Tych wsi już nie ma. Na miejscu, gdzie stały domy, rozciągają się pola i ugory. Ulewne deszcze nadal wypłukują ludzkie kości. W zdewastowanych kościołach zrobiono magazyny. Niekiedy ocalał jakiś detal. Gipsowa figura Madonny, pod którą dziewczynki przynosiły kwiatki, wznosi ręce bez dłoni ku niebu. Dziewczynki leżą od dawna w płytkich, pospiesznie wykopanych
jamach
- tak zaczyna się wstrząsający tekst o wołyńskiej zbrodni ludobójstwa pt. "Cisza nad trupim polem", zamieszczony w najnowszym wydaniu tygodnika "Sieci". Jego autorka, jedna z najlepszych polskich reportażystek Maja Narbutt, w niezwykle precyzyjny sposób opisuje i analizuje ludobójstwo oraz nakaz ciszy jaki rozciągnięto na mówienie o zbrodni:
Instrukcje dowództwa OUN-UPA były jasne – żadnych świadków zbrodni. Czasem z całej wsi przeżył tylko jeden człowiek. Kiedy po latach umierał, zabierał ze sobą tajemnicę losów wielu ludzi do grobu. Ocaleni długo milczeli. Mówili o rzeziach na Kresach tylko w domu, ściszonym głosem. Niektórzy nie mogli się zdobyć, by o swojej tragedii opowiedzieć.
Tym bardziej jednak musimy pamiętać, wywalczyć prawo godnego pochówku ofiar, domagać się prawdy i nazwania zbrodni po imieniu.
I słuchać świadków, którzy kiedyś lub dzisiaj przemówili. Reportaż Narbutt w najnowszym tygodniku "Sieci" te relacje odkrywa.
UWAGA! TU MOŻNA ŁATWO I SZYBKO ZAPRENUMEROWAĆ "SIECI"
gim, źródło: tygodnik "Sieci"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/161090-instrukcje-dowodztwa-oun-upa-byly-jasne-zadnych-swiadkow-zbrodni-tym-bardziej-musimy-pamietac