"Ks. Lemański łamie prawo". Usunięty proboszcz z Jasienicy nie opuścił parafii i w świetle fleszy odprawił przedstawicieli kurii warszawsko-praskiej

Fot. PAP/Leszek Szymański
Fot. PAP/Leszek Szymański

Ks. Lemański błędnie interpretuje przepisy. Nie jest już proboszczem, a dalszy opór może doprowadzić do jego zawieszenia w ogóle w funkcji kapłana

– tłumaczy duszpasterz środowisk twórczych ks. Grzegorz Michalczyk w rozmowie z tvn24, mówiąc, że ks. Lemański po prostu łamie prawo.

 

Proboszcz parafii w Jasienicy ks. Wojciech Lemański nie zgodził się na przekazanie parafii administratorowi wyznaczonemu przez kurię warszawsko-praską. Chce, żeby wprowadzenie administratora odbyło się z udziałem rady parafialnej.

Zgodnie z dekretem biskupa warszawsko-praskiego abp. Henryka Hosera posługa ks. Lemańskiego w Jasienicy zakończyła się w niedzielę o godz. 21. Lemański nie zgadza się z tym i uważa, że ponieważ złożył odwołanie od decyzji abp. Hosera, to do czasu jego rozpatrzenia utrzymuje funkcję proboszcza.

Rano do Jasienicy przybyli przedstawiciele kurii warszawsko-praskiej – kanclerz kurii ks. Wojciech Lipka, ks. Władysław Trojanowski i wyznaczony na administratora parafii ks. Grzegorz Chojnicki. w chwili, gdy się pojawili, ochotnicza straż pożarna dała syreną alarmową znak parafianom, by przybyli przed kościół. Parafianie zapowiedzieli, że nie wpuszczą księdza administratora.

Z kolei ks. Grzegorz Michalczyk przekonuje duszpasterz środowisk twórczych, że były już proboszcz parafii w Jasienicy źle interpretuje prawo kanoniczne.

Ksiądz Lemański otrzymał dekret administracyjny, który usuwa go z parafii. Można się od tej decyzji odwołać, ale taka decyzja nie zawiesza obowiązywania dekretu

– tłumaczy duszpasterz środowisk twórczych, mówiąc, że ks. Lemański po prostu łamie prawo.

Ks. Lemański natomiast oświadczył, że nie ma żadnego problemu z wprowadzeniem administratora parafii, ale chce, by odbyło się to w obecności rady parafialnej.

Bez obecności rady duszpasterskiej żadnej decyzji w sprawie parafii nie podejmę

- podkreślił. Zaznaczył, że może umówić z przedstawicielami kurii we wtorek o konkretnej godzinie.

Zgodnie z przepisami prawa kanonicznego, na mocy dekretu, ks. Lemański powinien opuścić parafię w niedzielę o godz. 21. Od tego momentu nie jest już proboszczem, a rada parafialna, której jest przewodniczącym, traci mandat.

Nie ma rady parafialnej, bo rada parafialna przestaje istnieć z chwilą, kiedy nie ma proboszcza, bo rada ma służyć proboszczowi i proboszcz ją powołuje

- tłumaczy ks. Michalczyk.

Według ks. Michalczyka, ks. Lemański nie ma już formalnie żadnej władzy w parafii.

On po prostu wczoraj o 21, niezależnie od tego, czy on to akceptuje, czy nie, czy mu to się podoba, czy czuje się pokrzywdzony, czy nie, przestał być proboszczem. On nie może pobłogosławić żadnego ślubu, bo uczyniłby to w sposób nieważny

- tłumaczy ks. Michalczyk i dodaje, że w tym momencie władza należy do administratora wyznaczonego przez kurię.

W oświadczeniu przekazanym w poniedziałek Rada Polska Rada Chrześcijan i Żydów podkreśliła, że ks. Lemański jest jej ważnym i aktywnym członkiem i "człowiekiem o wyjątkowych dokonaniach w dziele kultywowania pamięci o dawniejszej obecności Żydów i o tragedii wojennej Zagłady".

Od lat organizuje modlitwy na terenie obozu śmierci w Treblince. Długo działał bez rozgłosu, motywowany czystymi intencjami. Włącza się w dialog katolicko-żydowski, okazując otwartość, a zarazem podkreślając swoje utożsamienie z Kościołem katolickim. Cieszymy się, że jest wśród nas, jesteśmy mu wdzięczni za jego aktywność i uważamy, że jej docenienie jest dobre dla Kościoła, Żydów, całej Polski

- napisał w oświadczeniu Rady jej współprzewodniczący Stanisław Krajewski.

Dekretem z 5 lipca abp Hoser usunął ks. Lemańskiego z urzędu proboszcza parafii Narodzenia Pańskiego w Jasienicy za brak szacunku i posłuszeństwa biskupowi diecezjalnemu oraz nauczaniu biskupów w Polsce w kwestiach bioetycznych. Zgodnie z dekretem Lemański 14 lipca do godz. 21 miał zakończyć posługę, a najpóźniej do 18 lipca opuścić parafię. Proboszcz odwołał się od tej decyzji, co w jego opinii zgodnie z prawem kanonicznym zawiesza procedurę odwołania go z urzędu proboszcza do momentu rozpatrzenia pisma.

Proboszcz z Jasienicy na swoim blogu krytykował kościelnych hierarchów, w tym przełożonego - przewodniczącego Zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych abp. Hosera m.in. za dokument bioetyczny episkopatu, przeciwstawiający się: in vitro, aborcji, eutanazji, środkom wczesnoporonnym i antykoncepcji - jako zagrożeniom dla człowieka. Biskupi napisali tam m.in., że in vitro jest źle realizowanym pragnieniem bezpłodnych par, które chcą być rodzicami. Ks. Lemański napisał m.in. list do kobiety poczętej za pomocą in vitro, która publicznie zapowiedziała apostazję z Kościoła katolickiego po opublikowaniu dokumentu episkopatu.

Według Lemańskiego działania Hosera przeciw niemu rozpoczęły się, gdy ten podczas rozmowy zapytał go, czy jest obrzeżany i czy należy do narodu żydowskiego. Lemański domagał się za takie pytanie i sugestie przeprosin od arcybiskupa.

W piątkowym oświadczeniu kuria napisała, że "imputowanie księdzu arcybiskupowi, że miałby dopytywać ks. Lemańskiego o znak obrzezania i o przynależność do Narodu Żydowskiego jest bezsensowne z powodu braku motywów i celu. Byłoby to absurdalne również w świetle danych osobowych ks. Lemańskiego będących w posiadaniu kurii biskupiej (dokumenty chrztu, bierzmowania, życiorys)" - napisano.

Ks. Grzegorz Michalczyk tłumaczy, że ks. Lemański błędnie interpretuje przepisy, twierdząc, że jego odwołanie od decyzji abp. Hosera przedłuża jego posługę proboszcza w Jasienicy:

Ks. Wojciech mylnie interpretuje kanon 13.53, który rzeczywiście mówi, że apelacja albo rekurs mają skutek zawieszający, ale to dotyczy wyroków sądowych lub dekretów, które wymierzają albo deklarują karę. Tymczasem dekret w jego sprawie ma charakter administracyjny


Ks. Michalczyk zaznaczał, że zna księdza Lemańskiego od ponad 20 lat, współpracuje z nim w Polskiej Radzie Chrześcijan i Żydów i " bardzo kibicuje duchownemu". Podkreśla jednocześnie, że jego ostatnie zachowanie jest niekorzystne i może doprowadzić do poważnych konsekwencji.

Naturalną konsekwencją może być kara suspensy, czyli taka kara, w której ksiądz w ogóle nie będzie w stanie sprawować funkcji kapłańskich aż do momentu, kiedy jakoś sprawa zostanie załagodzona

- przewiduje.

Zachowanie ks. Lemańskiego, jego zdaniem, może negatywnie rzutować również na ewentualną decyzję Stolicy Apostolskiej, do której może odwołać się były proboszcz.

Jeżeli złoży dalej rekurs do Stolicy Apostolskiej, to kongregacja będzie badać także kwestie jego posłuszeństwa biskupowi

- wyjaśnia ks. Michalczyk.


lw, PAP, tvn24.pl / mall

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.