PO boi się Święta Męczeństwa Kresowian, wyciąga wnioski z popularności święta Żołnierzy Wyklętych. NASZ WYWIAD z prof. Terleckim

Pielgrzymka Kresowian, Fot. PAP/Waldemar Deska
Pielgrzymka Kresowian, Fot. PAP/Waldemar Deska

wPolityce.pl: W Sejmie trwa spór o sprawę uchwały dotyczącej rzezi na Wołyniu. PiS opowiada się za użyciem zwrotu "ludobójstwo". To wywołuje największe emocje? Jak Pan ocenia konflikt w tej sprawie?

Prof. Ryszard Terlecki: Ta sprawa była przedmiotem debaty na sali plenarnej. Odnoszę wrażenie, że w Platformie Obywatelskiej następuje dekompozycja. My upieramy się przy dwóch postulatach. Chodzi o to, by rzeź wołyńska była nazwana jednym słowem - "ludobójstwo", a nie czterema - "czystka etniczna o znamionach ludobójstwa". Upieramy się również przy tym, żeby Sejm ustanowił dzień pamięci o ofiarach Wołynia. I moim zdaniem to jest właśnie największy problem dla PO. Podejrzewam, że oni wyciągają wnioski z tego, co dzieje się wokół święta Żołnierzy Wyklętych. Sejm przyjął uchwałę w tej sprawie i to święto stało się nagle modne. W organizowanie uroczystości zaangażowało się wiele osób, głównie młodych. W wielu miastach odbyły się obchody. One przyciągają coraz większe tłumy. Fakt historyczny, który był przemilczany i wypychany ze świadomości Polaków, powrócił.

I Platforma boi się, że podobnie będzie w sprawie Wołynia?

Tak samo mogłoby się stać z 11 lipca. Platforma, która niechętnie patrzy, nie chce umacniania świadomości historycznej Polaków. O tym świadczą dziesiątki faktów, choćby sprawa wypychania historii z programu nauczania w liceum, czy tworzenie podręczników zakłamujących historię najnowszą. Mamy obchody z różowymi balonikami i orłem bez korony z czekolady w roli głównej. Pokazuje to również spór o to, czy można rok 2013 uznać za Rok Powstania Styczniowego. Platforma blokowała tą uchwałę jak mogła. Wydaje się, że Platforma boi się Święta Męczeństwa Kresowian. Politycy tej partii musieli się pogodzić z tym, że odbędą się obchody w tym roku, ale starają się doprowadzić do tego, by się to nie powtarzało. Za każdym razem będzie potrzebny polityczny spór, by o tej dacie w ogóle pamiętać. To jest zdaje mi się de facto główny punkt sporu.

Czyli wcale nie chodzi o nazwanie tej zbrodni?

W mojej ocenie w znaczeniu prawnym nie ma wielkiej różnicy między zwrotem "ludobójstwo", a zwrotem "czystka etniczna o znamionach ludobójstwa". Opowiadamy się więc za użyciem tego pierwszego sformułowania. W stosunkach z Ukrainą fakt sporu o uchwałę rocznicową oraz sama rocznica na pewno już się pojawiła. Mówienie, że to zaszkodzi wzajemnym relacjom jest już bezprzedmiotowe. Ukraińcy już wiedzą, że w Polsce ten dzień się obchodzi, a znaczna część opinii publicznej uważa, że Rzeź Wołyńska była ludobójstwem. Wydaję mi się, że to nie ma tak istotnego znaczenia.

Jednak dla niektórych ma. Jak sprawę komentowali i motywowali posłowie PO?

Używali często kuriozalnych tłumaczeń i argumentów. Mówiono choćby, że nie obchodzimy dnia męczeństwa Polaków pod okupacją niemiecką. Pytano, dlaczego więc chcemy obchodzić rocznicę Wołynia. To jednak bałamutne, od zawsze obchodzimy dzień 1 września, jako rocznicę agresji niemieckiej oraz zbrodni niemieckich. Od zawsze obchodzimy również dzień 17 września, jako dzień pamięci agresji sowieckiej i ich zbrodni. Ten argument jest naciągany.

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski skrytykował fakt, że w tym roku nie ma wspólnych obchodów rocznicowych. Mówił również, że działania zarówno prezydenta Komorowskiego, jak i śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w tej sprawie były niewystarczające. Jak Pan to ocenia?

Środowiska związane emocjonalnie z tą rocznicą, traktujące ją emocjonalnie zgłaszają różne pretensje, wątpliwości i zastrzeżenia. To trudno komentować. Nie wiem również, czy warto porównywać obecną sytuację oraz sytuację sprzed lat. Warunki były inne. Nie podzielam opinii, że Lech Kaczyński stronił od obchodzenia tych rocznic. Przecież sam brał w nich udział.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych