tych programów zbrojeniowych.

Czym to może skutkować? Może nic wielkiego się nie stanie

To może się odbić na obecnym budżecie MON oraz na programach zbrojeniowych. Trzeba poczekać na szczegóły tej sprawy. Pytanie, jak będzie wyglądało oszczędzanie na budżecie wojska, co zostanie okrojone. Zapowiedź tak dużych cięć powinna nas niepokoić i zastanawiać.

Decyzja o cięciach w MON zbiega się w czasie z doniesieniami o kolejnych manewrach wojskowych Rosji. Jak w tym kontekście rozumieć oszczędzanie na wojsku?

To każe dziwić się tym bardziej. Przecież prezydent Putin zapowiedział jakiś czas temu, że do budżetu rosyjskiego wpłynie dodatkowo kilkaset miliardów na projekty zbrojeniowe. Zapowiedział wiele programów, zapowiada wielkie manewry z Białorusią. One przewidują m.in. atak na Polskę, zakładają bunt mniejszości polskiej na Białorusi. Oszczędności dziwią więc tym bardziej, skoro po drugiej stronie granicy mamy asertywnych sąsiadów o mało demokratycznej, nieprzewidywalnej strukturze władzy. Oszczędzanie na bezpieczeństwie, szczególnie w tej sytuacji, jest lekkomyślne. Powinniśmy szukać gdzie indziej cięć. Wielokrotnie się przekonaliśmy, że polskie bezpieczeństwo nie jest dane na zawsze. o tym trzeba pamiętać, nawet jeśli nie czujemy się dziś zagrożeni. Jesteśmy w UE i NATO, ale przecież te organizacje przezywają poważny kryzys. Nasi sojusznicy przeżywają problemy, więc powinniśmy stawiać na nasze siły obronne, a nie liczyć, że ktoś nam pomoże. Oszczędności mogą się przyczynić do osłabienia bezpieczeństwa kraju.

Dlaczego taką decyzję podejmują rządzący? O czym to świadczy?

Wracamy do czasów saskich, mamy znów podejście, że jeśli będziemy otwarci i rozbrojeni to nikt nam nie zagrozi. Przekonaliśmy się jednak, że stajemy się wtedy łakomym kąskiem. Być może obecnie nie grozi nam taka agresja, jak przed laty, ale państwo nie posiadające zdolności obronnych, nie dysponujące siłami szybkiego reagowania może być poddane wielkiej presji. Naraża się również na to, że jakikolwiek incydent graniczny może się przerodzić w konflikt, z którym słabe wojsko sobie nie poradzi. Wtedy łańcuch eskalacji wydarzeń może doprowadzić do tragedii. W tej dziedzinie nie powinniśmy robić oszczędności. Historia powinna być nauczką, nie powinniśmy rozmontowywać naszych sił bezpieczeństwa. Potem może nie być środków, ani czasu, by je odbudować.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.