Krakowski sąd zezwolił na łapówkarstwo urzędników. 15 tys. złotych to zdaniem sądu zbyt drobna kwota, by karać urzędniczkę za ustawienie przetargu

Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

15 tysięcy złotych. To kwota, do której urzędnicy w Polsce mogą brać łapówki - tak brzmi wydźwięk wyroku sądu w Krakowie, który umorzył sprawę urzędniczki z tamtejszego Zarządu Dróg i Komunikacji. Irena C. wzięła 15 tys. złotych za ustawienie przetargu. Firma, która wygrała przetarg miała wykonać prace nie tylko dla miasta, ale też i dla ówczesnej pani wicedyrektor.

O dziwnym wyroku sądu pisze "Fakt". Aby całą sprawę zamieść pod dywan, wystawiono fikcyjną fakturę - i choć prokuratura chciała ukarania Ireny C., to sąd nie dostrzegł niczego złego. Mało tego, jedynym ukaranym w sprawie został... przedsiębiorca, który przyznał się do korumpowania urzędniczki. Sąd skazał go na rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata. A sama Irena C. po całej sprawie awansowała na stanowisko dyrektora w Urzędzie Marszałkowskim.

Sąd nie wydawał się jednak zbulwersowany czynem urzędniczki. W uzasadnieniu wyroku można przeczytać, że kwota jest zbyt drobna, by wzbudzić zainteresowanie sądu, a łapówkarstwo urzędniczki miało "charakter incydentalny".

Jeśli taki wyrok został wydany, to jest to jakaś kompromitacja. Jeżeli sąd uznaje, że 15 tys. zł jest niską kwotą łapówki, a jej przyjęcie miało charakter incydentalny, to jest to jakaś bzdura. To jaka będzie duża kwota? 150 mln zł?!

- pyta Piotr Kruszyński, prawnik zapytany o tę sprawę przez gazetę.

Prokuratura złożyła zażalenie w tej sprawie.

lw, "Fakt"

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych