Propaganda zamiast dyskusji. MEN wydał już pięć mln złotych na "okrągłe" telewizyjne spoty, promujące posyłanie sześciolatków do szkół

fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

Już ponad 5 mln złotych wydało MEN na kampanię medialną forsującą reformę obniżenia wieku szkolnego. A rodzice i tak pozostają nieprzekonani  - informuje "Nasz Dziennik".

Jak pisze gazeta Ministerstwo Edukacji za pomocą emisji propagandowych spotów resortu próbuje wmówić rodzinom, że pomysł posyłania coraz młodszych dzieci do szkoły ma sens.

Rząd, ignorując fakt miliona podpisów złożonych przeciwko reformie Krystyny Szumilas, w ponad minutowych filmikach zachwala korzyści, jakie miałyby płynąć z wcześniejszego pójścia dziecka do szkoły

- pisze gazeta.
„Nasz Dziennik” zapytał MEN wprost, ile kosztowała kampania „Sześciolatek w szkole”. Okazuje się, że że na spoty „promujące obniżenie wieku szkolnego” wyłożono z budżetu państwa od grudnia 2012 r. do czerwca 2013 r. ponad 5 milionów złotych. W tym ich produkcja wyniosła blisko pół miliona, a emisja ponad 4,8 mln złotych.

Tymczasem, jak wylicza ND średni roczny budżet szkoły podstawowej w stolicy waha się w granicach 2-3 mln złotych. Koszty propagandowej akcji MEN mogłyby więc pokryć budżet dwóch takich placówek.

Zdaniem Sławomira Kłosowskiego (PiS) z sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, mamy do czynienia z ordynarną propagandą.

Przypominają one ofensywę medialną, również w formie spotów, po tym jak rząd przyjął ustawę o otwartych funduszach emerytalnych – palmy, beztroskie wakacje, dobrobyt osób korzystających z OFE. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z rzeczywistością i tak jest też w przypadku spotów dotyczących posyłania sześciolatków do szkoły

– mówi Kłosowski.

Treść spotów ogranicza się do okrągłych słów o tym, że dzieci sobie radzą, że w szkole czeka na nie nauka przez zabawę itp. Jest to typowe mydlenie oczu społeczeństwu i po raz kolejny widać, iż rząd nie zamierza podejmować rzeczowej dyskusji

– dodaje.

Sprawą niemałej wagi jest to, iż reklamy emitowane są w najlepszym i najdroższym czasie antenowym. To również unaocznia, jak bardzo oderwani od rzeczywistości są Krystyna Szumilas i Donald Tusk

– mówi Kłosowski. Jego zdaniem jednym z podprogowych przekazów sączonych w spotach jest m.in. zlekceważenie różnic rozwojowych pomiędzy dzieckiem sześcioletnim a siedmioletnim.

A przecież widać je gołym okiem. I nie wymaga to specjalnych kwalifikacji

- podkreśla Kłosowski.

ansa/ Nasz Dziennik

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych