Kuźmiuk: „Sarkozy i Merkel upiekli dwie pieczenie na jednym ogniu. Tusk strzelił Polsce w oba kolana jednocześnie.” NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/EPA
PAP/EPA

wPolityce.pl: W 2008 roku, gdy był pan posłem do Parlamentu Europejskiego, odbyło się spotkanie klubu polonijnego, podczas którego premier Donald Tusk tłumaczył się z podpisanego paktu klimatycznego. Również wtedy miał pan spór z byłym premierem, europosłem PO Jerzym Buzkiem. Czego dotyczył?

Zbigniew Kuźmiuk, poseł PiS: Podczas tego spotkania podnosiliśmy w rozmowach, bardzo niekorzystne dla Polski warunki pakietu klimatyczno – energetycznego. Wybuchła tam sprawa roku bazowego w tym pakiecie, czyli 1990, który jest obecnie przez rządzących lekceważony. Przecież, co to za różnica, że zmieniono ustalenia z 2007 roku, które podpisywał śp. prezydent Lech Kaczyński, na rok bazowy 2005, prawda?

 

To jest ogromna różnica...

Można nawet powiedzieć, że fundamentalna. Pakiet składa się z etapów 3 x 20. Prezydent Lech Kaczyński podpisał się pod wskazaniami Rady Europejskiej z marca 2007 r., nie mając na myśli redukcji CO2 o 20 proc., bowiem biorąc pod uwagę redukcję gazów od 1990 roku, Polska nie miałaby żadnych zobowiązań. W tym czasie (2007 r. - red.), redukcja wobec roku 1990 wynosiła 30 proc. Wobec tego Polska mogła pobierać oszczędności, których dokonała. Zmiana warunków pakietu na rok bazowy 2005, powoduje, że zaczynamy wszystko od początku.

 

W jaki sposób? Co nasz kraj musi teraz zrobić?

Musimy wyeliminować jakąś część przemysłu energochłonnego, albo radykalnie zmienić technologię, na co potrzebne są miliardy złotych. Obecna debata na zasadzie – przecież nic się nie stało – jest skandalem. Dla Polski w 2007 roku, problemem były źródła energii odnawialnej w wysokości 20 proc. Rząd premiera Jarosława Kaczyńskiego, wynegocjował, że ma to być 15 proc – czyli trochę mniej. Jednak spełnienie tego warunku do 2020 r., również wymaga wielkiego nakładu pracy, bowiem obecnie mamy udział kilkuprocentowy. Ostatnia kwestia to oszczędności energetyczne. Jednak te dwie ostatnie rzeczy są do spełnienia. Natomiast redukcja o 20 proc. emisji CO2, biorąc pod uwagę rok bazowy 2005 jest niemożliwa. Chyba, że zarżniemy część przemysłu energetycznego...

 

Ówczesny prezydent Francji Nicolas Sarkozy, był bardzo zadowolony z takiego „kompromisu”. Powiedział wówczas: „To, co się wydarzyło, jest historyczne. Nie ma innego kontynentu, który zgodziłby się co do przestrzegania tak wiążących zasad jak my”. To był jego sukces, bo udało mu się urobić m.in. polskiego premiera?

Oczywiście, prezydent Sarkozy odniósł ogromy sukces na koniec francuskiej prezydencji w Unii Europejskiej, podobnie jak kanclerz Niemiec Angela Merkel. Sarkozy naciskał na kraje Europy Środkowo–Wschodniej, z powodu kwestii zastosowania energii odnawialnej w tych krajach. Jak wiadomo, Francja i Niemcy mają do zaoferowania swoje technologie. Dlatego tereny, na których emisja CO2 wymaga wielkiej redukcji, były dla nich źródłem dobrego interesu. Niemcy w tej kwestii mają do zaoferowania głównie wiatraki i solary, a Francja technologię energetyki atomowej. Dlatego Sarkozy i Merkel forsując obecną wersję pakietu, w sposób nieprawdopodobny wspierali własne gospodarki! Upiekli dwie pieczenie na jednym ogniu. Natomiast premier Donald Tusk godząc się na takie założenia, strzelił Polsce już nie tylko w stopę, ale w oba kolana jednocześnie.

 

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Łukasz Żygadło.

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych