Eurokraci w nagonce na Węgry: „Nietypowe nie tylko tempo, ale zakres zmian”. PE atakuje reformy Orbana i grozi sankcjami

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Liberalna większość w Parlamencie Europejskim, rzekomo w trosce o demokrację, próbuje dyktować Victorowi Orbanowi, jaką ma prowadzić politykę we własnym kraju. Eurodeputowani skrytykowali w Strasburgu reformy konstytucyjne na Węgrzech i zaapelowali do władz w Budapeszcie o „poszanowanie demokratycznych wartości”. Raport w tej sprawie odrzucił we wtorek węgierski premier.


CZYTAJ WIĘCEJ: Grupa Bilderberg knuje przeciw Orbanowi? Na Węgrzech trwa dyskusja o reakcjach Europy na prowadzoną przez Orbana politykę

 

Atakujący przemiany konstytucyjne na Węgrzech raport - przygotowany przez Portugalczyka Rui Tavaresa z frakcji Zielonych - poparło 370 europosłów, a przeciw było 249. 82 wstrzymało się od głosu.

Lewicowi eurokraci nie mogą znieść faktu, iż od dojścia do władzy w 2010 roku konserwatywnej partii Fidesz stara konstytucja była zmieniana 12 razy, a przyjęta w 2011 roku nowa ustawa zasadnicza - cztery razy.

Nietypowe było nie tylko tempo, ale także zakres tych zmian. Niepokoi nas koncentracja władzy w rękach węgierskiego rządu

– ogłosił podczas debaty w PE Tavares.

W połowie czerwca raport portugalskiego europosła poparła komisja PE ds. wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Impulsem do przygotowania dokumentu na temat Węgier były reformy konstytucyjne w tym kraju po objęciu rządów przez Orbana i jego partię Fidesz, która ma ponad dwie trzecie miejsc w węgierskim parlamencie. Skrytykowano również najnowszą, tzw. czwartą poprawkę do węgierskiej konstytucji, uchwaloną w marcu tego roku.

W dokumencie PE - zapewne w ramach „krzewienia demokracji” - podyktowano około 40 zaleceń dla węgierskich władz. Wezwano m.in. do ograniczenia reform konstytucji i do regulowania takich dziedzin, jak rodzina, sprawy socjalne, fiskalne i budżetowe zwykłymi ustawami.

W raporcie zagrożono, że jeśli władze w Budapeszcie zignorują jego zalecenia, to PE rozważy wniosek o wszczęcie procedury na podstawie artykułu 7 traktatu UE, zgodnie z którym za poważne naruszenie zasad demokratycznych mogą grozić sankcje, łącznie z zawieszeniem prawa głosu kraju w Radzie UE.

Węgierski premier, który uczestniczył we wtorkowej debacie nad raportem, przestrzegł, że dokument ten jest nieuczciwy wobec Węgrów i stanowi poważne zagrożenie dla Europy. Orban krytykował zwłaszcza zawartą w sprawozdaniu propozycję utworzenia przez Komisję Europejską niezależnego mechanizmu, który kontrolowałby przestrzeganie przez kraje UE fundamentalnych praw i wolności. Zdaniem premiera jego utworzenie byłoby niezgodne z traktatami UE.

Obywatele UE mogliby być pod kontrolą tej instytucji w przyszłości (...). Państwo sporządzają nowe kryteria, bardzo arbitralne

- argumentował.

Mimo argumentacji Orbana, że na Węgrzech przestrzegane są demokratyczne normy,  eurodeputowani w histerycznym tonie zaapelowali do władz w Budapeszcie o zapewnienie możliwie najszerszego udziału partii politycznych w procesie konstytucyjnym, zagwarantowanie pełnej niezawisłości sądów, poszanowanie i zagwarantowanie wolności i pluralizmu mediów, jak również o powstrzymanie się od działań, które mogą zagrażać wolności mediów i niezależności dziennikarzy oraz wydawców.

Wprowadzane przez rząd Orbana i Fidesz reformy konstytucyjne na Węgrzech od początku budzą niezadowolenie w UE. W zeszłym roku Komisja Europejska wszczęła przeciwko Węgrom trzy postępowania o złamanie prawa unijnego. Dotyczyły one ograniczenia niezależności urzędu ds. ochrony danych osobowych i banku centralnego oraz obniżenia obowiązkowego wieku emerytalnego sędziów z 70 do 62 lat. Sprawę banku centralnego udało się wyjaśnić już w kwietniu 2012 r., a jesienią zeszłego roku Trybunał Sprawiedliwości UE zakwestionował obniżenie wieku emerytalnego dla sędziów.

Z kolei uchwalona w marcu "czwarta poprawka" do konstytucji Węgier przewiduje m.in. prawo parlamentu do decydowania, które organizacje wyznaniowe zostaną przez państwo węgierskie uznane jako Kościoły, oraz ogranicza kompetencje Sądu Konstytucyjnego. Ponadto poprawka zakazuje prowadzenia kampanii przedwyborczej w mediach komercyjnych, a także umożliwia władzom lokalnym karanie mandatami albo aresztowanie osób bezdomnych przebywających w miejscach publicznych.

"Czwartą poprawkę" analizują eksperci KE. Wątpliwości Komisji dotyczą szczególnie trzech zmian: możliwości wprowadzenia nowego podatku, jeśli Węgry zostaną ukarane finansowo przez sąd UE za łamanie unijnego prawa, możliwości przenoszenia przez szefa Narodowego Urzędu Sądownictwa kategorii spraw z jednego sądu do innego oraz zakazu prowadzenia kampanii wyborczych w mediach komercyjnych.

Nic dziwnego, że konserwatywne przemiany na Węgrzech to dla lewicowych eurokratów prawdziwe zbrodnie. Szkoda tylko, że atakując reformy podejmowane przez legalnie działający i wyłoniony po wolnych wyborach rząd, powołują się na rzekomą obronę demokracji.


CZYTAJ TEŻ: Igor Janke: "Jeśli wyniki gospodarcze Węgier się utrzymają, Europa będzie musiała zmienić swój stosunek do Orbána. Ataki z zewnątrz tylko mobilizują jego zwolenników.” NASZ WYWIAD

JKUB/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych